Z siostrą to nie grzech

Z siostrą to nie grzech

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Bez wstydu", fot. materiały prasowe 
Gdyby do mojego gabinetu wjechał prezydent jakiegoś kraju na białym nosorożcu i powiedział: to jest mój partner, to okiem bym nie mrugnął. Także, nic mnie nie zdziwi. Kazirodztwo również. Jeśli dwoje dorosłych świadomych ludzi znajduje się w takiej konfiguracji, to nikt, w tym również państwo nie powinno w to ingerować - mówi prof. Zbigniew Lew-Starowicz.
- Nie wiadomo ile jest takich świadomych, a w dodatku szczęśliwych związków kazirodczych w Polsce. Z prostego powodu, szczęśliwi, zadowoleni ze swojego życia seksualnego nie przychodzą do mojego gabinetu. Ilu jest wobec tego nieszczęśliwych par kazirodczych? Moim zdaniem promile. Jednak kazirodztwo jest tak silnym tabu, że rzadko kiedy rodzeństwo żyjące ze sobą decyduję się przyznać do niego, nawet przed lekarzem - dodaje.

Według polskiego prawa, kazirodztwo jest przestępstwem. Art. 201 mówi: kto dopuszcza się obcowania płciowego w stosunku do wstępnego, zstępnego, przysposobionego, przysposabiającego, brata lub siostry, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Dobrowolne stosunki seksualne między dorosłymi krewnymi nie podlegają karze w Hiszpanii, Francji i Portugalii. W Niemczech wiele lat w więzieniu przesiedział chłopak, który był jednocześnie bratem i konkubentem swojej siostry. I ojcem jej czworga dzieci. W Szwajcarii od kilku lat trwa dyskusja nad zniesieniem zakazu kazirodztwa między dorosłymi, świadomymi bliskimi krewnymi.  

Prof. Starowicz był konsultantem scenariusza „Bez wstydu”, filmu Filipa Marczewskiego, który 20 lipca wchodzi do kin. To on przekonał autorów filmu do sceny zbliżenia seksualnego pomiędzy bratem a siostrą. Bo ludzie, którzy doświadczyli kazirodztwa, nie chcą rozmawiać o seksie. Kiedy schodzi na temat kazirodczego seksu ucinają temat. A w takich związkach akt seksualny jest z jednej strony spełnieniem, a z drugiej zakończeniem relacji. Po seksie następuje wstyd, ogromny wstyd. Przed sobą, przed ukochaną (siostrą) bądź ukochanym (bratem) i autostracyzm. Ucieczka, rozłąka i wielkie cierpienie.

„Bez wstydu” to historia Anki - w tej roli świetna Agnieszka Grochowska i Tadzika zagranego przez Mateusza Kościukiewicza, przyrodniego rodzeństwa z tej samej matki, których łączy namiętność, miłość, pożądanie. Rzecz dzieje się w Wałbrzychu. To tu mieszka Anka. Tadzik żyje w innym mieście. U ciotki. Jeszcze się uczy. Pewnego dnia niespodziewanie zjawia się u Anki. A my już wiemy, że obydwoje mają na sumieniu, jeśli nie miłość do siebie nawzajem, to przynajmniej jakieś spalające, zniewalające pożądanie. Patrzą na siebie tak jakoś inaczej niż brat i siostra. Lgną do siebie, mimo że siedzą po dwóch stronach stołu. Anka od tych emocji ucieka i wchodzi w związki z góry skazane na porażkę, jak ten z lokalnym politykiem, neofaszystą. Tadzik szaleje. Brnie w uczucie. Wie, że to miłość. Najważniejsza na świecie. Jedyna. Prawdziwa.

Cały artykuł Magdaleny Rigamonti znajdziecie w 29 numerze tygodnika "Wprost".