Ślad zabójcy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Monika Całkiewicz (fot.Marcin Kaliński)
Jak ustalać czas zgonu, jak określić sprawcę po znalezionej soczewce kontaktowej i co mogą nam powiedzieć owady znalezione na zwłokach – opowiada Monika Całkiewicz, profesor Akademii Leona Koźmińskiego, kryminalistyk i była prokurator.

Dostaje pani telefon o znalezieniu zwłok i jedzie na miejsce zdarzenia. Od czego zaczyna się tam pracę?

Monika Całkiewicz: Od zakreślenia obszaru oględzin. Na przykład mieszkanie to teoretycznie wymarzone miejsce poszukiwań. Zamknięte pomieszczenie, więc zakres prac wydaje się ograniczony. Ale przecież sprawca musiał jakoś wejść do tego mieszkania i po drodze też zostawiał ślady. Warto zbadać klatkę schodową. Nawet jeśli zabójstwo jest zaplanowane, sprawca jest bardziej czujny w mieszkaniu, w którym dochodzi do zbrodni, ale mniej ostrożny, zanim do niego wejdzie. Dziwnie wyglądałby ktoś wchodzący na klatkę schodową w środku lata w rękawiczkach. Jest więc szansa, że zostawi odciski palców na drzwiach czy poręczy przy schodach.

Czego policjanci nie powinni robić na miejscu zdarzenia?

Przede wszystkim nie wolno zadeptać śladów. Dlatego na początku trzeba wyznaczyć sobie drogę, którą wszyscy będą chodzić. Jeśli do mieszkania wejdą choćby tylko trzy osoby, czyli technik kryminalistyki, protokolant i prokurator, to chodząc bezładnie, zadepczą wszystkie ślady: butów, które może zbadać później traseolog, biologiczne czy zapachowe. Procedury mówią o dwóch podstawowych etapach działania: statycznym i dynamicznym. W pierwszym nie dotykamy niczego, tylko szukamy śladów. W drugim mamy już je wytypowane i przystępujemy do ich zabezpieczania .

Skąd wiadomo, gdzie je znaleźć?

Procedury to jedno, ale rutyna, doświadczenie, umiejętność logicznego myślenia i intuicja są w tej pracy konieczne. Są rzeczy oczywiste, takie jak konieczność zabezpieczenia szklanek na stole, bo z jednej z nich mógł pić sprawca, a zatem będzie można zabezpieczyć ślady daktyloskopijne i genetyczne. Wiele śladów jest jednak niewidocznych, na przykład zapachowe. Trzeba się wczuć w umysł sprawcy, wyobrazić sobie, jak mógł chodzić, gdzie się oprzeć. Jeśli widzimy, że krzesło jest przewrócone, to znaczy, że mogła być szamotanina. Ale jeśli krzesło jest lekko odsunięte? Może sprawca na nim siedział i warto zdjąć z niego ślady zapachowe?

W jaki sposób się je pobiera?

Na wytypowanej powierzchni kładziemy pochłaniacze i przykrywamy folią aluminiową, żeby osiadły na nich molekuły zapachowe.

Można skazać sprawcę tylko na podstawie zapachu?

Ślad zapachowy może być dowodem przeciw sprawcy, ale nie jedynym. Dzisiaj osmologia jest krytykowana, chociaż badania wykazują, że każdy ma swój indywidualny ślad zapachowy. Łatwo jednak popełnić błędy w czasie zabezpieczania i identyfikacji śladów. Problem polega też na tym, że nawet jeśli w przypadku linii papilarnych czy kodu genetycznego jest baza, z którą można porównać wyniki, to nie ma możliwości, żeby stworzyć podobną bazę zapachów.

Często się zdarza, że sprawca już figuruje w bazie?

Nawet jeśli nie, jest ogromna szansa, że prędzej czy później do niej trafi. Pamiętam sprawę na warszawskim Mokotowie. Na nożu, którym dokonano zabójstwa, sprawca zostawił ślady linii papilarnych. Odnaleziono go po 20 latach, kiedy jego odciski trafiły do bazy za drobne przestępstwo.

Co jeszcze może zdradzić sprawcę?

Właściwie wszystko. Ślady linii papilarnych. Usta, bo zostawiają indywidualny ślad czerwieni wargowej. Kiedyś koledzy znaleźli sprawcę, który ugryzł jabłko i je odrzucił. Jedno ugryzienie, idealny fragment do zdjęcia odbitek. Każdy fragment tkanki, wydzieliny, wydaliny. Był taki przypadek, że sprawca zgubił soczewkę kontaktową i po niej został zidentyfikowany na podstawie badań DNA. Włos wbrew pozorom nie jest najłatwiejszym materiałem, bo większa jego część jest martwa. Jeśli jest obcięty lub ułamany, to tam nie ma DNA genomowego, tylko mitochondrialne, a wszystkie dzieci jednej matki mają taki sam kod mtDNA jak ona. Trudno wtedy jednoznacznie wskazać sprawcę, bo taki sam kod ma jego brat, siostra, matka, a w przypadku kobiety sprawczyni także jej dzieci. Dlatego do badań najlepszy byłby włos wyrwany z cebulką. Idealnie, jeśli byłby jeszcze z kawałkami naskórka. Naskórek jest znakomity do badań. Dlatego właściwie zawsze ofierze w przypadku zabójstwa obcina się paznokcie. Jeśli nastąpiła interakcja między sprawcą a ofiarą, która walczyła i odrapała napastnika, to pod paznokciami znajdować się może materiał biologiczny sprawcy. Do analizy wystarczy kilka niezdegradowanych komórek spod paznokci ofiary.

Całą rozmowę możesz przeczy tać  w specjalnym numerze "Kryminalny Wprost" , który jest dostępny w formie e-wydania .

Tygodnik "Wprost" jest również dostępny na Facebooku .