Chciał wymusić haracz. Zadzwonił do…

Chciał wymusić haracz. Zadzwonił do…

Dodano:   /  Zmieniono: 
25-latek próbował wymusić haracz od... policji (fot. Policja) 
Głupota nie zna granic. Udowodnił to pewien młodzieniec, który zażądał haraczu za życie wójta. I była by to jedna z wielu podobnych prób wymuszenia pieniędzy, gdyby nie fakt, że zadzwonił na policję.
Dyżurny policji, w Białobrzegach pod Radomiem, musiał się mocno zdziwić, gdy usłyszał w słuchawce męski głos żądający 50 tysięcy złotych okupu. Dzwoniący zagroził, że jak nie dostanie pieniędzy, to może zginąć wójt jednej z gmin powiatu. Po tym oświadczeniu rozmówca rozłączył się.

Coś go musiało zaniepokoić, bo po chwili zadzwonił jeszcze raz. Dyżurny zaczął go podpytywać. I tak mężczyzna wygadał się jak jest ubrany i gdzie jest. Znowu zażądał 50 tysięcy. Pogroził jeszcze, że o wszystkim powie policji. Rozmowa się przedłużała, a na miejsce które zdradził szantażysta, jechała już załoga.

Nie skłamał. Był tam gdzie powiedział. Ubranie też się zgadzało. Coś mu się otworzyło w głowie, jak zobaczył radiowóz. Czmychnął w zarośla. Po krótkim pościgu został złapany.

25-letni mieszkaniec gminy Promna był pijany. To trochę go tłumaczy, ale nie do końca. Dwa promile to nie jest jeszcze taki stan, w którym przeciętny człowiek kompletnie przestaje myśleć.

Mężczyźnie grozi 10 lat więzienia. Policjantom zdradził, że chciał zdobyć pieniądze na nową drogę życia. Jego wybranka powinna się chyba zastanowić nad ślubem.

Autor jest dziennikarzem. Wymyślił, założył i przez lata prowadził serwis "Policyjni.pl". Przez dekadę zajmował się sprawami kryminalnymi w Radiu Zet, a wcześniej przez pięć lat w Radiu Eska. Współpracował m.in z "Życiem Warszawy", "Gazetą Wyborczą" i "Wprost".

Zachęcamy do czytania bloga Michała Engelhardta