Ostra jazda Małysza

Ostra jazda Małysza

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
I skoki, i rajdy to sporty niebezpieczne, ale ryzyko pociąga i uzależnia. Jeśli sportowiec zażył czegoś takiego, ciężko byłoby mu przestawić się na szachy czy curling - tłumaczy Adam Małysz swoją nową sportową pasję.

Sport, który teraz uprawia pozwala mu robić to, na co przez lata nie mógł sobie pozwolić. Podczas kariery na skoczni tylko raz, za trenera Hannu Lepistoe, dostał 10 dni wolnego w czasie wakacji. Zawsze urlop miał w kwietniu lub maju i uciekał wtedy z rodziną do ciepłych krajów. W tym roku mógł się cieszyć prawdziwymi letnimi wakacjami. – Byliśmy w Turcji – zdradza.

Nie może się doczekać swojego pierwszego zimowego urlopu. Na pewno będzie jeździł na nartach zjazdowych. – Unikałem tego, trenując skoki, bo wybijało mnie to z rytmu. Teraz już nic nie stoi na przeszkodzie – mówi Małysz.

Zapewnia, że skoków mu nie brakuje. Ale na pustynnych wydmach w przerwach w treningu bawił się w... skoki. Wybijał się z wydmy w górę i lądował telemarkiem w gorącym piachu.
Nie wyklucza, że choć raz pójdzie na skocznię, bo podobno skakania się nie zapomina. Bezpieczny skok można wykonać nawet po dwuletniej przerwie w treningach.

Więcej o ostrym treningu na poligonie, uzależnieniu od ryzyka, bułce z bananem i jeszcze jednym skoku w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku 22 sierpnia