Falenta zdecydowanie odrzuca zarzuty, że to on stał za aferą taśmową. Przy okazji zdradza, dlaczego warszawska restauracja była tak atrakcyjna dla polityków.
– Z tego, co mówił Łukasz, w Sowie był system, że politycy Platformy w tygodniu odbywali tam wszystkie swoje służbowe spotkania. Za jedzenie płacili służbową kartą, a potem w weekend przychodzili z rodziną i „w ramach promocji” już nie płacili – opowiada Falenta.
Zdaniem biznesmena, to, że w Sowie nie nagrano polityków prawicy, wynika z tego, że za czasów poprzednich rządów Platformy nie było ich stać na drogie knajpy. – Politycy PiS wtedy nie istnieli. Przez osiem lat rządów PO-PSL byli tak przez nich zmarginalizowani, że chodzili co najwyżej do barów mlecznych – mówi Falenta.
Co – jego zdaniem – przyciągało polityków do Sowy? – To była knajpa przygotowana pod polityków, jedna z niewielu, gdzie zrobili zamknięte VIP roomy. Można też było wejść bokiem, podjeżdżając boczną uliczką. Idealnie przygotowali tę restaurację, moim zdaniem od początku to miało być studio nagrań – ocenia Falenta.
Czytaj też:
Falenta dla „Wprost”: Za aferą taśmową stał współpracownik Tuska
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.