Życie wydawcy nigdy nie było łatwe, a pytanie, co zrobić, by ludzie kupowali książki, nigdy nie dawało mu spokoju. W XIX wieku jakiś tyleż genialny, ile mało uczciwy wydawca wymyślił „ostatnie rady ojca dla syna", a dalej „ostatnie rady matki dla córki". Pod pozorem moralitetu ów ojciec i owa matka opowiadali swoje grzeszne życie z konieczną przestrogą: byś tylko ty, mój synu, tak nie postępował. Powstało w tym kluczu wiele źle napisanych, mało przyzwoitych, za to rozchwytywanych książek. W końcu XX wieku być może ten sam genialny wydawca wymyślił historyczny ranking. I tak powstają dziesiątki pozycji w rodzaju: 100 największych zbrodniarzy, największych polityków, największych błędów historii itd. Mogę mylić tytuły, bo nie zatrzymuję tych pozycji w swojej bibliotece. Ostatnio przejrzałem „Najbardziej tajemnicze morderstwa” Lionela i Patricii Fanthorpe’ów, by się dowiedzieć, że Brutus w idy marcowe poszedł tak naprawdę do senatu tylko po to, by uratować Cezara. Z badań autorów wynika także odkrycie, że Napoleon nie zmarł na Wyspie św. Heleny, ale „prawie na pewno” zginął (dwa lata po śmierci) zastrzelony na murach pałacu Schönbrunn, dokąd udał się na wieść o chorobie Orlątka (swojego synka). Z lektury tej książki „prawie na pewno” wynika tylko jedno. To mianowicie, że zmarli nie czytują książek. Bo gdyby czytali, musiałoby dojść do jakiejś kosmicznej awantury.
Więcej możesz przeczytać w 11/2010 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.