Zdaniem Abdullaha, plagę porwań w Iraku można zwalczać tylko w jeden sposób - wzmacniając rząd Ijada Alawiego. "Zawsze uważałem, że błędem było rozwiązanie irackich sił zbrojnych" - dodał Abdullah. Jego zdaniem wspieranie irackiego rządu jest obowiązkiem moralnym. Król Jordanii sceptycznie ocenia jednak szanse na przeprowadzenie wyborów w Iraku w styczniu przyszłego roku. Jego zdaniem uniemożliwi to obecny brak stabilizacji w tym kraju.
Pytany o Jordańczyka Abu Musab al-Zarkawiego, uważanego za najgroźniejszego terrorystę w Iraku, Abdullah podparł: "Z tego, co wiem, był zwykłym kryminalistą ulicznym w mieście Zarka. Na pewno nie dążył do tego, by być inteligentnym czy bystrym. Nagle ten przestępca i pijak wpadł w sieć Al-Kaidy".
Król Jordanii podkreślił też w wywiadzie, że jest zaniepokojony tym, że światowe media tyle miejsca poświęcają terrorystom, co tylko ich wzmacnia i sprzyja ich zbrodniczym zamiarom. "Uważam, że niemożliwe jest obecnie wykorzenienie wszystkich grup porywających ludzi. Ale jeśliby cała społeczność międzynarodowa postanowiła, że nie będzie pozwalać na to, by terroryści uprawiali propagandę, wykorzystując media i rozsyłali nagrania, jak poniżają zakładników, choć część tego problemu zostałaby rozwiązana" - powiedział monarcha w wywiadzie dla największej włoskiej gazety.
em, pap