Wino w barwach narodowych

Wino w barwach narodowych

Dodano:   /  Zmieniono: 
W weekend w Warszawie na Stadionie Narodowym odbędzie się Konwent Winiarzy polskich (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
U nas wina nie robią winiarze. U nas robią je wariaci. Bo kto normalny uwierzy, że winorośl przetrwa minus 20 stopni zimą, susze albo chłodne ulewy latem? A jednak. Ci szaleńcy mają rację. Tu naprawdę rodzi się wino. Niekiedy bardzo interesujące.
W weekend w Warszawie na Stadionie Narodowym odbędzie się Konwent Winiarzy polskich. Parę lat temu podczas wielkich degustacji na 100 wystawianych win kilka było bardzo interesujących, a kilka wybitnych. Teraz proporcje się zmieniają. Na korzyść tych ostatnich.

Winiarstwo w Polsce ma wprawdzie tradycje sięgające średniowiecza, ale o jej ciągłości szkoda gadać. – Przerwały ją druga wojna i komunizm. Dopiero od lat 90. można mówić o odradzaniu się winiarskiej tradycji, ale wszystko tak naprawdę trzeba było zaczynać od nowa. Polskie wino jest jeszcze wciąż w powijakach, większość winnic w fazie eksperymentalnej, a ich właściciele wciąż stosować muszą rozpoznanie bojem – mówi Mariusz Kapczyński, somelier, dziennikarz, znawca wina.

Tradycja w formie szczątkowej przetrwała na Dolnym Śląsku, w Lubuskiem, na Podkarpaciu. Coś zaczęło drgać też między linią Sandomierza i Puław. Odrodzenie winiarstwa staje się faktem, ale nie jest to proces szybki. Wymaga wiedzy i eksperymentów. Wciąż nie bardzo wiadomo, jakie szczepy najlepiej zniosą niełatwe warunki klimatyczne. - Wiele winnic zostało założonych nie tam gdzie powinno, a tam gdzie było można. W początkowej fazie to były przedsięwzięcia amatorskie. Dopiero teraz profesjonalizm stopniowo wzrasta. Coraz częściej producenci bardzo świadomie wybierają miejsce na winnice i decydują się na krzyżówki bardziej odporne na temperaturę. Szukają kompromisu między odpornością i jakością szczepu – mówi Kapczyński.

Zaczyna się zwykle podobnie. Lubią wino, ale to, które stoi na średniej półce w polskich sklepach im nie pasuje. Masowa produkcja z Chile, hiszpańskie, włoskie czy francuskie przeciętniaki są płaskie, nudne, bez wyrazu. Może dobrze sprawdzają się jako spożywany masowo trunek na firmowych imprezach, ale kubków smakowych prawdziwego konesera nie mają prawa ucieszyć. Zaczynają więc eksperymentować. Sadzą kilka krzaków na działce koło domu. Robią trochę wina dla siebie i przyjaciół. Pierwsze próby niespecjalnie są udane, bo nie taka ziemia, nie takie nachylenie stoku, nie takie odmiany wybrali. Czytają, uczą się, poznają innych podobnych do siebie pasjonatów. W końcu zakładają własne winnice.

Cały tekst przeczyta cie w  najnowszym numerze (26/2013 ) tygodnika "Wprost".

Nowy numer "Wprost" od niedzielnego wieczora jest dostępny w formie e-wydania .

Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku  .