Matejko przegrywa z kolorowymi plamami

Matejko przegrywa z kolorowymi plamami

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Pomarańczowe, czerwone, żółte" pędzla Marka Rothko
Czy za kilka kolorowych pasów można zapłacić grube miliony dolarów? Tylko w przypadku Marka Rothki – najdroższego współczesnego malarza.

Trzy kolorowe pola – cienki żółty pas, pod nim trochę większy pomarańczowy, a na samym dole duży prostokąt w tym samym kolorze. Całość na delikatnym czerwonym tle. Tak się prezentuje „Orange, Red, Yellow” – obraz Marka Rothki z 1961 r. Tej pracy nie znajdziemy na wystawie 17 dzieł artysty, które tydzień temu przyjechały do warszawskiego Muzeum Narodowego. Została sprzedana w zeszłym roku w nowojorskim domu aukcyjnym Christie’s za 77,5 mln dolarów. Tyle wystarczyło, żeby dzieło Rothki zostało okrzyknięte najdroższym powojennym obrazem, który udało się zlicytować na aukcji.

Światowy rynek sztuki rośnie z roku na rok, bijąc kolejne rekordy. Tylko w zeszłym roku na świecie sprzedano dzieła za ponad 12,2 mld dolarów. Przede wszystkim w nowojorskim Christie’s i londyńskim Sotheby’s – dwóch największych domach aukcyjnych, które od lat toczą bój o to, kto sprzeda więcej i drożej. Z hossy na rynku chcą skorzystać również Polacy, ale na naszych aukcjach nie znajdziemy nawet miniaturki Picassa czy odręcznego szkicu Moneta. – W Polsce najlepiej się sprzedaje Matejko, a później długo, długo nic – mówi Konrad Szukalski z domu aukcyjnego Agra-Art. Chociaż z roku na rok zyski aukcjonerów rosną, to i tak polski rynek sztuki wart 350 mln zł to zaledwie kilka promili tego, co się sprzedaje na świecie.

Polska Kossakiem stoi

Milion złotych – za tyle w marcu tego roku poszła praca Jana Matejki „Nocne przygody Jana Olbrachta z Kallimachem”. Obraz przedstawia miłosną schadzkę króla z krakowską mieszczką, podczas której władca zostaje zraniony przez rywala. Aukcję przygotowała Agra-Art. Warszawski hotel Bristol, kilkudziesięciu kolekcjonerów na krzesełkach, do tego kilku tajemniczych gości biorących udział w aukcji przez telefon albo internet. Nie podają nazwisk, nie pokazują twarzy. Po wygraniu licytacji również nie chcą się ujawniać. Licytator macha młotkiem, kilku dżentelmenów w białych rękawiczkach wnosi obrazy na sztalugach. Spośród 102 wystawionych pozycji Agra-Art sprzedała wtedy aż 76, czyli dwie trzecie całej oferty. Punktem kulminacyjnym był Matejko. Cena wywoławcza za nocne przygody Olbrachta wynosiła pół miliona złotych. Poszedł za dwa razy tyle. Z każdej wystawionej pozycji Agra-Art pobiera średnio 18 proc. prowizji. Łatwo policzyć, że za Matejkę mogła zgarnąć nawet 180 tys. zł.

Ten dom aukcyjny tylko za ubiegły rok sprzedał dzieła warte prawie 12,5 mln zł, poprawiając wynik z wcześniejszego roku o ponad 3 mln zł. – Ale to my jesteśmy liderem na rynku sztuki w Polsce. Agra organizuje z reguły tylko cztery aukcje w roku, a my dziesięć razy tyle – mówi Juliusz Windorbski, prezes Desy Unicum, największego domu aukcyjnego w Polsce. Na jego aukcjach można kupić wszystko – obrazy, rzeźby, fotografie, a nawet stare flippery czy fotele fryzjerskie. Rok temu Windorbski przebił wszystkich i zorganizował największe aukcje w historii polskiego rynku sztuki. 650 kupujących z całego świata – od Ekwadoru po Tokio, kilkaset zdjęć Audrey Hepburn, Franka Sinatry czy Marilyn Monroe wylicytowanych w sumie za blisko 4 mln zł. Tak przebiegały dwie aukcje Desy, na których wystawiano kolekcję fotografii z majątku FOZZ. Pieniądze ze zdjęć mają zmniejszyć zadłużenie instytucji, która po słynnej aferze nadal nie może się rozliczyć z wierzycielami. Jak mówi Agnieszka Morawińska, dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie, Agra-Art i Desa może i są wielkimi karpiami, ale i tak pływają w małym stawiku, jakim jest polski rynek sztuki. Bo w Polsce nie ma ludzi z tak grubymi portfelami, żeby kupować dzieła wielkich malarzy.

Polak kolekcjoner to tradycjonalista. Zaczyna od Kossaków. Szabelka, konik, a na nim ułan. Później kupuje innych klasyków, a kończy na Kantorze i Fangorze – czyli polskiej sztuce współczesnej. Dobrze też się sprzedają martwe natury, dzieci, lekko roznegliżowane panie – wylicza jednym tchem gusta Polaków Szukalski. A co się sprzedaje na świecie? W Polsce nie urodził się jeszcze kolekcjoner, który mógłby konkurować z królewską rodziną z Kataru. Ta w kwietniu zeszłego roku za ponad 268 mln dolarów kupiła „Grających w karty” Paula Cézanne’a. Obraz automatycznie stał się najdroższym dziełem sztuki na świecie.

Więcej w tekście Szymona Krawca w najnowszym (25/2013) numerze tygodnika "Wprost".

Nowy numer "Wprost" od niedzielnego wieczora jest dostępny w formie e-wydania .

Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .