Rumunia: wirus ptasiej grypy groźny dla ludzi (aktl.)

Rumunia: wirus ptasiej grypy groźny dla ludzi (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wirus ptasiej grypy, którego obecność stwierdzono w Rumunii, to groźny także dla ludzi wirus H5N1 - podano w Bukareszcie, powołując się na wyniki testów laboratoryjnych, przeprowadzonych przez brytyjskich ekspertów.
Informację o wykryciu w Rumunii wirusa, odpowiedzialnego za śmierć ponad 60 ludzi w krajach azjatyckich, potwierdził w programie niezależnej stacji telewizyjnej rumuński minister rolnictwa Gheorghe Flutur, a także rzeczniczka głównego weterynarza kraju, Alina Monea.

Ptasią grypę stwierdzono w dwu wioskach rumuńskich - Ceamurlia de Jos i Maliuc. Przesłane do Londynu próbki pobrano w pierwszej z tych miejscowości. W piątek podobne próbki pobrano w Maliuc od padłego łabędzia i kury. Obie wioski leżą w delcie Dunaju.

W Polsce nie stwierdzono do tej pory obecności wirusa ptasiej grypy. Ministerstwo rolnictwa zapowiedziało, że w tej sytuacji wyda rozporządzenie nakazujące zamknięcie drobiu w zadaszonych pomieszczeniach i ścisłe przestrzeganie rygorów sanitarnych. Należy zrobić wszystko, by uniemożliwić kontakt dzikich ptaków z drobiem hodowlanym. Szczególna czystość musi być zachowana podczas przygotowywania paszy, ponieważ jej zanieczyszczenie zakażonymi odchodami także przyczynia się do rozprzestrzenienia się choroby.

Zakażenie ptasią grypą łatwo pomylić z przeziębieniem. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), objawia się ona m.in.: gorączką (powyżej 38 stopni), kaszlem, kłopotami z oddychaniem, bólami gardła, mięśni czy oczu. Objawy te występują w czasie 1-5 dni od momentu zakażenia. Choroba jest szczególnie niebezpieczna dla osób o osłabionej odporności, starszych i dzieci oraz mających problemy z układem krążenia i oddechowym.

Ptasią grypę wywołuje wirus o budowie podobnej do wirusa zwykłej grypy. By się namnażać, potrzebuje żywych komórek. Proces ten na razie nie przebiega idealnie, stąd ciągle pojawiają się nowe mutacje. To sprawia, że co roku trzeba się szczepić.

Grypa zwykła jest przenoszona drogą kropelkową, natomiast ptasią grypą można się zarazić poprzez kontakt z chorym ptactwem lub z klatkami i innymi przedmiotami, które mogły mieć styczność z ptasimi odchodami. Wirus może być przenoszony m.in. na obuwiu, pojazdach, ubraniu lub w żywności (np. drób mrożony). Bezpieczne jest tylko ptasie mięso poddane obróbce termicznej. Pieczenie czy gotowanie niszczy wirusa, natomiast surowe jajka czy żółtka mogą być niebezpieczne. Przede wszystkim jednak mięso chorych lub podejrzanych o chorobę ptaków musi być bezwzględnie zniszczone.

Tymczasem wciąż brak szczepionki, która chroniłaby przed ptasią grypą. Część naukowców uważa, że warto się zaszczepić przeciwko zwykłej grypie, co pozwoli zapobiec zagrażającym życiu powikłaniom. Ponadto należy jak najczęściej myć ręce mydłem lub innym detergentem. Sama woda nie wystarczy, ponieważ jest dobrym środowiskiem dla wirusa, który pozostaje w niej aktywny przez dłuższy czas.

"Spodziewaliśmy się, że ptasia grypa dotrze do Europy, nawet do Polski. Nie ma jednak powodu do paniki. Wiemy jak zapobiec epidemii" - twierdzi dr Przemysław Chylarecki z Instytutu Zoologii PAN, członek zarządu Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków.

Jego zdaniem, pojawienie się wirusa w delcie Dunaju związane jest z funkcją, jaką pełni ten obszar. To miejsce odpoczynku milionów ptaków wodno-błotnych, wędrujących z Azji na południe Europy oraz do Afryki. W Polsce podobną rolę pełnią bagna Biebrzy i Narwi oraz ujście Warty do Odry. Setki tysięcy gęsi i kaczek mogą przenosić wirusy.

"Szczyt ptasiego ruchu spodziewany jest za kilka dni, na przełomie października i listopada. Wtedy też okazać się może, że wirus pojawił się na terenie Polski. Warto przez ten czas uwiadomić to opinii publicznej. Pomoże to zapobiec panice. Tych kilka dni, to również czas, by zabezpieczyć drób. To on zaraża się grypą od dzikich ptaków i przekazuje ją ludziom. Na tym etapie najłatwiej zahamować epidemię" - wyjaśnia Chylarecki.

"Warto podkreślić, że pomysły, by odstrzelić wszystkie ptaki wędrowne, pozbawione są jakiejkolwiek wartości merytorycznej. Rozkładające się ciała sprzyjałyby rozprzestrzenianiu się wirusa - wyjaśnia dr Chylarecki.

"Pojawienie się w Rumunii wirusa ptasiej grypy H5N1 oznacza, że niebezpieczeństwo przybliżyło się do Polski -  uważa dyrektor Państwowego Instytutu Weterynarii (PIWet) w Puławach (Lubelskie) Tadeusz Wijaszka. "Nad Polską przelatują inne gatunki ptaków niż te, które przyniosły ptasią grypę do Rumunii. Lecą one też inną, północną drogą. Nie wiadomo, czy stykały się ze sobą" - powiedział Wijaszka.

Specjaliści z Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach (lubelskie) prowadzą stałe obserwacje tak dzikiego, jak i hodowanego ptactwa. Codziennie trafia tu kilka próbek, głównie odchodów i narządów martwych ptaków, które nadsyłają lekarze weterynarii z całego kraju, jeśli zaniepokoją ich jakieś okoliczności padnięcia ptaków. Specjaliści w ciągu kilku godzin wstępnie potrafią wykryć obecność wirusa.

Niezależnie od tych badań instytut prowadzi planowy monitoring ptactwa, wymagany przez przepisy unijne. Plany przewidują przebadanie w tym roku 12 tys. próbek, dotychczas zbadano już ich około 9 tys.

Szacuje się, że z powodu ptasiej grypy padło już niemal 10 proc. światowej populacji gęsi tybetańskiej. W 2003 roku w Niemczech i Holandii wybito aż 28 mln sztuk drobiu z powodu ptasiej grypy.

(ik, pap)