Eksperci w zasadzie są zgodni: celów związanych z ochroną środowiska nie da się osiągnąć bez rezygnacji z bezwzględnego dążenia do maksymalizacji zysków z produkcji rolniczej. Ale choć świadomość ta jest coraz powszechniejsza, zmiany postępują zbyt wolno. Dostrzegł to także Główny Urząd Statystyczny w raporcie Rolnictwo w 2018 r.: „Pomimo promowania integrowanego i ekologicznego systemu gospodarowania nadal dominuje system konwencjonalny, którego celem jest przede wszystkim intensyfikacja produkcji bez odpowiedniej dbałości o środowisko” – czytamy w dokumencie. W ostatnich latach, jak wynika z danych GUS, zwiększa się udział rolnictwa w emisji gazów cieplarnianych, amoniaku oraz różnego rodzaju zanieczyszczeń, w tym pyłów zawieszonych i metali ciężkich. Rolnictwo jest odpowiedzialne za 94 proc. całkowitej emisji amoniaku w Polsce, z czego ponad 70 proc. to skutek niewłaściwej gospodarki nawozami naturalnymi.
Sposób na obornik
– Jednym z największych problemów na obszarach wiejskich jest gospodarka nawozami naturalnymi. Powinny być przechowywane tak, aby maksymalnie ograniczyć straty składników pokarmowych zachodzące podczas fermentacji. Odcieki powstające przy składowaniu takich nawozów jak obornik zawierają dużą ilość pierwiastków biogennych, w związku z czym stanowią poważne zagrożenie zarówno dla wód podziemnych, jak i powierzchniowych – diagnozuje dr Jerzy Kupiec z Katedry Ekologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Dotychczas zalecanym sposobem przechowywania obornika były żelbetonowe konstrukcje (tzw. płyty) ze zbiornikiem na odcieki. Postawienie konstrukcji z betonu wymaga jednak pozwolenia budowlanego, koszty są wysokie, często trudno znaleźć na nią miejsce, a gdy już się znajdzie, budowla i tak ingeruje w krajobraz. Z badań dr. Kupca wynika, że 42 proc. gospodarstw rolnych po prostu nie ma takiego urządzenia i z powodu uciążliwości związanych z budową betonowej konstrukcji trudno się temu dziwić. Spośród tych instalacji, które istnieją, co czwarta powstała przed przystąpieniem Polski do UE, co w praktyce oznacza, że nie spełnia unijnych norm. Europejskie Regionalne Centrum Ekohydrologii PAN w Łodzi we współpracy z Uniwersytetem Przyrodniczym w Poznaniu opracowało ekologiczne rozwiązanie, które odpowiada na problem przechowywania obornika. – Są to tzw. organiczne płyty obornikowe, które wykorzystują występujące powszechnie w środowisku bakterie denitryfikacyjne, redukujące azotany do azotu gazowego. Ich efektywność jest 90-procentowa – wyjaśnia dr Kupiec. Płyta składa się z ogólnodostępnych materiałów organicznych, np. słomy, trocin, paździerza, węgla brunatnego, węgla drzewnego. Umieszczona jest pod powierzchnią ziemi (nie wpływa zatem na krajobraz). Jest skuteczna przez mniej więcej 15 lat.
To rozwiązanie wykorzystuje naturalne „zasoby”, jest wygodne i tanie. Innymi słowy, to dobry przykład tego, o co głównie chodzi – ekoinnowacji.
Czas ekoinnowacji
Gdy mowa o ochronie środowiska i rolnictwie, nasuwa się oczywiste skojarzenie – rolnictwo ekologiczne. Ten rodzaj rolnictwa: dostarczającego certyfikowane produkty, spełniające określone normy, to jedynie przykład ekoinnowacji. Na dodatek, choć o ekoprodukcji i ekożywności jest coraz głośniej, rolnictwo ekologiczne notuje stagnację. GUS w raporcie na temat stanu rolnictwa podaje, że od 2014 r. spada liczba gospodarstw ekologicznych. W 2017 r. było ich 20,3 tys., podczas gdy w rekordowym 2013 r. – 26,6 tys. Biorąc pod uwagę, że wszystkich gospodarstw rolnych jest w Polsce 1,4 mln (dane GUS za 2018 r.), rolnictwo ekologiczne jest niszową ekoinnowacją. Niemniej to właśnie ekoinnowacje są realną szansą na zmianę w kontekście tworzenia warunków do rozwoju produkcji rolniczej przyjaznej środowisku.
Czysta energia dla rolnictwa
W ubiegłym roku nakłady na ochronę powietrza i klimatu wyniosły 2,9 mld zł (wszystkie wydatki na ochronę środowiska to 10,4 mld zł). W tej puli mieszczą się również środki na niekonwencjonalne źródła energii i urządzenia służące redukcji zanieczyszczeń. Rolnicy również mają swój program pod nazwą Agroenergia, który ma ich zachęcić do korzystania z odnawialnych źródeł energii (OZE). Program ruszył w tym roku i potrwa do 2025 r. Łączny budżet na sześć lat wynosi 200 mln zł. 120 mln zł zostanie przeznaczone na pożyczki, pozostałe 80 mln zł na dotacje. W ramach Agroenergii wspierane będą inwestycje w nowe źródła ciepła i energii elektrycznej, w tym OZE, magazyny energii oraz poprawę efektywności energetycznej. – Polskie rolnictwo może się stać jedną wielką zieloną elektrownią – zachwalał minister rolnictwa Krzysztof Ardanowski, inaugurując nabór wniosków. – To zwiększenie dochodów gospodarstw, wykorzystanie naturalnego potencjału – biomasy. Jest to też szalenie ważne dla stabilizacji energii elektrycznej w sieci. To wieś jest najbardziej narażona na niedostatki energii, na spadki napięcia, na wyłączenia w sytuacjach kryzysu – wyliczał. Przykładem rozwiązania popularnego w rolnictwie jest pompa ciepła, która może być wykorzystana zarówno do ogrzewania, jak i chłodzenia. Urządzenie odzyskuje ciepło z tego, co i tak jest dostępne w gospodarstwie. Źródłem ciepła może być zatem np. podgrzane, wilgotne powietrze opuszczające suszarnię, obornik, gnojowica. Takie odzyskane ciepło może posłużyć do podgrzewania wody technologicznej, podgrzewania powietrza np. w suszarniach, ogrzewania szklarni czy tuneli foliowych. Najlepsze rozwiązania prośrodowiskowe nie sprawdzą się, jeśli będą zawieszone w próżni. Choć trudno odmówić słuszności jednostkowym celom związanym z ochroną powietrza, wody czy gleby, muszą one tworzyć całość. – Środowisko to sieć naczyń połączonych, które należy traktować jako jeden system, a my nadal traktujemy je selektywnie – podsumowuje dr Kupiec.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.