Wojna o polski pop

Wojna o polski pop

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Tymon" Tymański i Robert Brylewski, fot. Marcin Kaliński dla Wprost 
Zastanawialiście się, skąd się biorą „lewi” artyści, którzy wygrywają letnie festiwale, sprzedają miliony płyt, których śmieszna muzyka atakuje nas z radia? Dlaczego prawie od trzech dekad przegrywamy na froncie kultury? Posłuchajcie, jak legendarny punkrockowiec Robert Brylewski i muzyk Tymon Tymański oskarżają polski showbiznes.
Bajm, Lady Pank i Kombi to – według Brylewskiego i Tymona –  „lamusy, które kontynuują tradycję polskiego kiczu”. Zainfekowali nim muzykę pop 30 lat temu. I nic nie wskazuje, żeby chcieli szybko iść na emeryturę. Tymonowi ta muzyka od zawsze kojarzy się z „gównianą polską estradą i z ch...wym, łagrowym kompromisem.” Dla Brylewskiego  peerelowski hit „Nie ma zysku" Kombi to w rzeczywistości hymn nowoczesnej Polski: – Jak nie ma zysku – to w to nie wchodzimy – ironicznie wypowiada się o „królach” peerelowskiego disco (ale i o samych Polakach) ten niepokorny muzyk.

Przy okazji odsłaniają kulisy najnowszego projektu filmowego pod wszystko mówiącym tytułem „Polskie Gówno”. Filmem tym oskarżają polski showbiznes (ale i decydentów) o rozmyślne wypaczenie naszych gustów. W mocnym, bezkompromisowym wywiadzie dla "Wprost" określają artystów, robiących karierę i dziś, i za komuny, mianem „umoczonych”. Dostaje się też społeczeństwu: dla Brylewskiego Polacy XXI wieku to w przeważającej mierze sprytni urzędnicy i handlarczycy. Ostro. Zgadzacie się z nim?

O polskim showbiznesie oraz walce "Tymona" Tymańskiego i Roberta Brylewskiego czytaj w artykule Anny Gromnickiej "Zemsta" w najnowszym numerze tygodnika "Wprost"