Tuska łyknąć niełatwo

Tuska łyknąć niełatwo

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. S. Maszewski/Reporter)
Wyprowadzają psy, podwożą żonę, odbierają dzieci z przedszkola i noszą zakupy. To czasem. Ryzykują życiem, ochraniając polityków. To codziennie. BOR-owcy. Swoich pryncypałów starają się "połknąć". I zazwyczaj się im udaje.
BOR-owcy dzielą polityków na dwie kategorie – buców i tych, których można połknąć, czyli oswoić. Połknąć dają się prawie wszyscy. Od buców nie sposób uciec. Prośba o przeniesienie oznacza dla przełożonych w BOR brak profesjonalizmu. Po zabójstwie w łódzkim biurze PiS w BOR zaczęło brakować ludzi do obstawienia zainteresowanych. Biuro jedzie na kadrowej rezerwie, a funkcjonariusze wypracowują hurtowo nadgodziny. Wprawdzie w Biurze pracuje ok. 2 tys. ludzi, lecz bezpośrednią ochroną polityków zajmuje się tylko część funkcjonariuszy.

Donald Tusk, mimo rozpowszechnionego wizerunku brata łaty, w BOR jest znany jako chłodny i zdystansowany. Nie zgodził się, by funkcjonariusze BOR grali z nim w piłkę. "Połknąć" nie dał się też Grzegorz Schetyna. – Długo trzeba było szukać mu ludzi do ochrony. Nikt się nie palił, by z nim pracować – mówi były oficer Biura.

Który z polskich polityków przyjaźnił się z BOR-owcami? Jak wygląda dzień ochroniarza VIP-ów? Sekrety BOR zdradza Grzegorz Łakomski w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost", w sprzedaży od 2 listopada.