Niedobór bakterii wywołuje alergię, astmę i otyłość! Bez bakterii zamieszkujących nasze jelita nie moglibyśmy trawić wielu pokarmów, zwłaszcza warzyw i owoców. Mikroby zamieszkujące organizm człowieka w niewielkim stopniu są przyczyną chorób. Większość z nich nie tylko dla nas pracuje, ale wręcz decyduje o tym, że żyjemy, i o tym, jacy jesteśmy.
"To nasi naturalni sprzymierzeńcy, którzy ewoluowali wraz z Homo sapiens przez setki tysięcy lat. Można nawet powiedzieć, że w sensie genetycznym jesteśmy bardziej bakteriami niż ludźmi!" - uważa prof. Jeffrey Gordon z Washington University. To twierdzenie tylko pozornie jest niedorzeczne. Istnieje co najmniej tysiąc gatunków "ludzkich" bakterii, ale większość nie została jeszcze przebadana. Do tego dochodzą mikroskopijne grzyby oraz robaki. Tylko w jelicie grubym mamy 100 bilionów drobnoustrojów - to dziesięciokrotnie więcej, niż wynosi liczba komórek naszego ciała. Każdy z nas ma porównywany do odcisków palców unikatowy zestaw mikrobów, które reagują na zmiany w diecie i trybie życia oraz leki. Firmy farmaceutyczne już pracują nad dopasowywaniem terapii do indywidualnego profilu mikrobiologicznego pacjenta.
Bakterie potrafią manipulować naszymi genami. Sterują "uszczelnianiem" ścian jelit i tworzeniem w nich naczyń krwionośnych, a także mechanizmami magazynowania tłuszczu przez komórki. Prof. Jeremy Nicholson z Imperial College uważa nawet, że otyłość aż w 30 proc. wypadków ma podłoże mikrobiologiczne. Prawdopodobnie dzięki specyficznym bakteriom jelitowym niektórzy z nas mogą jeść do woli, nie tyjąc ani nie cierpiąc na miażdżycę. Lekarze coraz częściej przekonują się, że niekorzystne zmiany składu i liczby bakterii jelitowych mogą doprowadzić do rozwoju takich chorób jak alergie, astma czy otyłość.
Bakterie życia i śmierci
Na skórze człowieka żyje bilion bakterii, w jamie ustnej - miliard, w gardle i nosie - 100 milionów. Mikroby osiedlają się w przełyku i żołądku, wytrzymując działanie kwasu solnego i enzymów trawiennych. Pierwszy kontakt z nimi ma dziecko już w czasie porodu, a flora bakteryjna w jego jelitach zostaje w pełni uformowana po dwóch latach. Dopiero wtedy organizm opanowuje sztukę trawienia pokarmów. Ludzkie komórki potrafią wytwarzać niespełna 100 enzymów rozkładających węglowodany, podczas gdy pałeczki Bacteroides thetaiotaomicron - aż 240! Stanowią one 6 proc. bakterii jelitowych, a nasz układ pokarmowy nie może się bez nich prawidłowo rozwijać.
Uczeni często nie są pewni, które mikroby są dla nas korzystne, a które szkodliwe. Przykładem może być pałeczka ropy błękitnej (Pseudomonas aeruginosa), która znajduje się w jelitach 3 proc. zdrowych osób. Przy nagłym spadku odporności organizmu bakteria przestaje być naszym sprzymierzeńcem i może doprowadzić do obejmującego cały organizm zakażenia, prowadzącego do śmierci w ciągu kilku dni. Dlatego opracowano przeciw niej szczepionkę Pseudovac, która może uratować życie nawet osobie z rozwijającą się infekcją.
Naukowcy pracują nad szczepionką mającą ujarzmić bakterię Helicobacter pylori. Odpowiada ona za chorobę wrzodową żołądka i dwunastnicy, a być może także za raka żołądka (jej odkrycie uhonorowano w tym roku Nagrodą Nobla). Choruje jednak niewielki odsetek zainfekowanych osób - pozostałym mikroby nie szkodzą, a być może nawet pomagają. Badania dowodzą, że Helicobacter może chronić przed chorobami biegunkowymi oraz jedną z odmian raka przełyku (gruczolakorak). Tymczasem genetycy odkryli, że ta bakteria zagnieździła się w żołądkach ludzi ponad 11 tys. lat temu. "Gdyby była dla nas niekorzystna, organizm próbowałby się jej pozbyć" - uważa prof. Martin Blaser z New York University. Prof. Barry Marshall z University of Western Australia, tegoroczny noblista, przyznał w rozmowie z "Wprost", że ta bakteria faktycznie przetrwała w przewodzie pokarmowym cały proces ewolucji i być może była korzystna dla naszych przodków, którzy odżywiali się inaczej niż my. Dla współczesnych ludzi jest jednak szkodliwa. Kierowane przez Marshalla laboratorium prowadzi już zaawansowane prace nad szczepionką, która pozwoli na wytępienie Helicobacter pylori.
Bakterie, które leczą
O tym, że mikroby są dla nas korzystne, przekonujemy się najczęściej wtedy, gdy nam ich zabraknie. Wiele osiągnięć cywilizacji jest nastawionych na niszczenie bakterii - od mydeł i środków odkażających, po konserwanty i antybiotyki stosowane także przy hodowli bydła czy drobiu. Według najnowszych teorii, przesadna higiena jest odpowiedzialna za epidemię alergii i astmy w krajach rozwiniętych. Od dzieciństwa mamy za mało korzystnych dla zdrowia bakterii w jelitach, co sprawia, że ich miejsce zajmują chorobotwórcze grzyby, które prowokują organizm do reakcji alergicznych. Z kolei zbyt mała liczba pasożytów sprawia, że coraz częściej cierpimy na stany zapalne jelit. Amerykańskie Kolegium Gastroenterologii szacuje, że na utrudniające życie zaburzenia pracy przewodu pokarmowego cierpi co piąty mieszkaniec krajów rozwiniętych.
Lekarstwem na różne dolegliwości mogłyby być dawki korzystnych dla zdrowia bakterii, czyli probiotyki. Dziś można je kupić w sklepach spożywczych (najczęściej w postaci jogurtów i napojów mlecznych) i aptekach. - Mechanizm ich działania jest po części znany, ale nie przeprowadzono obiektywnie kontrolowanych badań klinicznych dowodzących ich skuteczności - wyjaśnia prof. Piotr Heczko, kierownik Katedry Mikrobiologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Przykładem może być niedawne odkrycie szwedzkich uczonych, testujących działanie pałeczek kwasu mlekowego z gatunku Lactobacillus reuteri. Okazało się, że regularne spożywanie tych mikrobów aż 2,5 razy zmniejszyło ryzyko zachorowania na przeziębienie. Badania obejmowały jednak stosunkowo niewielką grupę osób, a na dodatek były sponsorowane przez producenta probiotyków. Dlatego naukowcy zalecają przede wszystkim stosowanie tzw. prebiotyków, które sprzyjają rozwojowi mikrobów jelitowych. Substancje te są obecne m.in. w świeżych warzywach i owocach będących podstawą diety śródziemnomorskiej. Na dodatek produkty roślinne zawierają dużo naturalnych przeciwutleniaczy z grupy polifenoli, które hamują rozwój chorobotwórczych grzybów w układzie pokarmowym. Skoro bakterie są częścią naszego organizmu, powinniśmy raczej o nie dbać, niż je niszczyć.
Bakterie potrafią manipulować naszymi genami. Sterują "uszczelnianiem" ścian jelit i tworzeniem w nich naczyń krwionośnych, a także mechanizmami magazynowania tłuszczu przez komórki. Prof. Jeremy Nicholson z Imperial College uważa nawet, że otyłość aż w 30 proc. wypadków ma podłoże mikrobiologiczne. Prawdopodobnie dzięki specyficznym bakteriom jelitowym niektórzy z nas mogą jeść do woli, nie tyjąc ani nie cierpiąc na miażdżycę. Lekarze coraz częściej przekonują się, że niekorzystne zmiany składu i liczby bakterii jelitowych mogą doprowadzić do rozwoju takich chorób jak alergie, astma czy otyłość.
Bakterie życia i śmierci
Na skórze człowieka żyje bilion bakterii, w jamie ustnej - miliard, w gardle i nosie - 100 milionów. Mikroby osiedlają się w przełyku i żołądku, wytrzymując działanie kwasu solnego i enzymów trawiennych. Pierwszy kontakt z nimi ma dziecko już w czasie porodu, a flora bakteryjna w jego jelitach zostaje w pełni uformowana po dwóch latach. Dopiero wtedy organizm opanowuje sztukę trawienia pokarmów. Ludzkie komórki potrafią wytwarzać niespełna 100 enzymów rozkładających węglowodany, podczas gdy pałeczki Bacteroides thetaiotaomicron - aż 240! Stanowią one 6 proc. bakterii jelitowych, a nasz układ pokarmowy nie może się bez nich prawidłowo rozwijać.
Uczeni często nie są pewni, które mikroby są dla nas korzystne, a które szkodliwe. Przykładem może być pałeczka ropy błękitnej (Pseudomonas aeruginosa), która znajduje się w jelitach 3 proc. zdrowych osób. Przy nagłym spadku odporności organizmu bakteria przestaje być naszym sprzymierzeńcem i może doprowadzić do obejmującego cały organizm zakażenia, prowadzącego do śmierci w ciągu kilku dni. Dlatego opracowano przeciw niej szczepionkę Pseudovac, która może uratować życie nawet osobie z rozwijającą się infekcją.
Naukowcy pracują nad szczepionką mającą ujarzmić bakterię Helicobacter pylori. Odpowiada ona za chorobę wrzodową żołądka i dwunastnicy, a być może także za raka żołądka (jej odkrycie uhonorowano w tym roku Nagrodą Nobla). Choruje jednak niewielki odsetek zainfekowanych osób - pozostałym mikroby nie szkodzą, a być może nawet pomagają. Badania dowodzą, że Helicobacter może chronić przed chorobami biegunkowymi oraz jedną z odmian raka przełyku (gruczolakorak). Tymczasem genetycy odkryli, że ta bakteria zagnieździła się w żołądkach ludzi ponad 11 tys. lat temu. "Gdyby była dla nas niekorzystna, organizm próbowałby się jej pozbyć" - uważa prof. Martin Blaser z New York University. Prof. Barry Marshall z University of Western Australia, tegoroczny noblista, przyznał w rozmowie z "Wprost", że ta bakteria faktycznie przetrwała w przewodzie pokarmowym cały proces ewolucji i być może była korzystna dla naszych przodków, którzy odżywiali się inaczej niż my. Dla współczesnych ludzi jest jednak szkodliwa. Kierowane przez Marshalla laboratorium prowadzi już zaawansowane prace nad szczepionką, która pozwoli na wytępienie Helicobacter pylori.
Bakterie, które leczą
O tym, że mikroby są dla nas korzystne, przekonujemy się najczęściej wtedy, gdy nam ich zabraknie. Wiele osiągnięć cywilizacji jest nastawionych na niszczenie bakterii - od mydeł i środków odkażających, po konserwanty i antybiotyki stosowane także przy hodowli bydła czy drobiu. Według najnowszych teorii, przesadna higiena jest odpowiedzialna za epidemię alergii i astmy w krajach rozwiniętych. Od dzieciństwa mamy za mało korzystnych dla zdrowia bakterii w jelitach, co sprawia, że ich miejsce zajmują chorobotwórcze grzyby, które prowokują organizm do reakcji alergicznych. Z kolei zbyt mała liczba pasożytów sprawia, że coraz częściej cierpimy na stany zapalne jelit. Amerykańskie Kolegium Gastroenterologii szacuje, że na utrudniające życie zaburzenia pracy przewodu pokarmowego cierpi co piąty mieszkaniec krajów rozwiniętych.
Lekarstwem na różne dolegliwości mogłyby być dawki korzystnych dla zdrowia bakterii, czyli probiotyki. Dziś można je kupić w sklepach spożywczych (najczęściej w postaci jogurtów i napojów mlecznych) i aptekach. - Mechanizm ich działania jest po części znany, ale nie przeprowadzono obiektywnie kontrolowanych badań klinicznych dowodzących ich skuteczności - wyjaśnia prof. Piotr Heczko, kierownik Katedry Mikrobiologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Przykładem może być niedawne odkrycie szwedzkich uczonych, testujących działanie pałeczek kwasu mlekowego z gatunku Lactobacillus reuteri. Okazało się, że regularne spożywanie tych mikrobów aż 2,5 razy zmniejszyło ryzyko zachorowania na przeziębienie. Badania obejmowały jednak stosunkowo niewielką grupę osób, a na dodatek były sponsorowane przez producenta probiotyków. Dlatego naukowcy zalecają przede wszystkim stosowanie tzw. prebiotyków, które sprzyjają rozwojowi mikrobów jelitowych. Substancje te są obecne m.in. w świeżych warzywach i owocach będących podstawą diety śródziemnomorskiej. Na dodatek produkty roślinne zawierają dużo naturalnych przeciwutleniaczy z grupy polifenoli, które hamują rozwój chorobotwórczych grzybów w układzie pokarmowym. Skoro bakterie są częścią naszego organizmu, powinniśmy raczej o nie dbać, niż je niszczyć.
Więcej możesz przeczytać w 49/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.