Lech Wałęsa dla „Wprost”: Nawet Palikot wyciągnął do mnie rękę

Lech Wałęsa dla „Wprost”: Nawet Palikot wyciągnął do mnie rękę

Lech Wałęsa
Lech Wałęsa Źródło:Newspix.pl / Grzegorz Krzyzewski / Fotonews
Nawet Palikot wyciągnął do mnie rękę, ale myślałem, że ofert pracy będzie więcej. (...) Pewne pieniądze są mi potrzebne, na pewne warunki muszę się zgodzić. Wczoraj byłem na Służewcu, na koniach, przecież to nie za darmo. Ale wszystko idzie legalnie, przez skarbówkę, żeby nie było wątpliwości, bo oni na mnie polują – mówi w rozmowie z „Wprost” Lech Wałęsa. Były prezydent mówi też, jak jego żona zareagowała na wieść o wyższej emeryturze, co trzeba wymusić na hierarchach kościelnych i kto jest najzdolniejszym politykiem. Opowiedział też, przed czym przestrzegał Donalda Tuska, jak ratują go lekarze i czy męczą go zagraniczne wyjazdy.

Wprost: Głosy w sprawie wprowadzenia stanu wyjątkowego na terenach przygranicznych są podzielone. Pan jest przeciwny.

Lech Wałęsa: Bo wiem, co zamierzają. Robią próbę przed wprowadzeniem stanu wojennego, gdy przegrają wybory. Mówię to jako ostrzeżenie, byśmy się zreflektowali i nie dopuścili do wojny domowej.

To mocne słowa. Jaki widzi pan zatem inny sposób na rozwiązanie kryzysu na polsko-białoruskiej granicy?

Porozumienie z Unią Europejską i wspólne realizowanie tego zadania. To nie może być akcja indywidualna.

Ale Unia Europejska poparła stanowisko Polski ws. kryzysu na granicy z Białorusią. Czy jest pan zatem zwolennikiem budowania muru na granicy?

Jestem przeciw wszelkim murom. Już zresztą w USA mówiłem, gdy próbowali stawiać mur na granicy z Meksykiem, że powinni w tym miejscu postawić fabrykę, która zatrzymywałaby imigrantów przed wjazdem do Stanów Zjednoczonych. A więc gdyby trochę pieniędzy dołożyli, bezrobotni mieliby zajęcie i nie musieli uciekać z kraju.

Czytaj też:
Włodzimierz Cimoszewicz dla „Wprost”: Wprowadzenie stanu wyjątkowego to czysta propaganda

Łukaszenka i Putin to dziś realne zagrożenie dla Europy?

Wojowanie się dziś nie opłaca. Są wspólne interesy, a żadnego kupca nie można likwidować. Ten, kto bardziej się otworzy, robi większe interesy.

Można się zastanawiać, ile guzów jeszcze sobie nabijemy za bezsens, który do niczego nie prowadzi.

Obawia się pan napływu imigrantów z Bliskiego Wschodu?

To, co dzieje się na granicy z Białorusią to tylko grożenie palcem. Migracja dopiero będzie, jak się otworzą Chiny i Indie. Wtedy dopiero odczujemy chorobę. Od 20 lat powtarzam: siadajmy szybko do stołu. Zastanówmy się, jakie tematy nie mieszczą się w naszych państewkach. Jak je opracujemy, podzielimy je na poszczególne kraje, będzie można to poukładać.

Artykuł został opublikowany w 36/2021 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.