Zdaniem Hoffmana "Bitwa Warszawska" również będzie mogła liczyć na rekordową widownię. Reżyser podkreśla, że wskazują na to reakcje widowni na przedpremierowych pokazach. - Jeżeli dziewczyny wstawały po tym filmie z mokrymi oczami, a wzruszeni byli też chłopcy, to znaczy, że wszystko gra! - tłumaczy. I dodaje, że "prawdziwa konfrontacja odbędzie się nie w czasie premiery, tylko jak się film zderzy z normalną publicznością, bo normalną publicznością nie są dziennikarze". - Pierwsze trzy dni normalnych projekcji pokażą, czy król jest nagi i kto ma rację. A krytyka… Nie zgadzam się z trendem, lansowanym przez poważną część naszej krytyki, prowadzenia naszego kina donikąd. Bo dla mnie bluzganie z ekranów, ludzie z marginesu mogą być tematem, ale nie głównym. A oni tego by chcieli - przekonuje reżyser.
Czy Jerzy Hoffman został narodowcem? Dlaczego w filmach reżysera nie zobaczymy scen erotycznych? Czy po "Bitwie Warszawskiej" przyjdzie czas na film o katastrofie smoleńskiej? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".Hoffman: "Bitwę Warszawską" obejrzą miliony
Dodano: / Zmieniono:

To, co powiem, to chamstwo, ale… jesteśmy skazani na sukces. Ten film będzie miał parę milionów widzów - mówi o swoim najnowszym filmie, "Bitwie Warszawskiej", Jerzy Hoffman w rozmowie z Piotrem Najsztubem.
Hoffman podkreśla, że nie przejmuje się opiniami krytyków filmowych sceptycznie nastawionych do jego najnowszego dzieła. - Moim jedynym krytykiem była i jest publiczność. I jak mi ktoś zarzuca, że się rozmijam z publicznością, to trochę jestem zdziwiony, bo np. „Ogniem i mieczem" miało rekord widowni III Rzeczypospolitej! - podkreśla reżyser.