Pan Bóg w ostatniej ławce

Pan Bóg w ostatniej ławce

Dodano:   /  Zmieniono: 
Czy lekcje religii powinny wrócić do salek katechetycznych? (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
Religii w szkole powoli mają dość uczniowie, księża i katecheci. Problemu tradycyjnie nie zauważają tylko biskupi. Ale już niedługo będą się musieli z nim zmierzyć.
Aleksander Bugla uczył religii przez 7 lat. Jest filozofem religii, ukończył Wyższą Szkołę Filozoficzno-Pedagogiczną u Jezuitów w Krakowie, studiował też na Papieskiej Akademii Teologicznej i Uniwersytecie Jagiellońskim. Ale w tym roku szkolnym już nie uczy, bo biskup uznał, że brakuje mu kwalifikacji. – Miałem dość bycia misjonarzem posyłanym przez biskupa do szkół, żeby krzewić jedynie słuszne poglądy. – mówi. W tym roku porzucił posadę w Zespole Publicznych Szkół w Lubrzy na Opolszczyźnie. -  Cały czas spotykałem się z naciskami księży żeby moje lekcje były czymś na kształt tresury katechetycznej. Jedyne co było dla nich istotne to wykucie się na pamięć katechizmu i uczestniczenie w obrzędach religijnych. Nie zgadzam się z tym, bo uważam, że uczeń powinien mieć dostęp do wiedzy, żeby sam mógł poznać wiarę i dokonać wyboru. Katecheza w szkole redukuje religię do kwestii wiary i egzekwowaniu jej świadectwa jakie dzieci dają na co dzień. Moim zdaniem to zupełne nieporozumienie, bo to się przecież dzieje w państwowej placówce - tłumaczy Bugla

Wśród katechetów jest wyjątkiem. Niewielu jest takich jak on, którzy chcą głośno mówić o tym, że religia w szkołach powinna wyglądać zupełnie inaczej, chociaż wielu z nich, podobnie jak Bugla, uważa, że jej dzisiejszy obraz jest bardzo zły. – Dostałem wiele wyrazów poparcia, nawet od katechetów, których uznawałem za wyjątkowo konserwatywnych. Mówili mi, że też mają dość bycia traktowanymi jak niewolnicy księży, których straszy się tym, że jeśli nie spełnią wymagań narzucanych przez szefa w osobie proboszcza, stracą pracę. Nie mówią jednak tego głośno, bo jeśli katechecie cofnięta zostanie tzw. misja kanoniczna, dyrektor szkoły nie ma wyboru i  musi go zwolnić. A Katecheci mają swoje rodziny, życie i często boją się o to czy będą potrafili znaleźć pracę poza szkołą - tłumaczy Bugla.

Religia, która 22 lat temu tryumfalnie powracała do szkół po okresie banicji w PRL-u przez lata była tematem dyskusji i solą w oku lewicowych polityków. Mimo różnych kampanii nie udało im się usunąć katechezy ze szkolnego planu. Problem może rozwiązać się sam, bo coraz mniej osób jest zainteresowanych samą religią. Według danych Ministerstwa Edukacji już w 888 szkołach w Polsce nie ma dziś w ogóle lekcji religii. W wielu innych specjalnie łączy się klasy, żeby lekcje mogły się odbyć, bo według nowych, obowiązujących od 1 września przepisów MEN, chętnych na takie lekcje musi być przynajmniej 7 osób.

Tymczasem biskupi wydają się nie zauważać problemu. W ubiegłą środę po spotkaniu Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu przekonywali, że religia powinna być przedmiotem maturalnym. „Egzamin maturalny z religii pozwoli w większym stopniu na kształtowanie w absolwentach szkół ponadgimnazjalnych integralnej wizji świata” napisali w liście po spotkaniu. – To zwykła walka o wpływy, chęć pokazania przez Kościół, że skoro dostał palec, będzie chciał wziąć całą rękę - komentuje profesor Tadeusz Bartoś, filozof i były dominikanin. Coraz częściej na religię narzekają już jednak nie tylko uczniowie, mający dość marnowania czasu na wkuwanie na pamięć 7 grzechów głównych i katechizmu, ale ci którzy prowadza zajęcia. - Często ci księża są zmuszani do uczenia, do którego wcale nie mają powołania. Jednocześnie są wobec nich wielkie wymagania - tłumaczy profesor Bartoś. – Z religią w szkole jest jak z naszą kadrą na Euro. Wielkie oczekiwania, ale brak ludzi, którzy mogliby je spełnić. Tyle, że w PZPN przyszedł Boniek, a w Episkopacie wciąż mamy odpowiednika Grzegorz Lato - dodaje.

O tym czy nauka religii w szkole ma sens przeczytacie w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", który od niedzielnego wieczora będzie dostępny w formie e-wydania.

Najnowsze wydanie tygodnika dostępne jest też na Facebooku.