Tysiąc chce tysięcy

Tysiąc chce tysięcy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Alicja Tysiąc (fot.Maksymilian Rigamonti)
Alicja Tysiąc znalazła sposób na życie. Procesuje się z tymi, którzy ją obrazili. Wygrała 30 tysięcy z Gościem Niedzielnym, a od Tomasza Terlikowskiego chce 130 tysięcy. Liczy też na to, że ktoś napisze o niej drastyczną książkę i zrobi film, a ona na tym zarobi. Liczy też na pomoc. Od polityków i zwykłych ludzi. Bo z pieniędzy, z 25 tysięcy euro wygranych W Strasburgu nic nie zostało.
Alicja Tysiąc ma 43 lata, jej córka Julka niedługo skończy 13.

Na wszystkie obraźliwe zdania na swój temat reaguje pani procesami?


Mam taki filtr w internecie ustawiony i śledzę, co mnie piszą. Niestety, nie wszystko wychwytuje. […] Palikot to miał mi załatwić pracę. Już byłam na rozmowie, już miałam pracować u niego w biurze.

Za ile?

Za około cztery tysiące złotych.  

To razem z dietą radnej miałaby pani grubo ponad sześć miesięczne.

Ale chcieli zatrudnić mnie tylko na trzy miesiące i na początku chcieli mi płacić mniej, więc się nie zgodziłam, bo moim zdaniem chcieli moje nazwisko wykorzystać politycznie. A dieta radnej jest w całości zabierana na poczet długu za czynsz. […]

Widziałam pani oświadczenie majątkowe za 2012 rok. Ponad 4300 miesięcznie.

W zeszłym roku pracowałam jeszcze w Fundacji Feminoteka, więc dochody miałam wyższe.

Z tego, co wiem to sama pani z tej pracy zrezygnowała.

Bo nie zgadzałam się szefową. Nie chciałam pracować w miejscu, które mnie stresuje. […]

Wiem, że była pani na ostatnim Kongresie Kobiet.

Ale ten Kongres jest zamknięty, w tym sensie, że nie mam tam dostępu, kręci się wokół tych samych kobiet - Magdalena Środa, Henryka Bochniarz i kilka innych.

Jak pani myśli dlaczego pani do tego kręgu nie przyjmują?

Może im nie pasuję. Może za mało jestem wykształcona, może nie tak aktywnie działam, jak one by chciały. Może powinnam pójść na jakieś szkolenia, żeby podnieść swoje kwalifikacje.

Koledzy radni też się od pani odsunęli?

Wie pani co, ja się tam nie umiem odnaleźć. Czuję dystans.

To po co pani zostawała radną z ramienia SLD?

Katarzyna Piekarska z SLD mi zaproponowała. Zgodziłam się. Zawsze to jakieś zajęcie. Ludziom można pomagać. Nie sądziłam jednak, że to jest taka praca, bo mnie nie interesuje, czy dana ulica ma się nazywać tak czy siak. […]Pani Piekarska mówiła, żebym się najpierw radą miasta zajęła, była bardziej aktywna, a potem starała się wejść do Sejmu. Ale zapytam, co pani Piekarska zrobiła dla kobiet? Nic. […] U mnie warunkiem jest, żeby mogła normalnie żyć. Pomimo tego, że coś tam robię, to cały czas jestem szykanowana ze strony tych katolickich środowisk. A nawet ci politycy, którzy są za aborcją nie stają za mną, nie pomagają mi. Zastanawiałam się nawet czy wyjechać, prosić o azyl.


Cały wywiad ukaże się w najnowszym (2 7 /2013) numerze tygodnika "Wprost".

Nowy numer "Wprost" jest już dostępny w formie e-wydania .

Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku .