Bush do NZ: pomóżcie w Iraku

Bush do NZ: pomóżcie w Iraku

Dodano:   /  Zmieniono: 
Irak to kluczowa arena wojny z terroryzmem - przekonywał w przemówieniu na dorocznej sesji Zgromadzenia Ogólnego NZ prezydent USA George W. Bush, apelując o pomoc w  budowie demokracji w Iraku.
Bushna początek wyraził wdzięczność "wszystkim krajom, które pomagają" w walce z terroryzmem. Po raz kolejny uzasadniał słuszność inwazji w Iraku i ponownie wezwał do aktywnego wspierania demokracji na całym świecie. "Każdy kraj, który chce pokoju, powinien uczestniczyć w jego budowaniu. ONZ musi zrobić więcej, aby zbudować demokratyczny i wolny Irak" - powiedział Bush, przypominając, że rezolucje Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1511 i 1546 zobowiązują państwa członkowskie do pomocy w transformacji Iraku.

Przyznał, że operacja stabilizacyjna w Iraku "przeżywa trudności", ale oświadczył przy tym, że "nie zachwieją one naszymi przekonaniami" w tej sprawie. "Postęp wolności zawsze wymaga jakichś kosztów. Będziemy trwali przy narodzie Iraku, dopóki jego nadzieje na wolność nie zostaną spełnione" - powiedział.

Mówił, że przykład Afganistanu, gdzie w październiku odbędą się wybory prezydenckie, jest - jego zdaniem - "odpowiedzią dla  tych, którzy wątpią w demokrację w kraju muzułmańskim".

Bush zaproponował ustanowienie Funduszu Demokracji w ramach ONZ, z którego finansowano by wydatki na pomoc niezależnym organizacjom, wolnym mediom i związkom zawodowym, a także np. na  pracę niezależnych obserwatorów wyborów w poszczególnych krajach.

Znaczną część trwającego około 20 minut przemówienia prezydent poświęcił udowadnianiu, że amerykańska polityka szerzenia wolności i demokracji na świecie zgodna jest z ideałami ONZ. Podkreślał też, że demokracja usuwa głębsze przyczyny terroryzmu.

"Stany Zjednoczone podzielają oddanie ideałom godności wszystkich ludzi. Mamy teraz szansę osiągnąć pokój oparty na prawdziwej wolności" - przekonywał prezydent.

"Rządy represyjne popierają terror, wolne rządy walczą z  terroryzmem. Dyktatorzy wybierają agresję, wolni ludzie wybierają pokój. (...) Świat potrzebuje nowej definicji bezpieczeństwa, takiego które nie jest oparte tylko na równowadze sił, lecz także na  poszanowaniu praw człowieka. Jestem pewien, że to dwudzieste pierwsze stulecie będzie wiekiem wolności" - oświadczył.

W tym kontekście wspomniał też o Bliskim Wschodzie. Ocenił, że  Izrael powinien zamrozić osadnictwo na Zachodnim Brzegu Jordanu i  zdemontować "nielegalne osiedla". Równocześnie zaapelował do  przywódców na świecie, by zerwali kontakty z przewodniczącym Autonomii Palestyńskiej Jaserem Arafatem, który "nie służy swemu narodowi i zdradza sprawę" Palestyńczyków.

Podobnie jak wcześniej sekretarz stanu Colin Powell, prezydent nazwał "ludobójstwem" zbrodnie popełniane w czasie wojny domowej w Sudanie. Obiecał też kontynuowanie amerykańskiej pomocy w globalnej walce z AIDS i nędzą na świecie. Przypomniał tu o inicjatywie swej administracji całkowitego umorzenia długów najbiedniejszym krajom świata, która została jednak chłodno przyjęta przez MFW, Bank Światowy i inne międzynarodowe instytucje finansowe.

Dzień wcześniej USA nie podpisały deklaracji w sprawie ustanowienia globalnego podatku na walkę z nędzą i głodem na świecie. Na debatę w sprawie zmniejszenia przepaści między bogatymi i biednymi krajami nie przybył, mimo zaproszenia prezydent George W. Bush.

em, pap

em, pap