Miały być kryzysowe ciecia w administracji i oszczędności, a wyszło jak zwykle. Ustawa,na mocy której rzad chciał zwolnic 10 proc.urzędników, trafi ła do kosza. Zablokowały
ja ministerstwa, urzędy i agencje, które zasypały kancelarie premiera sterta uwag i negatywnych opinii.
Autorem projektu o racjonalizacji zatrudnienia w urzędach był szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Michał Boni. O tym, jak duży opór budzi jego pomysł, świadczy to, ze zastrzeżenia zgłosiła nawet kancelaria premiera, czyli instytucja,w której Boni jest ministrem. Uwagi szefa kancelarii Tomasza Arabskiego do ustawy sa jednymi z najobszerniejszych i liczą az 8 stron. Oprócz niego projekt skrytykowały także wszystkie ministerstwa, kancelarie – Prezydenta, Sejmu i Senatu oraz inne, mniej znaczące instytucje, jak Główny Urząd Miar, Rzecznik Praw Dziecka, a nawet II Konwent Wojewódzki Konserwatorów Zabytków. – Powiedzieć, ze te uwagi zaszlachtowały pomysł zwolnień, to mało. Gdybyśmy chcieli uwzględnić wszystkie zastrzeżenia, to zamiast zwalniać, musielibyśmy zatrudnić nowych urzędników – twierdzi rozmówca „Wprost" w rządzie. Większość opinii przysłanych przez urzędy kończy się
bowiem konkluzja o niedoborze pracowników. W tej sytuacji szanse projektu Boniego sa nikłe. „W wyniku przeprowadzonych uzgodnię (…) podejście do przedsięwzięcia uległo ewolucji. (…) Nalezy zwrócić uwagę,
ze działania realizujące cel racjonalizacji zatrudnienia mogą również mieć charakter pozalegislacyjnym" – czytamy w odpowiedzi na pytania „Wprost”, która przysłał nam sekretariat Michała Boniego. Innymi słowy, ustawa laduje w koszu. |
ja ministerstwa, urzędy i agencje, które zasypały kancelarie premiera sterta uwag i negatywnych opinii.
Autorem projektu o racjonalizacji zatrudnienia w urzędach był szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Michał Boni. O tym, jak duży opór budzi jego pomysł, świadczy to, ze zastrzeżenia zgłosiła nawet kancelaria premiera, czyli instytucja,w której Boni jest ministrem. Uwagi szefa kancelarii Tomasza Arabskiego do ustawy sa jednymi z najobszerniejszych i liczą az 8 stron. Oprócz niego projekt skrytykowały także wszystkie ministerstwa, kancelarie – Prezydenta, Sejmu i Senatu oraz inne, mniej znaczące instytucje, jak Główny Urząd Miar, Rzecznik Praw Dziecka, a nawet II Konwent Wojewódzki Konserwatorów Zabytków. – Powiedzieć, ze te uwagi zaszlachtowały pomysł zwolnień, to mało. Gdybyśmy chcieli uwzględnić wszystkie zastrzeżenia, to zamiast zwalniać, musielibyśmy zatrudnić nowych urzędników – twierdzi rozmówca „Wprost" w rządzie. Większość opinii przysłanych przez urzędy kończy się
bowiem konkluzja o niedoborze pracowników. W tej sytuacji szanse projektu Boniego sa nikłe. „W wyniku przeprowadzonych uzgodnię (…) podejście do przedsięwzięcia uległo ewolucji. (…) Nalezy zwrócić uwagę,
ze działania realizujące cel racjonalizacji zatrudnienia mogą również mieć charakter pozalegislacyjnym" – czytamy w odpowiedzi na pytania „Wprost”, która przysłał nam sekretariat Michała Boniego. Innymi słowy, ustawa laduje w koszu. |
Więcej możesz przeczytać w 47/2009 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.