Spokojnie, to tylko sondaż

Spokojnie, to tylko sondaż

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. WPROST
Czy badanie przeprowadzone przez PBS DGA, które daje PO poparcie rzędu 58 procent to zapowiedź pierwszego jednopartyjnego rządu większościowego w historii III RP? Politolodzy przestrzegają polityków Platformy przed entuzjazmem. - Trzeba zachować dystans. Historyczny ciąg kampanii w Polsce pokazuje, że sondaże nie zawsze się spełniają – przestrzega polityków PO dr Rafał Chwedoruk w rozmowie z Wprost24.
Tryumf PO i klęska opozycji – tak można podsumować badanie przeprowadzone przez PBS. W ciągu dwóch tygodni poparcie dla PO wzrosło o 10 procent, a PiS i SLD stracili sympatyków. SLD z poparciem rzędu 6 procent niebezpiecznie zbliża się do granicy progu wyborczego. Czyżby układ na naszej scenie politycznej zakonserwował się na dobre?

Politolodzy podchodzą do wyników badań z dużą dozą sceptycyzmu. – Tak wysokie poparcie dla PO to jednorazowy wyskok. Wynik jest na pewno przeszacowany. PO w sondażach jest zawsze nadreprezentowana, co pokazały np. wyniki wyborów do europarlamentu – tłumaczy dr Bartłomiej Biskup. Również dr Anna Materska-Sosnowska jest zdania, że PO długo takiego poparcia nie utrzyma. – Obecnie po prostu o PO dużo się mówi – rezygnacja Tuska z kandydowania w wyborach prezydenckich, prawybory w Platformie, to wszystko sprawia, że partia Tuska jest obecna w mediach – tłumaczy politolog. – PO absolutnie nie może liczyć na taki wynik – przekonuje dr Materska Sonsowska. Z kolei dr Rafał Chwedoruk ze śmiechem tłumaczy, że o przyczyny wysokiego poparcia dla PO należałoby zapytać… tych, którzy przeprowadzili sondaż. I przypomina, że jak pokazały wybory do Parlamentu Europejskiego PO było przeszacowane nawet o 10 procent.

A co z opozycją? – SLD jest niedoszacowane – uważa dr Bartłomiej Biskup. Z kolei zdaniem prof. Wawrzyńca Konarskiego problemem SLD jest to, że partia nie ma programu. Tego samego zdania jest dr Rafał Chwedoruk. - SLD zdaje się pomijać znaczną część tematów ważnych dla swojego elektoratu: sytuacja polskiej armii, protesty nauczycieli. Nie słychać głosów czy protestów wobec polityki rządu, co może być efektem wewnętrznego klinczu w partii – ocenia sytuację lewicy politolog. Z kolei zdaniem dr Materskiej-Sosnowskiej SLD płaci po prostu za sojusz medialny z PiS oraz za... Bartosza Arłukowicza w komisji hazardowej.

Z kolei problemem PiS-u jest, zdaniem prof. Konarskiego fakt zbyt dużej „dogmatyczności" tej partii. – To skutecznie zmniejsza szanse na zwycięstwo w wyborach prezydenckich i parlamentarnych – ocenia politolog. Dr Jarosław Flis dodaje do tego sojusz z SLD w telewizji, za który PiS również płaci zaufaniem części swoich wyborców.