Polska gospodarka w 2011 roku: bez harmonii i bez fałszu

Polska gospodarka w 2011 roku: bez harmonii i bez fałszu

Dodano:   /  Zmieniono: 
W 2011 polskiej gospodarce udało się uniknąć wielu fałszywych nut (fot. Tomasz Adamowicz/FORUM)
Polska gospodarka w minionym roku była niczym naprężona struna delikatnego instrumentu. Naprężone do granic wytrzymałości były też nerwy inwestorów, bankierów i polityków. Ale, jak się okazało, polski instrument mimo wewnętrznego napięcia brzmiał i tak najlepiej ze wszystkich wchodzących w skład europejskiej orkiestry, w której zabrakło dyrygenta z prawdziwego zdarzenia, a poszczególni soliści co chwila wypadali z rytmu.
Wicepremier Waldemar Pawlak podsumowując 2011 rok, może nieco na wyrost, chwalił się osiągnięciami polskiej gospodarki, która zanotowała wzrost PKB na poziomie 4 proc. Zdaniem Pawlaka wyniki naszej gospodarki sprawiają, że Polska jest atrakcyjnym i wiarygodnym partnerem gospodarczym dla członków UE. Kiedy patrzy się na dane spływające z polskich i europejskich instytucji statystycznych, trzeba przyznać, że polska gospodarka ma się dobrze.

Giełda: trochę dobrze, trochę źle

Wojciech Juroszek, zarządzający w firmie AgioFunds TFI podkreśla, że zaskoczeniem były bardzo dobre wyniki polskich banków. Spośród 13 banków notowanych na GPW, aż 12 zaraportowało w trzecim kwartale dodatnią dynamikę zysku netto zarówno kwartalnie jak i narastająco za trzy kwartały. Zresztą miniony rok dla całego rynku spółek notowanych na GPW można uznać za wyjątkowo udany. Przypomnijmy: był to pierwszy pełny rok działania Giełdy Papierów Wartościowych jako spółki publicznej, w którym nasza giełda uplasowała się na pierwszym miejscu w Europie pod względem liczby debiutujących na parkiecie spółek (ponad 200 na rynku głównym i New Connect). Obecnie na głównym rynku GPW notowanych jest blisko 430 firm, a na New Connect już 345 spółek. Warto odnotować, że na warszawskim parkiecie notowane są akcje 46 spółek – przy czym aż 15 debiutowało w 2011 r. To także pokazuje rosnącą siłę polskiej giełdy i wartość przyciągania polskiej gospodarki.

A jednak inwestorzy giełdowi są raczej dalecy od zachwytów. Sebastian Buczek, Prezes Zarządu Quercus TFI S.A. zauważa, że jeszcze rok temu przewidywano wzrosty na GPW w granicach 10-20 proc. Byłby to więc trzeci rok z rzędu wzrostów cen akcji. - Niestety, rzeczywistość okazała się brutalna. Zamiast kilkunastoprocentowych wzrostów mamy spadki o podobnej skali. Euro po 4,5 zł i dolara po 3,5 zł. Zamiast powrotu na ścieżkę stabilnego wzrostu globalnej gospodarki, obawy przed kolejnym rokiem – podkreśla Buczek.

W tym ciemnym tunelu widać jednak światełko - ostatni raport NBP dotyczący zaangażowania inwestycyjnego firm wskazuje na to, że ich kondycja zdaje się poprawiać. Rosną przychody oraz zyski z podstawowej działalności. Te pierwsze w II kwartale 2011 r. wzrosły o 12,4 proc. w porównaniu do III kw. 2010 r. Te drugie zwiększyły się o 11,7 proc. Inwestycje, w porównaniu do tego samego okresu poprzedniego roku, wzrosły aż o ponad 15 proc., chociaż ich skala wciąż jest mniejsza niż w latach 2006-2008. 

Rynek pracy: źle

Lepszej kondycji firm wyczekuje z utęsknieniem rynek pracy - tutaj bowiem pojawiają się wskaźniki obrazujące niekorzystne tendencje. W II i III kwartale nastąpił spadek liczby zatrudnionych, chociaż i w tym obszarze widać promyki nadziei – zatrudnienie spada w sektorze publicznym, rośnie natomiast w firmach prywatnych. Sektor publiczny nadal daje pracę ok. 26-27 procent zatrudnionych, jednakże m.in. wskutek prywatyzacji, wciąż się kurczy. Optymiści powinni być też zadowoleni ze wzrostu wydajności pracy, co przekłada się na zmniejszenie jej kosztów.

Pieniądze są: czas na inwestycje

Wojciech Juroszek zwraca uwagę, że elementem poprawiającym sytuację polskiej gospodarki jest wysoki poziom podaży płynnego pieniądza. Zasoby gotówkowe gospodarstw domowych i przedsiębiorstw były w 2010 roku rekordowe.

Podaż pieniądza na poziomie M1 to w głównej mierze płynne krótkoterminowe aktywa finansowe, na przykład w postaci depozytów bieżących stanowiących ekwiwalent gotówki. Jej wysoki poziom oznacza olbrzymi potencjał konsumpcyjny (a w przypadku przedsiębiorstw – inwestycyjny), który może zniwelować efekt spowolnienia gospodarczego (a w skrajnym przypadku recesji) na świecie. Dowodem istnienia znaczących zasobów gotówkowych w Polsce mogą być odczyty danych o sprzedaży detalicznej. - Również bardzo powolny spadek cen nieruchomości świadczy o stałym popycie w tym segmencie, mimo rosnącej z kwartału na kwartał podaży mieszkań na rynku pierwotnym. – zauważa Wojciech Juroszek. 

W ostatecznym rozrachunku wygląda więc na to, że mimo problemów ze strojeniem naszego gospodarczego instrumentu, mimo faktu, iż wciąż wymaga on od solisty wysokiego stopnia koncentracji, w 2011 roku udało nam się uniknąć wielu fałszywych nut.
Galeria:
Wykresy