Uroczystości pogrzebowe Helmuta Kohla, czyli tzw. "Akt europejski" rozpoczęły się od ceremonii pożegnania w sali posiedzeń plenarnych Parlamentu Europejskiego. Następnie ciało śmigłowcem trafiło do Ludwigshafen, z którego wieloletni kanclerz najpierw Niemiec Zachodnich, a następnie zjednoczonych Niemiec, pochodził. W miasteczku trumna została załadowana na statek,który dotrze do Spiry, gdzie w katedrze odbędzie się msza pogrzebowa. To w tym mieście na cmentarzu ciało helmuta Kohla spocznie w grobowcu.Zarówno pożegnanie w Strasburgu, jak i pogrzeb w Spirze, były jego decyzją.
Pożegnanie w Parlamencie Europejskim
Trumna ze zwłokami kanclerza Helmuta Kohla, którą okrywała błękitna flaga z 12 gwiazdami, została wniesiona przez ośmiu żołnierzy Bundeswehry na salę posiedzeń plenarnych Parlamentu Europejskiego przy dźwiękach marszu pogrzebowego skomponowanego przez Georga Friedricha Händela. Poprzedzali ją m.in. wdowa po kanclerzu Maike Kohl-Rainer, szef Rady Europejskiej Donald Tusk i przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker.
Galeria:
Ceremonia pożegnania Helmuta Kohla w Parlamencie Europejskim
Dziesiątki przywódców żegnało Helmuta Kohla
W oficjalnej części ceremonii pożegnania Helmuta Kohla wzięło udział kilkudziesięciu urzędujących i byłych przywódców najważniejszych państw świata. Byli wśród nich: Bill Clinton, były prezydent USA, Dmitrij Miedwiediew, premier Federacji Rosyjskiej, Angela Merkel, kanclerz Republiki Federalnej Niemiec, Emmanuel Macron, prezydent Francji, Benjamin Netanjahu, premier Izraela, Dalia Grybauskaite, prezydent Litwy, Viktor Orban, premier Węgier, Theresa May, premier Zjednoczonego Królestwa, Nicolas Sarkozy, były prezydent Francji, Frank-Walter Steinmeier oraz Joachim Gauck, obecny i poprzedni prezydenci Niemiec. Polskę reprezentował Andrzej Duda. Pojawili się także przedstawiciele większości europejskich rodów królewskich (m.in. były król Hiszpanii Juan Carlos – red.) oraz przedstawiciele Parlamentu Europejskiego i parlamentów krajowych państw członkowskich UE.
„Polityczny gigant”
Ceremonię rozpoczęło przemówienie szefa Parlamentu Europejskiego Antonio Tajaniego. Podkreślił, że zgromadzeni żegnają „giganta politycznego, który był zdolny słuchać obywateli patrzeć poza horyzont”. – Helmut Kohl był człowiekiem odważnym. Wojownikiem o wolność i demokrację. Bohaterem zjednoczenia kontynentu. To on bronił godności ludzkiej zawsze i wszędzie przeciwko murom, żelaznej kurtynie i totalitaryzmom – mówił. Jak dodał, wartości unijne – pokój, wolność, dobrobyt, bezpieczeństwo i sprawiedliwość bez granic – były podstawą wielu prowadzonych przez niego walk politycznych. – Jest przedstawicielem pokolenia, które poświęciło swoje życie nowemu renesansu europejskiego. Przedstawicielem ostatniego pokolenia, które doświadczyło na własnej skórze dramatu wojny. Dla nich orze zwyciężenie nacjonalizmów i zjednoczenie Europy było marzeniem pokoju dla ich dzieci – wskazał Tajani.
Niemiec, ale i Europejczyk
– Żegnamy niemieckiego i europejskiego męża stanu. Ja żegnam się z wiernym przyjacielem, który przez dziesięciolecia towarzyszył mi. Nie mówię jako szef Komisji Europejskiej, ale przyjaciel. Wraz z odejściem Helmuta Kohla opuszcza nas gigant okresu powojennego. Stał się częścią historii za życia. Był kimś, kto stał się pomnikiem i przed tym pomnikiem kładzione będą kwiaty niemieckie i europejskie. To on poprosił o pożegnanie w Strasburgu, tym niemiecko-francuskim mieście. To życzenie należy spełnić – mówił Jean-Claude Juncker, który podkreślał, że Helmut Kohl był patriotą Niemiec i Europy. – To nie jest sprzeczność – zapewniał szef Komisji Europejskiej i właśnie ten wątek – niewykluczania się przywiązania do państwa, a zarazem wspólnoty europejskiej podkreślała większość występujących na forum Parlamentu Europejskiego polityków.
– Helmut Kohl potrafił uchwycić ten fragment Bożego tchnienia w historii. Nie każdy odczułby to tchnienie, ale jemu to się udało – mówił o zjednoczeniu Niemiec, którego współautorem był Helmut Kohl Jean-Claude Junkcer. Szef Komisji Europejskiej przypomniał, że zmarły kanclerz rozumiał potrzebę zbliżenia z Polską i, choć nie był odpowiedzialny za zbronie podczas II wojny światowej, to rozumiał odpowiedzialność Niemiec za te zbrodnie.
Zbliżenie ze Wschodem
O spojrzeniu na Wschód mówił także Donald Tusk, przewodniczący Rady Europejskiej. Swoje przemówienie wygłosił po polsku. – Jako Europejczyk, Polak i Gdańszczanin, równoważnie, czuję się szczególnie uprawniony do pożegnania Helmuta Kohla, honorowego obywatela Europy i Gdańska. To nie przypadek, że moje miasta, miasto, w którym narodziła się Solidarność, zdecydowało się na przyznanie tego tytułu właśnie kanclerzowi. Mało kto w Europie rozumiał tak dobrze jak on znaczenie wolnościowych zrywów w Europie Śródków-Wschodniej, znaczenie dla idei zjednoczenia Niemiec, a w konsekwencji całej Europy. To on wielokrotnie podkreślał, że pierwszymi, którzy zaczęli kruszyć berliński mur byli gdańscy stoczniowcy. Dlatego m.in. równie mocno jak o zjednoczenie Niemiec starał się o wejście do UE państw z byłego bloku sowieckiego – mówił były polski premier.
– Do rangi historycznego symbolu urasta fakt, że informacja o upadku muru berliński dotarła do Helmuta Kohla, kiedy był w Warszawie u pierwszego niekomunistycznego premiera i to właśnie z Warszawy opłynęły słowa jednoznacznej zachęty i poparcia dla idei zjednoczenia Niemiec. Z Warszawy, miasta które ucierpiało od Niemców najwięcej. Helmut Kohl miał w tym trudnym procesie swoją wielką zasługę – przypomniał Donald Tusk. Następnie przypomniał o dwóch szczególnych wydarzeniach – spotkaniu z Francoisa Mitterandem w Verdun oraz mszę w Krzyżowej, gdzie z premierem Tadeuszem Mazowieckim na znak pojednania padli sobie w ramiona.
Przewodniczący Rady Europejskiej podkreślał także dążenie Helmuta Kohla do jedności Europy. Jako jego sojuszników w tym dziele wskazał „gigantów polityki europejskiej – Lecha Wałęsę, Francoisa Mitternada, Tadeusza Mazowieckiego, Valcawa Havla, czy w innym wymiarze papieża Jana Pawła II”.
„Kochałem go. Śpij dobrze przyjacielu”
Poza politykami europejskimi przemówienia wygłosili także m.in. Bill Clinton i Dmitrij Miedwiediew. Były amerykański prezydent zwrócił się do wszystkich obecnych na sali byłych przywódców światowych. – Jesteśmy tutaj, bo Helmut Kohl umożliwił nam stać się częścią czegoś większego niż my sami, większego niż nasze urzędy, niż nasze kariery. Każdy z nas prędzej czy później znajdzie się w trumnie takiej jak ta – powiedział Clinton, wskazując na trumnę z ciałem byłego kanclerza Niemiec. – Jedyną rzeczą, jaką możemy po sobie zostawić jest lepsza przyszłość dla naszych dzieci i wolność do podejmowania własnych decyzji i popełniania błędów. Kochałem go! – kontynuował były prezydent USA. – Kochałem tego gościa, bo jego apetyt nie kończył się na jedzeniu. Sięgał znacznie dalej. Chciał stworzyć świat, w którym nikt nie dominuje. Świat, w którym współpraca byłaby lepsza niż konfliktu – tłumaczył.
– Na całym świecie trwa przebudzenie polityki tożsamościowej. Kim my jesteśmy? Co nas charakteryzuje? To co nas dzieli,czy to co mamy wspólnego? Helmut Kohl kochał być Niemcem (…), ale on chciał świata, gdzie granice będą siecią, a nie murami. Kochał być Niemcem. Kochał być Europejczykiem – przypomniał. – Śpij dobrze mój przyjacielu, największym prezentem jaki nam zostawiłeś jest lekcja, że tym co w życiu się liczy jest to co zostawiamy naszym dzieciom. Wolność, pokój i bezpieczeństwo, by budowali swój dobrobyt i gonili marzenia i budowali rzeczy wielkie tworząc, nie niszcząc. W swoim życiu zrobiłeś wielkie i wspaniałe rzeczy. Ci, którzy w tym uczestniczyli, kochali Cię za to – zakończył Bill Clinton.
Angela Merkel wspomina Kohla
- Helmut Kohl ucieleśnia całą Europę. Jego polityka była kamieniem milowym naszej wspólnoty. Jego lata sprawowania urzędu to okres dobrobytu – mówiła Angela Merkel, której to Helmut Kohl pomógł zaistnieć w niemieckiej polityce. – Drogi kanclerzu, to że mogę przemawiać w tym miejscu jest też twoją zasługą. Dziękuję za szansę, którą mi dałeś, dziękuję za szansę, którą my Europejczycy uzyskaliśmy dzięki Panu. Niech pan odpoczywa w pokoju, Teraz my powinniśmy tę spuściznę pielęgnować. Chylę czoła z wdzięcznością i pokorą
Droga do Spiry
Po przemówieniu Angeli Merkel odegrano hymn Niemiec oraz uznawany na nieoficjalnym hymn Unii Europejskiej finałową kantatę IX Symfonii Ludwika Bethovena. Następnie trumna została przetransportowana do śmigłowca, który przewiezienie do Ludwigshafen.
Helmut Kohl
Helmut Kohl zmarł 16 czerwca w wieku 87 lat w swoim domu w Ludwigshafen w Nadrenii-Palatynacie. Kohl w latach 1982-1998 sprawował urząd kanclerza, za jego rządów doszło do zjednoczenia Niemiec. Przypominamy fragment opisu jego kariery opublikowany przed laty na łamach tygodnika „Wprost”:
„Pan Kohl nigdy nie będzie kanclerzem. Jest kompletnie niezdolny, brakuje mu charakterologicznych, duchowych i politycznych predyspozycji” – przepowiadał Franz Josef Strauss w listopadzie 1976 r. Sześć lat później, gdy rozpadł się socjaldemokratyczno-liberalny rząd, a Helmut Kohl zastąpił Helmuta Schmidta, nazywany był „kanclerzem przejściowym”. Kohl udowadniał jednak, że jest politykiem najwyższej klasy: zrealizował niemal wszystkie swoje zamierzenia i pobił rekord Konrada Adenauera, który na czele rządu RFN stał 14 lat i 31 dni. Nie spełnił swego ostatniego życzenia – wprowadzenia Niemiec w trzecie tysiąclecie. 27 września 1998 r. wolą wyborców został odwołany ze stanowiska.„Myliliśmy się, Kohl nie jest gruszką” – przyznał w 1994 r. Michael Rutz, szef gazety „Rheinischer Merkur”. To jeden z łagodniejszych epitetów, jakimi obdarzano lidera CDU. W oczach antagonistów Kohl był „gamoniem” („Gimpel Kohl”), „słoniem w składzie porcelany”, „wyborczym kłamcą”. Prawdą jest jednak, że nie uniknął kilku niezręczności – od kontrowersyjnego złożenia wieńców z Ronaldem Reaganem na cmentarzu w Bitburgu, przez krytykę odprężeniowej polityki wschodniej kanclerza Willy?ego Brandta, po wizytę w chińskich koszarach, gdy świat nie ochłonął jeszcze po masakrze na placu Niebiańskiego Spokoju. Kohl przyznał się do niektórych faux pas, innych broni do dziś jako niezbędnej „taktyki”.Kanclerzem Niemiec Helmut Kohl został w wieku 52 lat. Jego przedzjednoczeniowa polityka gospodarcza doprowadziła do rozkwitu RFN, ale fundamenty pod te sukcesy położył Konrad Adenauer. Gospodarczy kolos ciągle był jednak „politycznym karłem”. Historyczna szansa zmiany tego statusu spadła na Kohla niespodziewanie. Jeszcze w 1989 r. z jednej strony Łaby stało 220 tys. żołnierzy amerykańskich, z drugiej – większy o kilkadziesiąt tysięcy kontyngent Armii Czerwonej i Narodowa Armia Obrony NRD. Po klęsce komunizmu w Polsce i budapeszteńskim przecieku „enerdowskich” uciekinierów zbliżenie RFN i NRD stało się oczywiste, choć jego jedynymi protagonistami byli Amerykanie. Francuzi tak kochali Niemców, że „najchętniej widzieliby aż dwa państwa niemieckie”. Opór wyrażali również Anglicy, o postawie Rosjan nie mówiąc. W przełamywaniu nieufności tych ostatnich Kohl zabłysnął finezją polityczną najwyższej próby, choć początek tego epokowego dzieła nie był efektowny – gdy 9 listopada 1989 r. Helmut Kohl przerwał wizytę w Polsce i dotarł do Berlina, tłum wiwatujący obalenie muru przywitał go gwizdem. Kilka miesięcy później, gdy kanclerz wracał z Kaukazu, był już „ojcem zjednoczenia”.Po zjednoczeniu Niemiec, na którym „nikt nie miał stracić, a niejeden zyskać”, w odbudowę nowych landów wpompowano ponad bilion marek. Z czasem Kohl musiał przyznać, że zrujnowanie gospodarki po drugiej stronie Łaby przeszło jego wyobrażenia. Długotrwały wysiłek, który na Niemcach wymusiło jednoczenie kraju i Europy, obrócił się przeciw „ojcu zjednoczenia”.W 1997 roku do bońskiego Domu Historii przywieziono niecodzienny prezent: rzeźbę kanclerza Helmuta Kohla autorstwa polskiej artystki Zofii Wolskiej. Dla jednych jego era skończyła się za wcześnie, dla innych - zbyt późno. 12 czerwca minęło 25 lat przywództwa Kohla w CDU. 1 października minęłoby 16 lat pełnienia przez niego funkcji kanclerza. Wielka przegrana Helmuta Kohla bynajmniej nie oznacza jednak wyniesienia go na tarczy - wpisał się on bowiem w poczet największych polityków nie tylko w historii Niemiec.
Czytaj też:
Miał być „kanclerzem przejściowym”, stał się „ojcem zjednoczenia”. Historia Helmuta Kohla