Tydzień kultury polskiej Jakuba Żulczyka

Tydzień kultury polskiej Jakuba Żulczyka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wy jeszcze nie wiecie, a ja już wiem, co znajdzie się pod choinką w każdym porządnym polskim domu. W tym również w waszym. Już niedługo w sklepach pojawi się autoryzowana biografia grupy Bajm. Tytuł – „Płynie w nas gorąca krew”. Zawartość – no, jak to w Bajmie, myśli i słowa, wspomnienia z demoludów, a do tego analiza poezji Beaty Kozidrak. W końcu cała Polska dowie się, kim był Józek, co zrobił w nocy i o jaki złoty deszcz w końcu chodzi. Nareszcie.

Zło tygodnia

W tym roku żaden Polak nie pojedzie na najważniejszy i najbardziej prestiżowy festiwal muzyczny na świecie, czyli Eurowizję. To znaczy hobbystycznie może ktoś pojedzie, ale TVP zdecydowała, że na Eurowizji nie wystąpi żaden artysta z Polski. Tak na poważnie – nie wiem, czy gdzieś na świecie znajduje się większe inferno tandety niż Eurowizja. I wychodzi na to, że nasza muzyka pop nie jest dobra nawet w byciu tandetną.

Film „Mój rower” Piotra Trzaskalskiego cieszy się całkiem niezłym wynikiem w polskich kinach, co więcej, wygrał Polish Film Festival in America w Chicago. OK, nie jest to może festiwal w Cannes, nawet nie wiem, jaką dają na nim nagrodę, i bym się nie zdziwił, jeśli ta nagroda nazywa się Złota Kiełbasa. Ale nie zmienia to faktu, że „Mój rower” to film sympatyczny, ciepły, dobrze napisany, uniwersalny, a Michał Urbaniak gra w nim rolę, jakiej nie było w polskim kinie od dawna.

3 grudnia zespół Myslovitz zaprezentuje swoją nową piosenkę z nowym wokalistą. Tytuł piosenki jest jeszcze nieznany, ale przypomnę (a może uświadomię) czytelnikom „Wprost”, że nowy wokalista Myslovitz nazywa się Michał Kowalonek. Jak będzie brzmiało Myslovitz z Michałem Kowalonkiem? No cóż, anemiczny falset Artura Rojka jest niepodrabialny. I coś podejrzewam, że bez jego wzdychań Myslovitz zabrzmi po prostu jak zwykły alternatywny zespół z Mysłowic.

Dobro tygodnia

Z poważnym opóźnieniem chciałem uświadomić państwu, że istnieje na mapie polskiej muzyki zespół o dziwnej nazwie UL/KR. Zespół UL/KR nagrał już jedną płytę, niedługo nagra następną, i jest najciekawszym zespołem, jaki objawił się nad Wisłą od długiego czasu. Dyskretna, kapitalna elektronika sekunduje wokaliście Błażejowi Królowi, który śpiewa i pisze teksty, jakby sam Grzegorz Ciechowski zmartwychwstał i wypił beczkę wódki z Nickiem Cave’em. Polecam.
Więcej możesz przeczytać w 48/2012 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.