Czy Platforma pogodziła się już z porażką w wyborach europejskich i ruszyła do kolejnego boju? Bo patrząc na to, co się dzieje w opozycji, można odnieść wrażenie, że ciągle nie.
Alternatywą dla tego, co panie nazywają porażką, jest wynik opozycji na Węgrzech, gdzie największa partia opozycyjna ma 15-procentowe poparcie. Należy pamiętać, że to była przegrana Koalicji Europejskiej, lecz zarazem z naprawdę niezłym wynikiem, który wskazuje, że jej powstanie miało sens. Dostaliśmy przecież prawie 40 proc. głosów, co daje nam pozycję, z której można walczyć o zwycięstwo w najważniejszych dla Polski jesiennych wyborach.
Ale osią tej koalicji była Platforma, a wielkim architektem – Grzegorz Schetyna.
Bez wątpienia. Wysiłkiem przewodniczącego Schetyny została zbudowana ta koalicja, a struktury Platformy były głównym nośnikiem przekazu i najbardziej aktywnie pracującą częścią całej koalicji. Koledzy z PSL czy SLD skupiali się na pojedynczych kandydatach, których mieli na danej liście. Nasi kandydaci pracowali na całe listy. W Wielkopolsce, na miejscach od piątego do dziesiątego, aż trzech kandydatów zdobyło po prawie 40 tys. głosów, więc ta druga część listy bardzo pracowała. Ale prawdą jest też, że część naszych elektoratów nie poszła głosować.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.