Pudelek Europejski

Pudelek Europejski

Dodano:   /  Zmieniono: 
JĘCIA: NIEMIEC/AKPA, PIOTR GRZYBOWSKI/SE/EAST NEWS, IMAGO SPORTFOTODIENST/EAST NEWS, MUSTAFA OZER/AFP/EAST NEWS, 123RF
Jeszcze nigdy w wyborach do europarlamentu polskie partie nie wystawiły tylu celebrytów, co w tym roku. Politycy mają wobec nich prosty plan: wykorzystać i rzucić.

Izabella Łukomska-Pyżalska, była modelka, matka pięciorga dzieci, kilka lat temu dała się poznać Polakom, występując w sesji „Playboya”. Od trzech lat prezentuje się w kolejnej roli. Jest pierwszą kobietą w Polsce prezesującą klubowi piłkarskiemu – Warcie Poznań. Teraz startuje do europarlamentu. Na liście koalicji Europy Plus i Twojego Ruchu w Wielkopolsce zajmuje pozycję nr 2. Przed nią koalicja Janusza Palikota umieściła politycznego wyjadacza Marka Siwca. Łukomska-Pyżalska ma już plany: w Brukseli chce się skupiać na sporcie i pozyskiwaniu unijnych środków na rozwój edukacji sportowej w Polsce. – Do tej pory żaden europoseł z Poznania się tym nie zajmował – przekonuje. Zarobki jej nie interesują, chce zrobić coś dla innych. – Mam stabilną sytuację finansową. Prywatnie europarlament nie jest mi do szczęścia potrzebny – zapewnia.

Pytanie, czy europarlamentowi potrzebni są celebryci. Z dużych partii właściwie tylko PiS zrezygnowało z ich wystawiania. Na listach pozostałych ugrupowań błyszczą gwiazdy show. Politycy liczą na to, że przyciągną one do urn wyborców. Efekt może być jednak odwrotny do zamierzonego.

Gwiazdy na europejskich listach łączy jedno: z polityką jak dotąd nie miały praktycznie nic wspólnego. Ich zadanie jest proste: mają zachęcić do głosowania te osoby, które dotąd pozostawały obojętne na eurowybory. Frekwencja w nich była zawsze bardzo niska. Tymczasem akurat w tych wyborach ma ona znaczenie. Ordynacja przewiduje bowiem, że im więcej osób w danym regionie pójdzie do urn, tym więcej mandatów przypadnie na dany okręg. Celebryci mają zatem odegrać rolę zająców, które napędzą ludzi do urn. Dostają na listach miejsca na tyle odległe, że i tak nie mają szans na fotel w Brukseli. A na koniec mandaty i tak zgarną politycy okupujący pierwsze miejsca. – Tyle że to jest lekceważenie elektoratów – ocenia dr Wojciech Jabłoński, specjalista ds. marketingu politycznego.

Michał Bąkiewicz, kiedyś siatkarz polskiej reprezentacji, jest kandydatem SLD z Łodzi. Wystartuje z ostatniej, dziesiątej pozycji. – Jestem gotowy na szybką naukę i ciężką pracę – deklaruje. Przystojny siatkarz jest idolem wielu nastolatek i fanek siatkówki. Kilka lat temu postanowił zaprezentować swoje niewątpliwe wdzięki na okładce „Cosmopolitana”. W Łodzi SLD stawia jeszcze na Weronikę Marczuk – byłą żonę Cezarego Pazury, niegdyś uczestniczkę „Tańca z gwiazdami” i jurorkę show „You Can Dance”. Krytycy twierdzą, że Miller, stawiając na celebrytkę, postanowił wykorzystać gorący temat, Marczuk jest bowiem z pochodzenia Ukrainką.

To oczywiście nie koniec gwiazdorskiej obsady na listach. Bogdan Wenta, znany trener piłki ręcznej i były zawodnik, wystartuje z drugiego miejsca na liście Platformy Obywatelskiej w okręgu małopolsko-świętokrzyskim. Za obecną europosłanką Różą Thun.

Więcej o celebrytach w polityce przeczytasz w najnowszym numerze tygodnika „Wprost”.

Najnowszy numer "Wprost" jest dostępny w formie e-wydania .  
Najnowszy "Wprost" jest   także dostępny na Facebooku .  
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchani a