Engelhardt: niemieccy turyści zastrzeleni - nie wiadomo dlaczego

Engelhardt: niemieccy turyści zastrzeleni - nie wiadomo dlaczego

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Dwoje niemieckich turystów zostało zastrzelonych w Warszawie, w odludnym miejscu, we własnym samochodzie kempingowym. Ludzie zwykle nie giną bez powodu. A tu go nie widać. Ta zbrodnia wydaje się bezsensowna.
62-letni Peter H. został postrzelony w głowę, miał też poderżnięte gardło. Do 63-letniej Silke G. bandyta strzelił cztery razy, w głowę i pierś. Na miejscu pozostał wart kilkaset tysięcy złotych samochód wraz z całym wyposażeniem. Zginęły tylko dokumenty tożsamości ofiar. Te jednak nic nie są warte - po odnalezieniu zwłok i tak są urzędowo niszczone. Dlaczego dwoje Niemców zostało pozbawionych życia i to z broni palnej? Pierwszy lepszy bandzior napadający i rabujący ludzi zwykle nie jest uzbrojony. Broń noszą ci, którzy chcą zabić albo przynajmniej skutecznie nią kogoś postraszyć. Na spacer z psem jej nie zabierają. Ten, który zabił niemieckich turystów, przyszedł na miejsce z bronią, czyli chciał jej użyć.

Czy zatem ludzie ci znali zabójcę, byli z nim umówieni? Jakie interesy mogły łączyć dwójkę starszych i - jak informowały niemieckie media - spokojnych Niemców z bandytą? A może był to kompletny przypadek? Może para zaskoczyła gangstera lub gangsterów, przeszkodziła im w interesach. Tylko jakich? Gdyby Niemcy zobaczyli np. przeładowywanie paczek z samochodu do samochodu i uznali to za podejrzane, po czym zawiadomili policję, gangsterzy byliby bezpieczniejsi, zostawiając ich w spokoju i odjeżdżając. Zanim policja dotarła by do nich, towar mogli ukryć, a samochody wyczyścić.

Może zatem para Niemców była świadkiem ewidentnego przestępstwa: porwania, gwałtu, zabójstwa? Śledczy o tym nie wspominają. Nie wiedzą? Nie chcą zdradzać? Apel o zgłaszanie się ewentualnych świadków, który widzieli należący do Niemców samochód kempingowy, sugeruje jednak, że prowadzący sprawę niewiele wiedzą. Albo chcą wywrzeć takie wrażenie. Dziwne, że apelowi nie towarzyszyły zdjęcia samochodu.

Szukamy świadków, ale nie pokazujemy czego, wynika z komunikatu. Dlaczego bandyta nie zabrał i nie ukrył samochodu i ciał? Gdyby to zrobił, opóźniłby odkrycie zbrodni. Może nawet o kilka tygodni, bo znajomi pary wiedzieli, że wyruszyła ona na wyprawę do Polski i na Ukrainę. Ktoś spłoszył sprawcę? Możliwe. W tej sytuacji jednak powinien istnieć bezpośredni świadek zbrodni - albo jeszcze jeden trup. Jak dotąd, nic na to jednak nie wskazuje.

Ta zbrodnia wydaje się bardzo dziwna. Niby dokonał jej profesjonalista, bo miał broń. A jednocześnie zabiera, nie wiadomo po co, do niczego niepotrzebne dokumenty. Ciekawe czy tą zagadkową zbrodnię uda się kiedykolwiek wyjaśnić.

Michał Engelhardt

(Dziennikarz, redaktor, reporter. Wymyślił, założył i przez lata prowadził serwis "Policyjni.pl". Przez dekadę zajmował się sprawami kryminalnymi w Radiu Zet, a wcześniej przez pięć lat w Radiu Eska. Współpracował m.in z "Życiem Warszawy", "Gazetą Wyborczą" i "Wprost")

Czytaj więcej na Wprost.pl:

Zabójstwo niemieckich turystów. Zobacz zdjęcia z miejsca zbrodni