"Depresja ciążowa jest niesłusznie lekceważona"

"Depresja ciążowa jest niesłusznie lekceważona"

Dodano:   /  Zmieniono: 
W styczniu, po pół roku trwania programu, Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 701 ciążach potwierdzonych klinicznie (fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
Depresja w ciąży to wciąż temat tabu. Wiele kobiet przeżywa ją w samotności. Bo najbliżsi myślą zazwyczaj: będzie miała dziecko, więc na pewno jest szczęśliwa.

Lena, dziś matka dwumiesięcznej Heleny, odczuwa nieustający smutek, odkąd na początku nieplanowanej ciąży usłyszała od partnera, że on właściwie nie jest gotowy na dziecko, w które „ona go wrobiła”. Została sama. – Zaczęłam palić papierosy. Nie mogłam się powstrzymać, mimo że miałam straszne wyrzuty sumienia. „Jestem potworem”, myślałam. Przez cały dzień nie wychodziłam z łóżka i zawinięta w koc gapiłam się w sufit – opowiada. U psychologa była dwa razy. Na tym jednak poprzestała, bo okazało się, że do porodu musi leżeć, ponieważ ciąża jest zagrożona. Było ciężko.

Straciłam radość

Problem depresji może dotyczyć w Polsce około 10 proc. kobiet w ciąży. To szacunki, w rzeczywistości przypadków może być więcej, bo przyszłe matki często po prostu nikomu nie mówią, że sobie nie radzą. Jak dotąd nie ma dokładnych badań na ten temat, chociaż zdaniem psychologów bardzo by się przydały. W USA oblicza się, że stanów depresyjnych w okresie ciąży może doświadczać nawet nieco ponad 20 proc. kobiet. Coraz więcej z nich zażywa leki antydepresyjne. W Polsce dużo więcej mówi się o depresji poporodowej. – Ciążowa jest niesłusznie lekceważona. A przecież każdy taki przypadek dotyczy dwóch osób: kobiety i noszonego przez nią malucha. Konsekwencją takich stanów może być nawet przedwczesny poród czy niższa waga urodzeniowa dziecka. Dla przyszłej mamy myśl, że jej stan emocjonalny może zagrozić dziecku, jest dodatkowym obciążeniem. Powstaje błędne koło. Depresja poporodowa często jest konsekwencją tej przeżywanej w ciąży – mówi Izabella Grzyb, psycholog i psychoterapeuta, specjalistka od zaburzeń emocjonalnych w okresie ciąży i połogu. – Analizy szwedzkich naukowców pokazały, że kobiety, u których zdiagnozowano depresję po porodzie, często deklarowały, że już wcześniej miały złą sytuację życiową, problemy emocjonalne, skarżyły się też na brak wsparcia ze strony partnera – podkreśla dr hab. Eleonora Bielawska-Batorowicz, dyrektor Instytutu Psychologii Uniwersytetu Łódzkiego.

Przyczyn depresji może być wiele. Od predyspozycji genetycznych, poprzez poczucie braku stabilności życiowej, nagłe stresujące wydarzenie, po złe relacje z partnerem. Kobiety stawiające na karierę mogą postrzegać ciążę jako utratę swobody, urody, nienagannej sylwetki, szansy samorealizacji w zawodzie. Czasem pojawia się lęk przed utratą ciąży albo narastający strach, że dziecko urodzi się chore.

Takiego właśnie strachu, który pojawił się nagle i nie chciał już odejść, doświadczała Zuzanna. W przeciwieństwie do Leny ona miała kochającego męża, ciąża była zaplanowana i długo wyczekiwana. Wcześniej Zuzanna dwa razy poroniła, więc gdy tym razem okazało się, że wszystko raczej będzie w porządku, na początku cieszyły ją nawet typowe ciążowe dolegliwości. – Zaczęły mnie jednak nachodzić myśli, że coś się stanie, że poronię albo że dziecko będzie chore, a ja w ogóle nie nadaję się na matkę i nie dam rady. Te myśli nie dawały się odpędzić. Strach się nasilał. Straciłam tę wcześniejszą radość. Zdarzało się, że w nocy nie mogłam zmrużyć oka – wspomina Zuzanna. Lena z kolei uciekała w sen, a obudzenie się traktowała jako niechciany powrót do rzeczywistości. Psychologowie wskazują, że oprócz czynników zewnętrznych depresji mogą sprzyjać pewne cechy osobowości: nadwrażliwość emocjonalna, skłonność do pesymistycznego patrzenia w przyszłość, niska samoocena, nieumiejętność proszenia o pomoc, brak otwartości na zmiany.

Stąpanie po tęczy

Diagnoza depresji w ciąży nie jest łatwa, bo jej oznaki często są mylone z naturalnymi objawami ciąży. Wybuchy płaczu, zdenerwowanie, lęk, napięcie, trudności z koncentracją uwagi, skrajny samokrytycyzm. Wszystko to może odczuwać przyszła matka. – Trzeba mówić o swoich nastrojach, pamiętając jednak, że nie każdy smutek w ciąży jest depresją. To czas przygotowań do intensywnej zmiany życiowej. Często pierwsze zderzenie oczekiwań z rzeczywistością. W każdym razie trzeba być czujnym. Analizować i wychwytywać specyficzność objawów, ale ich nie patologizować – mówi Bielawska-Batorowicz, która naukowo zajmuje się psychologią prokreacji.

– Gdy kobieta leży i płacze w poduszkę, kładzie się to zwykle właśnie na karb ciąży, w której płacz to przecież norma. Podobnie jest ze smutkiem, sennością, rozżaleniem. Niedobrze jest, jeśli taki stan uporczywie się przedłuża. Dostrzeżenie tego to spore wyzwanie przede wszystkim dla lekarzy ginekologów, którzy najczęściej mają kontakt z pacjentką. No i dla rodziny – podkreśla Izabella Grzyb. Ale, wbrew pozorom, właśnie u bliskich często najtrudniej o zrozumienie. – Rodzina, zwłaszcza mama i teściowa, na każdym kroku mi powtarzały, jaka jestem dziwna, bo mój smutek jest przecież kompletnie nieusprawiedliwiony. Może i tak, ale co z tego? Szczerze mówiąc, od tego wszystkiego odechciewało mi się żyć – mówi Zuzanna. A Lena wspomina: – W kółko słyszałam, że to tylko hormony, że nerwy szkodzą dziecku i muszę się wyciszyć dla dobra córki. Że dam radę, bo wiele matek jest samotnych, ale szczęśliwych. I żebym wzięła się w garść. Kobiety często czują się winne, kiedy ciąża nie daje im radości, dlatego ignorują objawy choroby, bojąc się, że zburzą mit idealnego macierzyństwa. – O ciąży cały czas się mówi jako o tym stanie błogosławionym, drodze usłanej różami, o takim stąpaniu po tęczy. Trudno się przyznać, że coś jest nie tak, że jest się nieszczęśliwym, skoro wszyscy wokół od nas tego szczęścia oczekują – potwierdza Grzyb.

Nie chrzań o depresji

Swoje doświadczenia kobiety opisują na forach internetowych. „Walczę z depresją, która pojawiła się w siódmym miesiącu ciąży, staram się leczyć. Odliczam ostatnie dni do rozwiązania”. To historia Ewy, która nigdy, jak mówi, nie przypuszczała, że ta choroba kiedykolwiek jej dotknie. „Mam zdrową córeczkę, kochającą rodzinę, fantastycznego męża. Mało tego… Pewnie powinnam umieć jak najlepiej radzić sobie z depresją, bo sama jestem psychologiem i prowadzę psychoterapię również pacjentów z takim problemem. Doświadczam jednak teraz tego z innej strony… Czekam na synka, druga ciąża przebiega inaczej niż pierwsza, mam problemy zdrowotne, ciąża jest zagrożona przedwczesnym rozwiązaniem, wymaga wielkiej ostrożności, niesie wiele lęków. Teraz wiem, jak wielkim wysiłkiem w depresji jest zmaganie się z każdym dniem.” – wyznała. W komentarzach pod tego rodzaju wpisami przeważa niedowierzanie: „Przecież patrzysz na brzuszek i to jest cud. Tam czeka maleństwo, aż poczuje ciepełko mamusi, nie chrzań kochana o żadnej depresji!”.

Mimo nieufności internautów, depresja w ciąży jest rozpoznawana coraz częściej i mówi się o nowych czynnikach, które mogą ją wyzwalać. Częściej niż dawniej w życiu codziennym towarzyszą nam pęd i stres, które nie pozwalają na sielankowe przejście przez okres ciąży i wczesnego macierzyństwa. A taką sielankę przecież zwykle wcześniej sobie wyobrażamy. – Dziś często kobieta się zastanawia, czy uda się jej spłacić wielki kredyt za duże mieszkanie, a kiedyś głowiła się, gdzie i czy w ogóle uda się wstawić dziecięce łóżeczko w małym mieszkaniu rodziców. Współczesne kobiety mogą się czuć bezpieczniej, jeśli chodzi o opiekę medyczną i sam poród, ale z kolei mają do zrobienia w życiu dużo więcej niż kiedyś. Chcą łączyć kilka ról naraz, macierzyństwo jest tylko jedną z wielu. Dlatego częściej niż kiedyś słyszymy o problemach emocjonalnych – podkreśla Bielawska-Batorowicz.

Specjaliści namawiają kobiety, aby nie lekceważyły swojego smutku, strachu, przygnębienia i nie bały się prosić o pomoc. Żeby, jeśli to możliwe, odpowiednio wcześnie reagowały. – Przyszłe matki mają opory na przykład przed braniem leków. Po pierwsze, najczęściej nie jest to konieczne, zazwyczaj pomaga psychoterapia, która w depresji ciążowej jest leczeniem pierwszego rzutu, a po drugie, warto odczarować mit bezwzględnej szkodliwości środków anty depresyjnych. W drugim i trzecim trymestrze pod kontrolą psychiatry można bezpiecznie stosować nowoczesne preparaty. Niebezpieczna jest nieleczona depresja. To ona może wyrządzić w organizmie kobiety dużo większe spustoszenie – tłumaczy Grzyb. Zuzanna jeszcze w ciąży, mimo że jej smutek był „nieusprawiedliwiony”, zdecydowała się skorzystać z pomocy. Ale wciąż się bała, jeszcze przez kilka miesięcy po urodzeniu zdrowego synka. Choć to już był inny strach. Nie taki obsesyjny i pozwalał normalnie żyć. Z kolei Lena po porodzie płakała przez cały tydzień. Helena miała żółtaczkę, dlatego obie musiały dłużej zostać w szpitalu. Położne gremialnie radziły, żeby Lena nie przesadzała i nie robiła scen, tylko się ruszyła i zajęła dzieckiem. – Można powiedzieć, że dziś jest trochę lepiej. Ojciec interesuje się córką, odwiedza nas. Już nie płaczę tak dużo. Za to mała Helena płacze za nas dwie – mówi Lena. Po chwili milczenia przyznaje jednak, że teraz częściej cierpi w ciszy. Uparcie powtarza, że sobie poradzi.

Tekst ukazał się w numerze 28 /2014 tygodnika "Wprost".

Najnowszy numer "Wprost" jest dostępny w formie e-wydania.
Najnowszy "Wprost" jest  także dostępny na Facebooku.
"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.

Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na  AppleStore  GooglePlay