Ucieczka z raju

Dodano:   /  Zmieniono: 
Typowe polskie przedmieścia to małe skupiska domów otoczone chaszczami i polami kapusty. Są już tak kłopotliwe, że stały się przedmiotem naukowych i urzędowych analiz.

Kiedy Magdalena Bąk, mieszkanka podwarszawskiej gminy Jabłonna, stanęła siedem lat temu na tarasie swojego nowego mieszkania, poczuła, że jest w raju. Za tarasem był ogródek, a dalej szeroki widok na łąkę i stojącą za nią potężną ścianę lasu. Pod płot podchodziły sarenki. Mogli z mężem kupić mieszkanie w mieście, ale nie chcieli żyć w blokowisku. Woleli dalej od centrum, na parterze, z ogrodem i widokiem. Nie przeszkadzało im to, że wszędzie jest daleko, bo mieli samochód. Że żyje na pustyni, Magdalena poczuła kilka lat później. Tak się ułożyło, że została w swoim raju sama z dzieckiem i bez samochodu. A podobnie jak większość jej sąsiadów, zwabionych do Jabłonny lasem i ogródkiem, pracowała w centrum Warszawy. Żeby dojechać do pracy, musiała iść ponad dwa kilometry na przystanek prywatnego autobusu albo bliżej, około kilometr, na przystanek autobusu komunikacji publicznej, tyle że ten jeździ dwa razy na godzinę. – Jak się nie wstrzelisz, nie jedziesz albo czekasz – opowiada Magdalena.

Więcej możesz przeczytać w 45/2014 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.