Papież czuje się lepiej (aktl.)

Papież czuje się lepiej (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Stan ogólny Jana Pawła II jest dobry, a kuracja pooperacyjna przebiega bez komplikacji - poinformował w południe w komunikacie rzecznik Watykanu Joaquin Navarro-Valls.
Następny biuletyn medyczny o stanie zdrowia papieża ma zostać ogłoszony dopiero w czwartek.

W lakonicznym komunikacie Navarro-Valls poinformował: "Powrót do  zdrowia po operacji przebiega bez powikłań. Stan ogólny i  parametry biologiczne są dobre. Ojciec Święty odżywia się regularnie, spędza kilka godzin w fotelu i rozpoczął już ćwiczenia rehabilitacyjne oddechu oraz mowy. Następny komunikat zostanie wydany 3 marca".

Zawarte w komunikacie sformułowanie o "dobrych parametrach biologicznych" oznacza, że nie doszło do infekcji bakteryjnej w  miejscu tracheotomii, czego najbardziej obawiali się lekarze.

Tak jak się spodziewano, w biuletynie medycznym nie  poinformowano, jak długo potrwa jeszcze hospitalizacja papieża. Nieoficjalnie źródła lekarskie z kliniki Gemelli dają do  zrozumienia, że jeszcze co najmniej dwa tygodnie.

Joaquin Navarro-Valls ograniczył się do opublikowania krótkiego komunikatu medycznego i nie chciał rozmawiać z dziennikarzami ani po wyjściu ze szpitala, ani w siedzibie biura prasowego Watykanu. Jest to powodem narastającej irytacji dziennikarzy z całego świata, którzy uskarżają się, że nie mają żadnego dostępu do  informacji o stanie Jana Pawła II. Rozmawiać z prasą nie mogą również opiekujący się papieżem lekarze.

Tym czasem zdaniem ministra zdrowia Watykanu, meksykańskiego kardynała Javiera Lozano Barragana, papież Jan Paweł II nie powinien "zbyt szybko" opuszczać szpitala.

Jego zdaniem, gdyby papież nie mógł mówić w wyniku choroby, to  "tak samo" poprowadzi Kościół.

"Nie mówiąc, papież tak samo będzie prowadził Kościół. To nie problem. Ale na razie nie pozwalamy mu zbyt szybko opuszczać szpitala. Na tym etapie kuracji trzeba być ostrożniejszym. Mam nadzieję, że nie będzie tak samo, jak poprzednim razem" -  powiedział 72-letni kardynał Barragan.

Na początku lutego papież przebywał w rzymskim szpitalu Gemelli przez dziewięć dni z powodu poważnych trudności oddechowych. Problemy te powtórzyły się w czwartek, co spowodowało nową hospitalizację i konieczność przeprowadzenia tracheotomii. Obecnie stan zdrowia papieża jest zadowalający, jednak lekarze zabronili mu mówić. W poniedziałek około południa oczekiwany jest nowy komunikat w sprawie stanu zdrowia Jana Pawła II.

Kardynał Barragan oświadczył, że "papież wykazał się nieprzeciętną siłą. Dobrze zniósł leczenie, wraca do zdrowia (...). Informacje, które przychodzą ze szpitala są optymistyczne".

Według niego, to jednak lekarze zadecydują o wypisaniu ze  szpitala. "W tym przypadku ostrożności nigdy nie jest za wiele" -  podsumował Barragan.

Watykanista "Corriere della Sera" Luigi Accattoli wyraził natomiast nadzieję, że  Jan Paweł II będzie teraz bardziej na siebie uważał.

Ciągle zaskakujący wiernych Jan Paweł II może jednak znów narazić się ryzyko nawrotu choroby. Papież nie zgodzi się bowiem -  twierdzi Accattoli - na zasadnicze zmiany w trybie życia.

Pisząc o wielkiej niespodziance, jaką dla wszystkich było pojawienie się Ojca Świętego w oknie w niedzielne południe, Accattoli podkreślił: "Jeśli Jan Paweł II znów jak zawsze nie  będzie się oszczędzał, wystawi się na coraz większe ryzyko. Ci którzy go znają, znów obawiają się, że oszczędzać się nie będzie".

"Przez dwie ostatnie niedziele postanowił pojawić się w otwartym oknie, gdy wszyscy mówili, że to nieostrożność. Możemy teraz mieć nadzieję, że papież będzie bardziej uważał na siebie, ale o to nie  można się założyć" - dodał włoski watykanista.

Podkreślił, że z tego, co na razie wiadomo, nie ustalono jeszcze, jak długo będzie trwała hospitalizacja i czy wprowadzona do  tchawicy rurka, ułatwiająca oddychanie, pozostanie czy też będzie wkrótce usunięta. Jeśli Jan Paweł II będzie wciąż miał rurkę -  ostrzegł Accattoli - to z powodu zagrożenia infekcjami będzie zmuszony prowadzić bardzo rygorystyczny tryb życia: przebywać w  niemal sterylnych, klimatyzowanych pomieszczeniach przy zamkniętym oknie i nie przyjmować wizyt.

"Największa batalia, jaką lekarze muszą stoczyć z pacjentem Wojtyłą, będzie o to, że będzie on chciał wrócić do Watykanu wolny, a więc bez rurki w tchawicy" - napisał publicysta największej włoskiej gazety, przekonany o tym, że Jan Paweł II nie zgodzi się na ograniczenie możliwości mówienia i życie w  zamknięciu.

Zdaniem Accattolego tak, jak po zamachu z 1981 roku, gdy papież nie chciał wrócić do Pałacu Apostolskiego podłączony do różnych rurek i wolał pozostać w szpitalu, również obecnie sytuacja może się powtórzyć.

Tym czasem włoscy dziennikarze wciąż nie wiedzą, jak nazywają się polscy współpracownicy Jana Pawła II i jak należy pisać ich nazwiska. Codziennie w prasie oraz agencjach informacyjnych pojawiają się dziesiątki błędów w pisowni nazwiska arcybiskupa Stanisława Dziwisza oraz innych Polaków z otoczenia papieża.

Rzadko kiedy zarówno w agencji ANSA czy w największych gazetach, w artykułach najbardziej znanych watykanistów, pojawia się poprawna pisownia imienia i nazwiska arcybiskupa Dziwisza, mimo, że jest w Watykanie równie długo, jak papież. W ostatnich dniach, gdy jego nazwisko jest jednym z najczęściej wymienianych we  włoskich mediach, można spotkać się z różnymi jego wersjami.

Najmniej szczęścia ma do mediów drugi sekretarz Jana Pawła II  ksiądz prałat Mieczysław Mokrzycki, którego nikt nie jest w stanie poprawnie przedstawić. Dlatego też ANSA pisze o nim ksiądz "Mietek" (w cudzysłowie), tłumacząc się nawet w depeszy, że nazywa go tak, gdyż "trudno napisać poprawnie jego imię i nazwisko". "Mietkiem" nazywają księdza doktora Mokrzyckiego także dziennikarze telewizyjni.

Opiekuna polskich pielgrzymów w Rzymie, przychodzącego codziennie do kliniki Gemelli z kwiatami od rodaków ojca Konrada Hejmo włoskie media nazywają już "ojciec Corrado". Wcześniej zaś jego nazwisko przekręcano w gazetach w najbardziej komiczny sposób.

Błędów nie ustrzegł się nawet najbardziej znany włoski watykanista Luigi Accattoli, który w sobotnim wydaniu "Corriere della Sera" opublikował artykuł o Polakach z Kurii Rzymskiej. Nuncjusz apostolski w Polsce występuje w nim jako "Kowalczyk" (bez imienia Józef), za to nuncjusz w Urugwaju został tylko przedstawiony z imienia - Janusz (chodzi o arcybiskupa Janusza Bolonka). O tym drugim watykańskim dyplomacie Accattoli napisał: "w Montevideo jest Janusz".

ks, pap