„To obłuda i hipokryzja” – mówi ze łzami w oczach Teresa Z., pakując swoje rzeczy. Dwie godziny wcześniej usunęła ciążę. Nie chciała, aby chwila wakacyjnego zapomnienia zaważyła na całym jej życiu. W październiku 2009 r. ma zacząć studia na Uniwersytecie Warszawskim. Czuje się upokorzona, że po pomoc musiała jechać za pożyczone pieniądze do Niemiec. Jest jedną z tysięcy Polek – jak nazywają to niemieccy lekarze – „turystek aborcyjnych”.
Anna Bąk przyjechała do Prenzlau z Rzeszowa. – Mamy dwójkę dzieci. Z drugim przeleżałam całą ciążę dla jej podtrzymania, miałam różne komplikacje i bardzo się nacierpiałam. Nie chcę tego przeżywać jeszcze raz, a poza tym nawet nas nie stać na trzecie dziecko – opowiada. O dokonaniu zabiegu postanowili razem z mężem. Jak mówią, „w Polsce funkcjonuje aborcyjne podziemie", ale wybrali „niemieckie rozwiązanie".
Więcej możesz przeczytać w 40/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.