Wiadomo już, dlaczego Waldemar Pawlak nie zgodził się, by PSL obsadziło fotel szefa komisji hazardowej. Wszystko przez strach przed tajnymi służbami. Wicepremier ujawnił to na posiedzeniu klubu parlamentarnego ludowców – dowiedział się „Wprost”.
„To jest gra, w której nie tylko politycy grają służbami, ale też służby grają politykami. I PO, i PiS mają w służbach swoich ludzi, więc ich szanse są wyrównane. My nie mamy tam nikogo, więc lepiej trzymać się od tego na dystans. Gdybyśmy się zaangażowali po którejś ze stron, moglibyśmy tylko oberwać rykoszetem" – miał powiedzieć wicepremier na posiedzeniu klubu PSL. Jego słowa dziwią o tyle, że PSL ma swojego człowieka w służbach. Jest nim wiceszef ABW płk Zdzisław Skorża, o którym mówi się „mały Pawlak". Lider ludowców zna go jeszcze z czasów studiów na Politechnice Warszawskiej. – Waldek twierdzi, że Skorża jest marginalizowany i na nic nie ma wpływu. A jego słowa biorą się z traumy z połowy lat 90., kiedy musiał ustąpić z funkcji premiera – twierdzi jeden ze współpracowników szefa PSL. Do dymisji doszło wówczas m.in. w wyniku publikacji „Wprost” na temat związków Waldemara Pawlaka ze spółką Inter-Arms, która seryjnie wygrywała przetargi na komputeryzację urzędów. Pawlak do dziś żyje w przeświadczeniu, że tekst był inspirowany przez grupę oficerów Urzędu Ochrony Państwa. Spór o strategię związaną z pracami komisji śledczej w sprawie afery hazardowej trwał między Pawlakiem a częścią posłów PSL od kilku dni. Wicepremier od początku stał na stanowisku, że ludowcy powinni się trzymać od tej sprawy z daleka. Z kolei posłowie opowiadali się za wariantem aktywnym i chcieli mieć w komisji swojego szefa.
Michał Krzymowski
Więcej możesz przeczytać w 44/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.