O tożsamości artysty nie przesądza miejsce urodzenia czy narodowość. W końcu jesteśmy dumni – nie tylko w roku rocznicowym – z Chopina, którego ojciec był Francuzem. Wielu z zawłaszczonych artystów było wybitnymi współtwórcami sztuki przybranej ojczyzny i pionierami nowych nurtów. Bo choć kultura jest fundamentem społecznej i narodowej identyfikacji, sztuka nie zna granic.
Być może dlatego prezydencję hiszpańską w Unii Europejskiej na początku lutego inaugurowała wystawa 40 arcydzieł Domenikosa Theotokopoulosa, zwanego od swej narodowości El Greco? Opuścił ojczystą Kretę (urodził się tam w 1541 r.) już jako dorosły, w wieku 27 lat. Jeszcze jako Theotokopoulos najpierw udał się do Wenecji i Rzymu. To tam, do ówczesnej artystycznej mekki, tłumnie ciągnęli twórcy z całej Europy. Wszyscy w tym samym celu: by zgłębiać tajniki warsztatu włoskich mistrzów. We Włoszech El Greco spędził 10 lat i tu nastąpiła pierwsza metamorfoza jego sztuki – przestał malować ikony, odrywając się od swoich bizantyjskich korzeni. Oglądane na co dzień dzieła renesansowych geniuszy wyzwoliły w nim twórczą swobodę. Zaczął tworzyć portrety i monumentalne kompozycje ołtarzowe. W Rzymie otworzył nawet pracownię, ale konkurencja była duża i w 1577 r. ruszył do Hiszpanii, licząc na mecenat króla Filipa II. Osiadł w Toledo i mieszkał tam przez 37 lat, do śmierci w 1614 r. Choć na obrazach zawsze podpisywał się greckim nazwiskiem, a nie hiszpańskim przydomkiem, doskonale widać, że dopiero w Hiszpanii odnalazł własny oryginalny styl, czyli stał się El Grekiem, którego znamy. Udało mu się połączyć wschodni mistycyzm z ekspresją i uważa się go za współtwórcę manieryzmu.
Więcej możesz przeczytać w 8/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.