Terlikowski: Jest nowy potwór, którego trzeba się lękać. To Terlikowski

Terlikowski: Jest nowy potwór, którego trzeba się lękać. To Terlikowski

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tomasz Terlikowski (fot. Jacek Herok / Newspix.pl)Źródło:Newspix.pl
"Michalski nie opisuje rzeczywistości, ale kreuje ją. On ma świadomość, że polski lewicowy inteligent musi się lękać złowrogich sił. I Michalski mu takich produktów do lękania się dostarcza" - pisze Tomasz Terlikowski w polemice do tekstu Cezarego Michalskiego "Terlikowski - pomocnik Palikota", który ukazał się w numerze 4/2013 tygodnika "Wprost".
Skomentowanie wszystkich bzdur, które napisał o mnie Cezary Michalski, i prostowanie wszystkich drobnych kłamstewek, które znalazły się w jego tekście zajęłoby zbyt wiele czasu. A Cezary i tak nic by w swoim tekście nie zmienił. Nie chodzi w nim bowiem, tak jak w całym szeregu innych tekstów byłego autora "Frondy", "Życia" i innych prawicowych tytułów o rzetelne dziennikarstwo, a o wciąż na nowo składane zapewnienie, że on z tymi z prawicy to już nie ma nic wspólnego, i jak każdy "rozsądny" człowiek, widzi w nich tylko zagrożenie.

Nie mogę jednak nie wskazać,  że tekst opiera się na skandalicznym kłamstwie. Michalski zarzuca mi mianowicie, że przypisałem Owsiakowi poparcie dla eutanazji, którego on sam nigdy nie wypowiedział. I jako dowód cytuje wypowiedź twórcy WOŚP, w której zapewnia on, że chce on  dyskutować o eutanazji. Dziwnym trafem nie cytuje jednak nie cytuje jej do końca, zgrabnie pomijając fragment, w którym Jerzy Owsiak wprost za eutanazją się opowiada. "osobiście dopuszczam taki sposób pomocy, bo ja to tak rozumiem - eutanazja to dla mnie pomoc starszym w cierpieniach" - mówi Owsiak, ale tego zdania Michalski nie cytuje. Niby drobiazg, ale symptomatyczny dla tego tekstu, w którym, gdy ktoś chce jasno wyrażać prawdy wiary, a nie uciekać w uniki, staje się "fanatykiem", który na stosach chce palić kacerzy i heretyków (w tym oczywiście kardynała Dziwisza czy ks. Sowę), a także katolików, "którzy swoją wiarę wyrażają nie poprzez nienawiść, ale przez miłosierdzie". Listę obelg można ciągnąć zresztą dłużej.

Lista moich "zbrodni" powinna zresztą zszokować każdego. Ot choćby opowiedziałem o swoim doświadczeniu wymodlenia dzieci, mimo zdiagnozowanej niepłodności. Ale to zbrodnia, prawda? Skandal, który nie powinien mieć miejsca. Chrześcijanin i wierzy, że modlitwa ma sens. A do tego – tfu tfu – mówi o tym publicznie. Toż to człowiek pyszny, paranoik i do tego wariat, który uważa, że jak się nie stosuje prezerwatyw, to każdy akt seksualny kończy się ciążą (swoją drogą trzeba naprawdę nic nie wiedzieć o płodności kobiety i mężczyzny,  żeby wypisywać takie bzdury jak Michalski, że w związkach bez prezerwatywy za każdym razem po akcie seksualnym jest dziecko). Jest jasne, że taka postawa może do wiary tylko zniechęcić. Co innego, gdybym siedział cicho, zgadzał się we wszystkim z Michalskim i Bartosiem i zapewniał, że modlitwa nie ma sensu, a jedynym wyjściem dla katolika, który nie ma dzieci jest in vitro, którego wprawdzie Kościół nie akceptuje, ale przecież wiadomo, że się myli. O tak, wtedy Kościół byłby pełny. Ale taką drogę, jaką wskazuje Michalski poszły już Kościoły w rozmaitych krajach, choćby Kościół episkopalny. I wszystko można im zarzucić, ale nie rozwój. Ludzie odpływają z niego w tempie zastraszającym, do wspólnot, które głoszą wiarę chrześcijańską, a nie laickie dyrdymałki.

Cała ta polemika nie ma jednak głębszego sensu, bowiem Michalski nie opisuje rzeczywistości, ale kreuje ją. On ma świadomość, że polski lewicowy inteligent musi się  lękać złowrogich sił. I Michalski mu takich produktów do lękania się dostarcza. Wcześniej był nim ojciec Tadeusz Rydzyk czy Jarosław Kaczyński, teraz jestem ja. A później przyjdzie czas na innych, także bardziej ostrożnych, ale realnie wierzących katolików. Tu bowiem nie chodzi o styl, a o to, że Michalski stracił wiarę w to, że można wierzyć. I zwalcza jako hipokrytów wszystkich, dla których wiara jest rzeczywistością, a nie ideologią.