Wiceszef BOR z zarzutami za Smoleńsk

Wiceszef BOR z zarzutami za Smoleńsk

Dodano:   /  Zmieniono: 
BOR nie zrobił tego, co należało - ustaliła prokuratura (fot. Wprost) Źródło:Wprost
Zarzut niedopełnienia obowiązków usłyszy w prokuraturze gen. Paweł B., który nadzorował ochronę Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska w Smoleńsku i Katyniu. B. dostał na 9 lutego wezwanie do prokuratury w charakterze podejrzanego - ustalił tvn24.pl.
Informację potwierdziła Renata Mazur, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej na warszawskiej Pradze. Wezwanie oznacza, że generał jest już podejrzanym. Jeśli B. stanie przed sądem, będzie mu grozić do trzech lat więzienia. Jak przypomina tvn24.pl, Paweł B. służy w BOR od 1991 r. Przeszedł drogę od szeregowego funkcjonariusza do szefa ochrony prezydenta.

Nie wiedzieli, gdzie uciekać

Według prokuratury, wiceszef BOR ponosi odpowiedzialność za to, że podczas wizyt premiera (7 kwietnia) i prezydenta (10 kwietnia) w Smoleńsku i Katyniu, Donaldowi Tuskowi i Lechowi Kaczyńskiemu nie zapewniono odpowiedniej ochrony, szczególnie na lotnisku Siewiernyj. BOR nie znał dróg ewakuacji z lotniska ani nie wiedział, w którym miejscu mógłby ukrywać się wrogi snajper. Osobista ochrona prezydenta i premiera również nie miała tych informacji. W przypadku zamachu, BOR-owcy nie wiedzieliby, w którą stronę uciekać z ochranianymi VIP-ami.

BOR oddał sprawę w ręce Rosjan

Innym zarzutem dla B. jest fakt, że Polacy oddali obowiązek dbania o bezpieczeństwo Kaczyńskiego i Tuska na lotnisku Rosjanom. Według prokuratury, BOR powinien skontrolować Rosjan i dowiedzieć się, jak mają zamiar chronić polskiego prezydenta i premiera. Zdaniem prokuratury, lotnisko Siewiernyj - na którym delegacje miały przesiąść się do aut - było miejscem czasowego pobytu VIP-ów, a zatem powinno być dokładnie sprawdzone przez BOR.

Niedopełnienie obowiązków?

Praska prokuratura bada wątek, który w 2011 r. wyłączono z postępowania w sprawie katastrofy smoleńskiej, prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie. Dotyczy on okresu od września 2009 r. do 10 kwietnia 2010 r. i badana jest w nim sprawa ewentualnego niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez urzędników i funkcjonariuszy publicznych kancelarii prezydenta, premiera, MSZ, MON, polskiej ambasady w Moskwie i BOR w związku z przygotowaniami wizyt w Katyniu premiera Donalda Tuska (7 kwietnia 2010 r.) i prezydenta Lecha Kaczyńskiego (10 kwietnia).

W październiku 2011 r. prokuratura informowała, że funkcjonariusze BOR mogli nie dopełnić obowiązków, przygotowując obie wizyty. W końcu stycznia prokuratura ujawniła opinię biegłych, z której wynika, że uchybienia w działaniach BOR podczas lotów premiera i prezydenta do Smoleńska "miały znaczący wpływ na obniżenie bezpieczeństwa ochranianych osób"; były one niezgodne z zasadami i pragmatyką Biura.

Grzechy BOR-u

Prokuratura ujawniła 20 "najistotniejszych uchybień" wskazanych przez biegłych. Wymienili m.in.: brak rekonesansu lotniska; zbyt pobieżne przeprowadzenie rekonesansu w pozostałych miejscach; wyznaczenie do działań funkcjonariuszy "o niskim stopniu kompetencyjności"; brak BOR na lotnisku przed i podczas lądowań samolotów 7 i 10 kwietnia i niezorganizowanie ochrony miejsc bazowania samolotów na lotnisku; sporządzenie planów zabezpieczeń obu wizyt w sposób sprzeczny z przepisami.

BOR i MSW się bronią

- Opinia biegłych jest krzywdząca dla formacji i funkcjonariuszy, którzy zginęli w katastrofie. Mieliśmy u siebie ponad półroczną kontrolę NIK, wielu specjalistów kontrolowało nasze procedury z wielu poprzednich lat. I zapewniam, że o wiele lepiej zostaliśmy ocenieni przez wysokiej klasy specjalistów z najważniejszej komórki kontrolnej RP - oceniał szef BOR gen. Marian Janicki. - Opinia jest tylko jednym z dowodów i nie daje żadnych podstaw do wyciągania wniosków o odpowiedzialności funkcjonariuszy biura - komentował szef MSW Jacek Cichocki, który nadzoruje Biuro.

Komorowski awansował szefa BOR-u

Po katastrofie smoleńskiej szef BOR Marian Janicki został przez Bronisława Komorowskiego awansowany na stopień generała dywizji.

zew, tvn24.pl, PAP