Pospieszalski: "Wyborcza" próbuje ingerować w program TVP

Pospieszalski: "Wyborcza" próbuje ingerować w program TVP

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jan Pospieszalski (fot. LUKASZ PLOCKI / newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
Tekst o tym, że będę atakował Lecha Wałęsę w programie, który dopiero miał zostać wyemitowany, to przede wszystkim próba ingerencji ze strony „Wyborczej” w program TVP. Oczekuję, że szefostwo TVP wyjaśni tą sprawę i ustali kto to zrobił. Mam nadzieję, że ta osoba poniesie konsekwencje, ponieważ zachowała się skrajnie nielojalnie nie tylko wobec autorów programu ale wobec całej spółki - mówi w rozmowie z Wprost.pl Jan Pospieszalski, autor programu „Bliżej” na antenie TVP 3.
Amelia Panuszko, Wprost.pl: Czego będzie dotyczyło pana dzisiejsze spotkanie z władzami TVP?

Jan Pospieszalski: Jeśli prawdą jest to, co publikuje gazeta.pl, to chcemy przede wszystkim wyjaśnić skandal jakim jest udostępnienie dokumentów wewnętrznych, które są załącznikiem do umowy pomiędzy spółką a prywatnym producentem. Pozostaje ustalić, czy gazeta.pl nie otrzymała tych dokumentów od pracownika TVP, którego zresztą portal cytuje.

Czy czuje pan, że TVP próbuje w jakiś sposób ingerować w pana program?

Publikacja o tym, że Pospieszalski będzie atakował Wałęsę, która pojawiła się zanim mój program się ukazał, to przede wszystkim próba ingerencji ze strony „Wyborczej” w program TVP. A to, że wśród pracowników TVP znalazł się jakiś skrajnie nieuczciwy i nielojalny wobec korporacji człowiek, nie może rzutować na całą firmę. Oczekuję - i mam taką nadzieję - że szefostwo TVP wyjaśni tą sprawę i ustali kto to zrobił. Mam nadzieję, że ta osoba poniesie konsekwencje, ponieważ zachowała się skrajnie nielojalnie, również dlatego, że nazwanie programu, który się jeszcze nie ukazał manipulacją jest oszczerstwem naruszającym nie tylko dobre imię autorów, ale przede wszystkim wiarygodność anteny, wiarygodność samego nadawcy. To są działania na szkodę firmy, na szkodę spółki. A jeżeli robi to pracownik takiej firmy, to moim zdaniem jest to nie tylko poważne naruszenie dyscypliny ale w ogóle norm etycznych i lojalności zawodowej. Uważam, że ta sprawa powinna być rzetelnie wyjaśniona. Zwłaszcza, że stało się to już po raz trzeci.

Naprawdę wierzy pan w to, że znajdzie się winny wyniesienia tego dokumentu?

Głęboko w to wierzę. Takie rzeczy należy konsekwentnie śledzić i mam nadzieję, że również przy zainteresowaniu mediów ta sprawa się wyjaśni. A skoro pani do mnie dzwoni to ufam, że zadzwoni pani za kilka dni do TVP i zapyta jak te ustalenia są prowadzone. Mamy do czynienia z czymś zupełnie skandalicznym. Powtórzę - dokument, który publikuje dziś gazeta.pl, jest fragmentem załącznika do umowy pomiędzy prywatnym producentem a spółką TVP. Jeżeli wynosi go pracownik TVP to jest to przekroczeniem jakichkolwiek standardów.

A dlaczego postanowił pan zrobić program na akurat ten temat? W publikacji gazety.pl pojawia się zdanie, że autor artykułu nie rozumie co temat rzekomej współpracy Lecha Wałęsy z SB ma wspólnego z wprowadzeniem stanu wojennego przez gen. Jaruzelskiego. 

Trudno mi tropić meandry myślowe redaktorów gazety.pl, którzy przede wszystkim popełniają ten potworny błąd uznając swoich czytelników za idiotów. Za kogo gazeta.pl uważa swoich czytelników, skoro głównym materiałem dnia są insynuacje i marudzenie byłego opozycjonisty Władysława Frasyniuka na temat rzekomej lojalki Jarosława Kaczyńskiego? To jest materiał, który jest klasyczną insynuacją i oszczerstwem, nie popartym żadnym faktem, żadnym dowodem. To są jedynie jakieś dywagacje pana Władysława - i to na portalu „Wyborczej” było przez wiele godzin głównym materiałem. Natomiast program dotyczący stanu wojennego, którego jedną z konsekwencji jest niemożność ustalenia jaka była przeszłość Lecha Wałęsy ponieważ dokumenty historyczne mówią jedno, a werdykt sądu co innego, jest  sprzeczny z tymi dokumentami. Mamy do czynienia z pewnym rodzajem napięcia, który wprost wywodzi się z tamtych lat. A kluczowym wydarzeniem był wtedy właśnie stan wojenny.