Bojkot Żywca? O tym, dlaczego wszystkie polskie bojkoty nie mają sensu

Bojkot Żywca? O tym, dlaczego wszystkie polskie bojkoty nie mają sensu

Piwo, zdjęcie ilustracyjne
Piwo, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Fotolia / mhp
Po bojkocie piwa Ciechan Marek Jakubiak zaliczył rekordową sprzedaż.

Kilka dni temu podczas koncernu Męskie Granie, sponsorowanego przez Grupę Żywiec, artyści rozwinęli na scenie tęczową flagę. Przez Twittera przetoczyła się burza. Głównie wśród prawicowych radykałów, którzy pytali producenta piwa, czy tęczowa flaga na organizowanym przez nich koncercie ma oznaczać, że Żywiec wspiera środowiska LGBT+. Komentarza browaru w tej sprawie się nie doczekaliśmy. Może to i dobrze, bo tu nie ma czego komentować.

Polskie bojkoty mają długa historię, która zawsze kończy się w ten sam sposób. Czyli odwrotnie do zamierzonego celu.

Pamiętacie jak w 2014 roku wylewano na ulice piwo Ciechan od Marka Jakubiaka, nawołując do bojkotu? Zaczęło się od wpisu byłego posła na Facebooku, który tak napisał do Dariusza Michalczewskiego, sojusznika osób LGBT: „Życzę ci mamusi z fujarką zamiast piersi, będziesz miał co ssać!” Na te słowa pierwsza zareagowała warszawska klubokawiarnia Wrzenie świata, która zapowiedziała całkowity bojkot konsumencki piwa z browaru Jakubiaka. Później do bojkotu dołączali kolejni. Tymczasem w tym samym roku Jakubiak sprzedał w swoich browarach piwa za 40 mln zł. To był zresztą jeden z jego najlepszych wyników finansowych od lat. Rok później, czyli w 2015, sprzedał piwa już za 2 mln zł mniej.

W styczniu 2014 roku nawoływano do niekupowania ubrań polskiej marki Reserved. Wyszło na jaw, że ich producent, gdański koncern odzieżowy LPP, zamierza uciec z płaceniem części podatków do rajów podatkowych. Firma błyskawicznie została oskarżona o brak patriotyzmu. Ich produkty zaczęto nazywać,,szmatami do podłogi”. Na Facebooku powstał fanpage,,Reserved: Od dzisiaj nie kupuję u oszustów podatkowych”, który w ciągu kilku dni polubiło kilkanaście tysięcy osób. Co z tego? W styczniu 2014 r. przychody LPP wyniosły 320 mln zł i były lepsze o 29 proc. w porównaniu ze styczniem 2013 r.

W 2017 roku partia Razem dowiedziała się, że wiceprezes producenta popularnej wody Cisowianka wsparł finansowo jedną z organizacji antyaborcyjnych. Działacze partii zaczęli więc apelować, żeby Cisowianki nie kupować. No i też nie pić. Najlepiej wylewać. Nic to, że wiceprezes Witaszek wsparł organizację swoimi prywatnymi pieniędzmi. Nieważne, że zrobił to 3 lata wcześniej niż zaczął się bojkot.,,Nie kupuj Cisowianki” – apelowała partia Razem. Efekt? W 2017 roku Cisowianka sprzedała wody za prawie 300 mln zł, czyli za dwa razy więcej niż rok wcześniej. Zyski pomnożyła za to dwukrotnie.

W Polsce bojkoty zaczynają się w Internecie, ale kończą tuż przed sklepową kasą. Poza tym, jak w ogóle można poważnie odbierać bojkotujących Żywca przeciwników środowisk LGBT? Już nie mówię o tym, że tęczowej flagi nie wywiesili przecież pracownicy browaru, tylko artyści na sponsorowanym przez firmę koncercie.

Gorsze, że do bojkotu wzywa się z iPhone’ów od Tima Cooka, prezesa Apple, który parę lat temu zrobił coming-out. Apeluje się o niekupowanie Żywca na Twitterze albo Facebooku, a potem ogląda się Netfliksa w klapkach Adidasa i koszulce Nike. Ogląda YouTube’a, pije Colę, idzie się na zakupy do H&M. Je w McDonaldzie, jeździ BMW, korzysta ze smartfona z Androidem i sprawdza, co to takiego znaczy LGBT w Google. Naprawdę tym wszystkim przeciwnikom osób LGBT+ nie starczyłoby życia, żeby zbojkotować wszystkie firmy, które przeciwstawiają się dyskryminacji ludzi ze względu na orientację.

Artykuł został opublikowany w 29/2020 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.