Przedszkole konsumpcji

Przedszkole konsumpcji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na polski rynek wchodzi amerykański gigant - Toys "R" Us. Rodzice - szykujcie portfele
Polski rynek zabawek zaatakowała amerykańska żyrafa. Jak wyjdą na tym dzieci i portfele ich rodziców?
W ostatni weekend listopada w warszawskim centrum handlowym Blue City odbywało się polowanie. Grupa rozwrzeszczanych dzieci ścigała żyrafę. Jednak w rzeczywistości to nie dzieci polowały na żyrafę.

To żyrafa polowała na dzieci. A dokładniej firma Toys "R" Us, której żyrafa jest maskotką. Pierwszy polski salon największej na świecie sieci sklepów z zabawkami (13,5 mld dolarów rocznych przychodów) ma – jak mówi jej szef Gerald Storch – otworzyć przed nią „wrota Europy Wschodniej".

Sklep robi wrażenie. Na 2,4 tys. mkw. stoją regały z ośmioma tysiącami zabawek – od klocków Lego i lalek Barbie, przez grzechotki dla niemowlaków i pluszowe misie, aż po elektryczne auta i gry wideo. Czy nasz lokalny potentat zabawkowy, sieć Smyk (ponad 900 mln zł przychodów), ma się czego obawiać?

Amerykanie z Toys "R" Us to starzy wyjadacze, którzy oprócz Stanów podbili 32 inne kraje. A wejście Toys "R” Us do Polski to symboliczny koniec procesu, za którego sprawą nasze dzieci stały się konsumentami. Dostały się w tryby machiny marketingowej, która ich rówieśników z USA, Niemiec czy Japonii przemiela od lat.

Jak we współczesnym świecie zarabia się na dzieciach, a raczej na ich rodzicach - o tym w najnowszym numerze tygodnika "Wprost"