Czeczeński bin Laden (aktl.)

Czeczeński bin Laden (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szamil Basajew wziął na siebie odpowiedzialność za wszystkie zamachy terrorystyczne w Rosji w sierpniu i wrześniu, także atak na szkołę w Biesłanie gdzie zginęło 339 osób.
"Posługujemy się metodami i środkami, do których nas zmuszacie. Chcąc powstrzymać ludobójstwo na narodzie czeczeńskim nie cofniemy się przed niczym" - napisał Basajew w oświadczeniu opublikowanym na związanej z separatystami czeczeńskimi stronie internetowej. Ataku tego miała - według Basajewa - dokonać Brygada Męczenników Rijad us-Salichin, powołana do życia przez niego przed kilku laty. Najsłynniejszy terrorysta w Rosji oznajmił też, że strącenie dwóch rosyjskich samolotów 24 sierpnia i dwa ostatnie wybuchy w Moskwie to także dzieło jego brygady.

Według Basajewa, akcją w Biesłanie miał dowodzić nikomu nieznany niejaki "pułkownik Orstchojew". "W akcji Nord-Best uczestniczyło 33 mudżahedinów, wśród nich dwie kobiety. Przygotowywaliśmy cztery, ale dwie skierowałem 24 sierpnia do Moskwy, by wysadziły samoloty. W grupie było 12 Czeczenów, 2 Czeczenki, 9 Inguszy, 3 Rosjan, 2 Arabów, 2 Osetyjczyków, 1 Tatar, 1 Kabardyńczyk i 1 Guran" - napisał Basajew.

Podał też szczegóły akcji w Biesłanie, podkreślając, że za szturm 3  września i za śmierć 339 osób odpowiedzialność ponosi prezydent Rosji Władimir Putin. - Moi ludzie nie wysadzili szkoły w powietrze i nie strzelali do dzieci. "Domagamy się przeprowadzenia przez ONZ i Unię Europejską (...) publicznego śledztwa w sprawie wydarzeń w Biesłanie. Jesteśmy gotowi udzielić wszelkiej pomocy i dostarczyć każdej informacji" - twierdzi Basajew.

Według Basajewa, terroryści, którzy wzięli w Biesłanie ponad 1200 zakładników i pozbawili ich jedzenia i picia, przekazywali Rosjanom swoje żądania, ci jednak je zignorowali. Jednym z żądań była - jak twierdzi - dymisja prezydenta Rosji Władimira Putina.

"Jeżeli Putin wyda rozkaz natychmiastowego wstrzymania wojny i wszystkim siłom nakaże powrót do koszar - mówiliśmy - damy zakładnikom wody, jeżeli zacznie się realne wyprowadzanie wojsk - damy wszystkim jeść. Gdy tylko wyprowadzone zostaną wojska z górskich rejonów, wypuścimy dzieci do 10 lat. Pozostałych wypuścimy po wycofaniu wojsk. Jeżeli Putin poda się do dymisji, uwalniamy wszystkie dzieci, bierzemy resztę zakładników i ruszamy do Czeczenii" - napisał Basajew.

Sam szturm w piątek 3 września - według Basajewa - był od początku zaplanowaną akcją Rosjan. Rosyjskie władze twierdzą, że doszło do niego przypadkiem - w szkole nastąpił przypadkowy wybuch, który wywołał chaos; zakładnicy zaczęli uciekać, a terroryści strzelali im w plecy, Rosjanie musieli więc udzielić im ochrony. Stało się akurat w momencie, gdy rosyjscy ratownicy ewakuowali ciała pierwszych zabitych - twierdził Kreml. Basajew uważa, że to kłamstwo.

"Na początek szturmu wybrano 13:00 - czas piątkowej modlitwy. Mudżahedini popełnili karygodny błąd wpuszczając pod budynek samochód +ratowników+ z FSB i nie wiadomo z czym w środku. +Ratownicy+ krzyczeli do zakładników +uciekajcie+, zaraz potem nastąpiły wybuchy" - pisze Basajew.

"(Prokurator Władimir) Ustinow powiedział Putinowi, że mudżahedini zmieniali przewód i dlatego przypadkowo doszło do wybuchu. Nawet ostatni idiota nie będzie zmieniał przewodów w czasie, jak do budynku zbliża się wrogi pojazd" - nie bez racji twierdzi Basajew.

Basajew kończy swój długi list deklaracją, w której kilku punktach stwierdza, że nie jest częścią Al-Kaidy, a celem jego działań jest wyłącznie Rosja. Dementuje doniesienia prasowe, jakoby chciał zgładzić premiera W. Brytanii Tony'ego Blaira. "Nie mam do tego mięczaka żadnego interesu, a królową Elżbietę II nawet szanuję - pisze. - Czeczeni wojują wyłącznie przeciwko Rosji o własną wolność i niepodległość. Wojują na razie jedynie na terytorium Czeczenii i Rosji" - zaznacza czeczeński radykał, który wbrew słowom Władimira Putina twierdzi, że nie wspiera go międzynarodowy terroryzm.

"Nie znam bin Ladena, nie dostaję od niego pieniędzy, chociaż gdyby proponował nie odmówiłbym". "Wybuchy samolotów i eksplozja w pobliżu metra (24 sierpnia eksplodowały w powietrzu dwa samoloty pasażerskie - 90 zabitych; 31 sierpnia zamach bombowy w Moskwie koło Dworca Ryskiego - 10 zabitych), to wyłącznie nasze dzieło" - pisze, a zaraz potem dodaje, że "od cudzoziemców" w tym roku dostał "zaledwie 10 tys. dolarów i 5,5 rys. euro".

Deklaracje Basajewa zostały opublikowane dokładnie dwa tygodnie po biesłańskiej tragedii. Nie wiadomo, dlaczego do tej pory dowódca polowy milczał. Jednocześnie z jego listem strona "Kavkaz Center" opublikowała oświadczenie przywódcy separatystów Asłana Maschadowa, który ponownie potępił zamach.

***

Szamil Basajew powinien jak najszybciej stanąć przed sądem - ocenił przebywający w Warszawie zastępca sekretarza stanu USA Richard Armitage.

"Mam nadzieje, że jak najszybciej zostanie postawiony przed sądem" - powiedział Armitage dziennikarzom. Dodał, że osoba, która zabija niewinnych ludzi w celach politycznych, "nie powinna w  ogóle mieć prawa do egzystencji we współczesnych społeczeństwach".

Zdaniem polskiego wiceministra spraw zagranicznych Adama Daniela Rotfelda, przywódcy czeczeńcy, organizując takie zamachy jak w  Biesłanie, tracą sympatię międzynarodowej opinii publicznej.

***********

Litwa zapowiedziała, że w najbliższym czasie zamknie stronę internetową czeczeńskich separatystów kavkazcenter.com, której serwer znajduje się na litewskim terytorium. Decyzję taką powzięto podczas piątkowego posiedzenia litewskiej Rady Obrony Państwa.

Rada Obrony Państwa uznała, że informacja, która wywołuje negatywną reakcję społeczeństwa, nie może być rozpowszechniana, bowiem ustawodawstwo litewskie zakazuje szerzenia nienawiści na tle religijnym i narodowościowym.

Zamknięcia strony domagała się Rosja po ty, jak 8 września na stronie kavkazcenter.com ukazał się komunikat, w którym proponowano 20 mln dolarów za pomoc w ujęciu prezydenta Rosji Władimira Putina.

Strona ta w zeszłym roku została już czasowo zamknięta przez służby specjalne od zarzutem rozpowszechniania materiałów propagujących terroryzm. W październiku sąd uznał jednak zamknięcie strony za sprzeczne z prawem. Litewski Departament Bezpieczeństwa Państwa złożył odwołanie od tej decyzji. Obecnie sprawa czeka na decyzję Sądu Konstytucyjnego.

em, sg, pap, newsru.com