Komisja nie odpuści Niemcom i Francji? (aktl.)

Komisja nie odpuści Niemcom i Francji? (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Komisja Europejska wniesie skargę na ministrów finansów do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości za zawieszenie procedur Paktu Stabilizacji i Rozwoju wobec Francji i Niemiec.
Komisja Europejska na wtorkowym posiedzeniu w Strasburgu uznała decyzję ministrów za nielegalną. Będzie to pierwszy pozew do sądu egzekutywy UE przeciwko Radzie Ministrów, uznający jej poczynania za niezgodne z prawem.

Komisja Europejska, według wcześniejszych zapowiedzi, zamierza wystąpić do Trybunału Europejskiego o przyśpieszone postępowanie. Dotychczas najwyższa instancja sądowa UE tylko dwukrotnie godziła się na przyśpieszoną procedurę, przy której orzeczenie wydawane jest w ciągu dwóch miesięcy. Najpierw jednak Trybunał musi zadecydować, czy w ogóle przyjmie skargę.

25 listopada ub.r. unijni ministrowie finansów podjęli decyzję o  zawieszeniu wobec Francji i Niemiec procedur Paktu Stabilizacji i  Rozwoju. Dzięki takiej decyzji te czołowych państwa UE uniknęłyby sankcji finansowych, mimo że naruszyły postanowienia Paktu jeśli chodzi o wysokość deficytów budżetowych. Zaakceptowała zaproponowane przez te kraje łagodniejsze przywracanie równowagi, niż domagała się tego Komisja, powołująca się na pakt stabilizacyjny, zawarty w Traktacie o Unii Europejskiej.

Pakt miał gwarantować stabilność waluty euro poprzez zobowiązanie państw strefy euro do równoważenia budżetów, a w każdym razie utrzymania deficytów budżetowych poniżej równowartości 3 proc. produktu krajowego brutto. Za wyraźne pogwałcenie tej zasady i odmowę dostosowania do  zaleceń Komisji, zatwierdzonych przez Radę, grożą teoretycznie sankcje finansowe. Przy poparciu Włoch i kilku innych państw Francja i Niemcy faktycznie odsunęły od siebie tę groźbę. Wywołało to furię kilku rządów mniejszych państw, zwłaszcza Austrii, Hiszpanii i Holandii. Oskarżyły one Paryż i Berlin o  uchylanie się od przestrzegania paktu, który zaproponowały same Niemcy w obawie, że kraje Europy południowej, takie jak Hiszpania czy Włochy, zaszkodzą euro brakiem należytej dyscypliny budżetowej. Francji, Niemcom i wspierającym je Włochom zarzucono, że stosują podwójną miarę także dlatego, że Portugalia musiała niedawno dostosować się do surowych rekomendacji, kiedy jej deficyt przekroczył 3 proc. PKB.

Dlatego w uzasadnieniu decyzji Komisja podkreśliła, że  "wnioski Rady z 25 listopada mają następstwa polityczne, które dotyczą samego sedna integracji europejskiej".

Ale przyznała zarazem, że skarga do unijnego Trybunału "skoncentruje się tylko na elementach proceduralnych" i nie będzie dotyczyła meritum sprawy, czyli szczegółowych zaleceń, jak powinny przywracać równowagę budżetową poszczególne państwa członkowskie.

Co więcej, Komisja zapowiedziała, że zaproponuje wkrótce "ulepszenia we wdrażaniu paktu stabilizacji i rozwoju", ażeby "umocnić zarządzanie gospodarcze" w świetle pięcioletnich doświadczeń unii walutowej (euro istnieje od początku 1999 roku).

Dyplomaci unijni komentują wtorkową decyzję następująco: większość komisarzy postanowiła pójść do Trybunału, żeby Komisja "zachowała twarz" jako organ wykonawczy Unii, stojący na straży prawa unijnego. Ale nie zakwestionowała meritum sprawy, więc starała się nie zaogniać konfrontacji z Francją i Niemcami, które nadal nie muszą się stosować do surowszych zaleceń.

Za wystąpieniem ze skargą do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości opowiedziało się kolegium 20 komisarzy UE. Do  najbardziej zdecydowanych zwolenników takiego kroku należał komisarz UE ds. gospodarczych Pedro Solbes. Decyzja w tej sprawie, jak zaznacza AFP, nie była jednak jednomyślna.

Jak należało przypuszczać, Niemcy skrytykowały decyzję Komisji Europejskiej. Decyzja Komisji Europejskiej jest "trudna do zrozumienia" - powiedział niemiecki minister finansów Hans Eichel. "W obliczu zadań, jakie w najbliższej przyszłości czekają Unię Europejską, bardziej celowe byłoby dążenie do współpracy, a nie konfrontacji" - stwierdził. Niemcy, ze swej strony, będą w dalszym ciągu podążać drogą współpracy - zapewnił.

Premier Francji Jean-Pierre Raffarin powiedział, że  "respektuje decyzję Komisji Europejskiej", ale "nie obawia się" konsekwencji wystąpienia do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. W ocenie francuskich kół politycznych, skarga Komisji Europejskiej do Trybunału w Luksemburgu na zawieszenie procedur Paktu Stabilizacji zwiększa szanse na reformę tego wywołującego kontrowersje Paktu - pisze z Paryża DPA. Nad Sekwaną uważa się bowiem, że obecnie wzrośnie presja na "eleganckie załagodzenie" konfliktu poprzez dopasowanie procedur do realiów gospodarczych, co pozwoli "zachować twarz" zarówno Komisji Europejskiej, jak i  Radzie Ministrów UE.

Paryż nie widzi też bezpośredniego zagrożenia dla swych planów budżetowych z powodu ewentualnego postępowania przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości. W nadchodzącym roku bowiem dzisiejszy "budżetowy grzesznik" zamierza tak czy inaczej sprowadzić deficyt swego budżetu państwowego poniżej 3 proc.

W Paryżu, podobnie jak w Berlinie, wyraża się jednak nadzieję, że  Trybunał w Luksemburgu odrzuci skargę Komisji Europejskiej lub  odeśle ją z powrotem do skłóconych stron. Ale nawet w wypadku korzystnego dla Komisji werdyktu - pisze DPA - Bruksela będzie musiała ponownie wszcząć postępowanie przeciwko Niemcom i Francji i przedłożyć jego wnioski Radzie Ministrów UE. A ta może ponownie odrzucić proponowane sankcje karne wobec Paryża i Berlina. em, pap