Gwiazdowski o propozycji OPZZ: To jest bolszewia

Gwiazdowski o propozycji OPZZ: To jest bolszewia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dr Robert Gwiazdowski (fot. TEDI/NEWSPIX.PL) Źródło:Newspix.pl
OPZZ z Janem Guzem na czele przygotowało projekt zmieniający ustawę o podatku dochodowym od osób fizycznych, który wprowadzi niższą, 15% stawkę podatkową dla dochodów obywateli najmniej zarabiających oraz stawkę 50% dla dochodów obywateli zarabiających najwięcej. - To jest bolszewia - mówi w wywiadzie dla "Wprost" Robert Gwiazdowski, ekspert w dziedzinie podatków w Centrum im. Adama Smitha.
Daniel Kotliński, Wprost: OPZZ chce rozprawić się z dwoma palącymi problemami w polskiej gospodarce: Zmniejszyć rozwarstwienie społeczne i zmotywować przedsiębiorców do działania, a przez to wywołać wzrost gospodarczy. Postulują więc wprowadzenie dodatkowych progów podatkowych...

Robert Gwiazdowski, Centrum im. A. Smitha: Jak polityk i związkowiec może wiedzieć, co motywuje przedsiębiorcę? Ja posłużę się przykładami: w momencie, gdy SLD obniżyło PIT dla przedsiębiorców, wprowadziło 19 proc.  podatek liniowy, minister finansów mówił, że nikomu się to nie będzie opłacało i tę formę opodatkowania maksymalnie wybierze 100 tys. przedsiębiorców. W pierwszym roku podatek ten wybrało ponad 200 tys. właścicieli, w drugim - 300 tys., teraz jest to już ponad 400 tys. Ta różnica pokazuje rozmiar szarej strefy, to pokazuje, że dwa razy więcej przedsiębiorców, niż wynika ze statystyk, zainteresowanych jest 19 proc. podatkiem, który, z równie oficjalnych statystyk, powinien im się nie opłacać.

Panu Guzowi chodzi o ograniczenie wyprowadzania pieniędzy z przedsiębiorstwa, bo to, jego zdaniem, dzieje się, kiedy są niższe progi podatkowe.

W momencie, gdy pojawił się obniżony podatek, bardzo wielu przedsiębiorców właśnie zatrudniało nowych pracowników. Dlatego, że nie wszyscy postanowili nadwyżkę przepić, jak zakłada pan Guz, tylko postanowili ją reinwestować. Co jest najlepszym czynnikiem rozwoju dla firmy o niewielkim kapitale? Zatrudnienie pracownika. Nie kupno dźwigu czy czegokolwiek. My mówimy o 2 mln małych przedsiębiorstw, z czego połowa to samozatrudnieni. Oni nadwyżki najszybciej skierują na pozyskanie osoby do pracy; wszystkie firmy usługowe, doradcze, etc. zrobią to samo, co zrobiły w 2004 r.

Skąd więc założenia o słuszności progresji?

Generalnie rzecz biorąc - to tylko i wyłącznie gra polityczna. Wszędzie na świecie mówi się o rozwarstwieniu. Ale z czego ono się bierze? Znowu przykład: Bill Gates jest uważany za najbogatszego człowieka na świecie z majątkiem bliskim 70 mld dolarów. Gdyby chciał jednak cały swój majątek sprzedać, to by się okazało, że to niemożliwe, bo nikt by jego aktywów za takie pieniądze nie kupił. Niby to wielki majątek tak naprawdę wynika z przewartościowania pieniądza, dlatego że od lat jest ich na świecie za dużo.

OPZZ chce bronić biednych.

Proszę bardzo - jestem za. Podwyższmy kwotę wolną od podatku. W Anglii wynosi ona 10 tys. funtów, w Niemczech 8 tys. euro. Zróbmy tak! Tylko wtedy może się okazać, że zabraknie pieniędzy dla pana Guza i jemu podobnych. Dlatego, że system podatkowy w Polsce, jak w innych krajach, oparty jest na opodatkowaniu biednych i średniozamożnych, a nie bogatych. Bogaci nic nie mówią albo ironizują jak Warren Buffet: "opodatkujcie mnie wyżej" (co jest szczytem hipokryzji, bo on może się zatrudnić w  Berkshire Hathaway i brać wyżej opodatkowaną pensję). Oni nie płacą, bo mają do tego różne instrumenty finansowe, progresja wali w klasę średnią, nie pozwalając jej się wzbogacić.

W roku 92, kiedy na dobrą sprawę wprowadzono progresję podatkową, ona nie była nieszczęściem dla Krauzego czy Kulczyka, a dla najmniej zarabiających. To było wielokrotnie potwierdzane na całym świecie.

Pan Guz proponuje wprowadzenie 50 procentowej stawki dla osób zarabiających powyżej 360 tys. rocznie.

Wychodzi na to, że 90 tys. zł ma być opodatkowane stawką 50 proc. W tym samym czasie, ponad 50 tys. zł. w innych krajach nie jest opodatkowane w ogóle! I teraz jak my mamy gonić tę Wielką Brytanię, jakim cudem? To ci najbardziej przedsiębiorczy mogą nas wepchnąć w koleiny, którymi zbliżymy się do Zachodniej Europy. Wyobraźmy sobie, że wprowadzamy kwotę wolną od podatku tak jak w Niemczech - i się okazuje, że w budżecie brakuje 100 mld... oczywiście trochę przesadzam, ale natychmiast wpływy maleją, radykalnie. Ale więcej zostaje u mało- i średniozamożnych. Jeżeli więc Guz chce chronić biednych, niech wprowadzi wyższą kwotę wolną od podatku.

Dlaczego opodatkować osoby fizyczne, a nie korporacj e prowadzących w Polsce działalność gospodarczą, które mogą legalnie korzystać z optymalizacji podatkowej?

Minister chrzani i straszy, że będzie ich ścigał i karał, a powinien zrobić proste badania psychologiczne. Zamiast wydawać miliony na sondaże popularności premiera i prezydenta, powinno przeprowadzić się badania wśród ludzi, jakie są ich reakcje na poszczególne bodźce podatkowe. To dałoby wiedzę, co się opłaca, a co nie. Opodatkowanie podatkiem dochodowym klasy średniej się nie opłaca. Zabieranie połowy dochodu, co stanowi raptem 200 proc. dochodu zwolnionego od podatku w innych krajach, to jest w ogóle jakiś absurd.

Guz w rozmowie z Polskim Ra diem mówił, że "wyjście z kryzysu będzie możliwe tylko jeśli przedsiębiorcy zaczną inwestować", jednak brakuje im bodźców i proponuje, aby takim "stymulantem" było opodatkowanie ich dochodów. Większe płace dla pracowników wywołają popyt na towary, a ten pobudzi przedsiębiorców do inwestowania i tworzenia nowych miejsc pracy...

(przerywa śmiechem) Wyższe płace państwo będzie dawało przedsiębiorcom, czy tę nadwyżkę wyda na zatrudnienie urzędników? (znowu śmiech). Nie da się, po prostu się nie da, usprawiedliwić pewnych rzeczy. Politycy i związkowcy to banda sabotażystów - oni walczą tylko o władzę i tylko ona się liczy. Dla dobra Polski, narodu? Ja raczej sądzę, że oni tej władzy dla własnych korzyści potrzebują. Oni są zainteresowani robieniem wody z mózgu ludziom po to, aby te władzę zdobyć. Argument, że trzeba przywalić przedsiębiorcy, żeby on ze strachu inwestował... to jest bolszewia. Wie pan, zabrali już wszystkim w 1945 r. i dali "na płace". Doprowadzili tamtym ustrojem kraj do bankructwa, po 25 latach się  zaczęliśmy się odkuwać, a przychodzi Guz i mówi: "robimy powtórkę z '45 - Zabierzemy wam -przepraszam - głupie ch...je i damy na płace".

Gdyby miał Pan w trzech punktach zebrać to, co rząd musi zrobić przede wszystkim, aby stworzyć dogodne warunki dla rozwoju sektora prywatnego...

Nie trzy, nie trzy! W jednym punkcie to ujmę. Ja ciągle przypominam historię, która może i nie jest do końca prawdziwa, ale jest zdecydowanie pouczająca. W 1758 r. wszechwładny minister finansów Francji Jean de Boullongne zaprosił przedsiębiorców i zapytał: co rząd powinien zrobić, żebyście lepiej funkcjonowali? I wówczas markiz de Gournay wypowiedział słynne słowa: Laissez faire, "pozwólcie działać". Na angielski przekłada się to jako "let us be, let us do", ale później zostało to przetłumaczone jako "let it be". Wobec tego - niech Tusk przestanie śpiewać "Hej, Jude", a zaśpiewa sobie "Let it be". Innymi słowy, przedsiębiorcy mówią: Wy nam nie pomagajcie - wy nam nie przeszkadzajcie!