Pompowanie Platformy

Pompowanie Platformy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak /Wprost 
Wraca słynny problem pompowania kół w Platformie. Według „Wprost”, politycy PO za jednym zamachem chcieli zapisać do partii 4,5 tys. fikcyjnych członków! Próbę ostatecznie udaremniły władze Platformy. Z naszych ustaleń wynika jednak, że część struktur i tak została solidnie podpompowana.
Pompowanie kół oznacza dopisywanie fikcyjnych członków. Do procederu dochodzi zawsze przed partyjnymi wyborami, podczas których podpompowane struktury mają większa liczbę delegatów a więc i większy wpływ na podejmowane decyzje. Z informacji „Wprost" wynika, że miesiąc temu w Platformie, która liczy niewiele ponad 30 tys. członków, doszło do wielkiej próby podpompowania partii. Jak to możliwe? Władze PO postanowiły, że liczba delegatów m.in. na majowe wybory szefa PO ma być odzwierciedleniem stanu osobowego ugrupowania z 9 października. Reakcja lokalnych struktur była natychmiastowa - krajowe biuro partii zostało zasypane wnioskami o dopisanie łącznie 5 tys. dodatkowych członków. Z naszych ustaleń wynika, że władze partii pozytywnie zweryfikowały tylko 500 osób. Oznacza to, że próbowano podpompować partię o 4,5 tys. fikcyjnych członków! Do najbardziej drastycznych prób doszło w Krakowie, gdzie dwie ścierające się frakcje posłów Katarzyny Matusik-Lipiec i Łukasza Gibały chciały się podpompować o blisko 700 osób. Podobnie było w Gorzowie Wielkopolskim (szefową regionu jest posłanka Bożenna Bukiewicz), gdzie doszło do próby dopisania 500 fikcyjnych członków. - Znakomita większość wniosków została oddalona. Zjawisko pompowania kół PO zostało więc zastopowane i nie będzie miało wpływu na wybory wewnątrz PO – mówi „Wprost” prawnik partii Grzegorz Wójtowicz.

Z naszych ustaleń wynika jednak, że wiele struktur i tak zostało podpompowanych. Władze partii nie weryfikowały bowiem członków dopisanych przed 9 października. I tak, łódzkie Koło Aktywności, które podlega posłance Hannie Zdanowskiej, liczy aż 470 osób (dla porównania inne łódzkie koła mają po 80-100 członków). – To bardzo prężna i aktywna organizacja – zapewnia „Wprost" Zdanowska. Jej partyjni koledzy są jednak przekonani, że koło zostało sztucznie podpompowane. Podobnie jest w Szczecinie, gdzie posłanka Renata Zaremba pod koniec sierpnia zarejestrowała nowe koło. – Nie było pompowane! – zarzeka się Zaremba. Liczby sugerują jednak co innego: w ciągu miesiąca koło rozrosło się z 30 do 100 członków. – To nienaturalny i niespotykany przyrost. Moim zdaniem musiało tam dojść do pompowania. Podejrzewaliśmy, że tak może się stać i dlatego władze regionalne zgodnie ze statutem w ogóle nie zgodziły się na powołanie tego koła. Jego powstanie przeforsował jednak Grzegorz Schetyna. Bardzo źle się stało – mówi „Wprost” szef szczecińskiej PO europoseł Sławomir Nitras.
W jaki sposób politycy Platformy pompują koła? – Kiedyś rejestrowało się martwe dusze, czyli osoby niczego nieświadome lub nawet zmarłe. Mistrzem w tym był Grzegorz Schetyna. Dziś sa bardziej cywilizowane metody. Na przykład właściciele firm zapisuje swoich pracowników i płacą za nich składki. Jeden z działaczy zapisał wszystkich urzędników Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego, którego jest szefem. – twierdzi nasz rozmówca z Platformie.