"Większość ludzi, która widziała "American Psycho" nikogo nie zamordowała"

"Większość ludzi, która widziała "American Psycho" nikogo nie zamordowała"

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Większość ludzi, która widziała "American Psycho" jednak nikogo nie zamordowała" (fot. mat. prasowe)
Zuzanna M. oraz Kamil N. przyznając się do popełnienia podwójnego morderstwa powiedzieli, że zainspirowali się filmem "American Psycho". Christian Bale wciela się w nim w rolę sfrustrowanego pracownika korporacji znajdującego ujście dla agresji w brutalnych mordach. W jednej ze słynnych scen zabija kolegę siekierą, ubrany w przeciwdeszczowy przezroczysty płaszcz.
"Kultura zawsze miała wpływ na młodzież"

Zuzanna M. była poetką, która często dzieliła się na swoim fanpage'u na Facebooku inspiracjami – filmami Quentina Tarantino, czy też muzyką alternatywną, taką jak Joy Division, Sonic Youth, James Blake czy Death Grips. Osoby, które miały podwieźć ją i jej chłopaka na miejsce zbrodni, poznała na festiwalu Open'er. Nie jest jedyną nastolatką, która przejawiała zainteresowania tymi przekazami kulturowymi. Czy zatem to właśnie takie treści mogą mieć realny wpływ na rozwój agresji u młodych ludzi?

- Kultura zawsze miała wpływ na młodzież, to nie jest znak naszych czasów – powiedziała w rozmowie z "Wprost" psycholog i socjolog, dr Joanna Heidtman. - Od kiedy istniała kultura, przed telewizją książki, przed książkami legendy i podania plemienne, miała wpływ na zachowania ludzi. Kultura zawsze istniała po to, żeby kształtować następne pokolenia. Kiedy media nie były jeszcze tak wielowątkowe i dyktowane częściowo komercją, pełniły głównie funkcję edukacyjną. Dlatego, że ludzie wiedzieli, jaki to ma wpływ na zachowania młodych pokoleń – dodała. Zdaniem psycholog wpływy kulturowe tworzą dla młodych "ramę mentalną świata". - Nie mają jeszcze własnych doświadczeń, a ramę mentalną musi mieć każdy – własne rozumienie tego, co jest ok, fajne, cool, ekscytujące, czy wartościowe bądź pociągające. Kultura oddziałuje na te czynniki szczególnie mocno, kiedy autorytet rodziców przestaje być tak silny – dzieje się to głównie w wieku nastoletnim, podczas buntu – wyjaśniła. Zdaniem Heidtman dorośli zwykle "mają dystans" do takich przekazów, co nie znaczy, że w połączeniu z innymi czynnikami nie zdecydowaliby się na popełnienie zbrodni.

Morderstwo to wynik wielu czynników

Czy oznacza to, że oglądanie filmów takich jak "American Psycho" może rzeczywiście zainspirować kogoś do zbrodni? Przecież fanów tego obrazu są co najmniej tysiące.

- Ja tej tezy nie kupuję. Dla mnie to szukanie sztucznego wytłumaczenia. To wynika z bardzo różnych rzeczy - powiedziała kryminolożka Dagmara Woźniakowska-Fajst z UW i PAN. - Pewne treści wybierają konkretne osoby. Nie ma tak, że jest ktoś absolutnie niewinny, tabula rasa i nagle zostaje bombardowany agresywnymi treściami i staje się zły. Po pierwsze są osoby, które lubią tego rodzaju gry i filmy. Zależy to wyjściowo od osobowości, charakteru. Po drugie istnieje cała koncepcja katharsis – niektórzy mają potrzebę odreagowania agresji i robią to np. za pomocą gier komputerowych i nie mają potrzeby agresywnych zachowań. Każdy z nas ma w sobie dozę agresji – jedni biegają, drudzy grają w "strzelanki", co w ogóle nie przekłada się na to, że wyjdą z karabinem na ulicę i będą strzelać do ludzi – wytłumaczyła.

Kryminolożka dodała, że często z agresywni zachowaniami dzieci korelowane są badania przedstawiające ilość czasu spędzanego przez młodych przed telewizorem i komputerem. - Oczywiście dzieci są coraz bardziej scyfryzowane, ale z drugiej strony czas spędzany przez nie przed telewizorem, czy na gry komputerowe zależy mocno od domu, z którego dziecko się wywodzi, jakie alternatywy ma zaproponowane. Dzieci, które mają dużo zajęć dodatkowych, hobby, pasje, wcale nie spędzają tyle czasu przed telewizorem czy komputerem. Nadmierne zainteresowanie przekazem medialnym wynika z braku alternatywy – wyjaśniła.

Dodatkowo obecnie pokolenie młodych, zdaniem Woźniakowskiej-Fajst, szuka też ujścia agresji, które poprzednie pokolenia znajdowały w działaniach wojennych. - W naszej części świata mamy już bardzo długą kulturę pokoju. Żyjemy w państwie, gdzie od 70 lat nie było wojny. Obecne pokolenie sześćdziesięciolatków jest pierwszym, które przeżyło całe życie bez wojny. Młodzi są już trzecim pokoleniem. To wpływa na kulturę całego społeczeństwa. Młodzież nigdy nie widziała ludzi umierających na ulicach z powodu działań wojennych, bądź głodu. To były kiedyś normalne obrazki życia miejskiego. Nie ma literatury, bo nie było wtedy kryminologii, o tym co działo się z dziećmi po wojnie. To był ogromny ładunek agresji. Dzisiejsza młodzież ma substytuty tych zachowań agresywnych w postaci przekazów medialnych – powiedziała. Podkreśliła jednak, że "zachowanie agresywne nie bierze się z przekazu medialnego, ale z innych czynników, takich jak osobowość, sytuacja w rodzinie i otoczenie".

Z opinią, że zachowania agresywne są wynikiem wielu czynników, zdaje się zgadzać Heidtman. - Jeśli złożą się pewne czynniki, czyli rodzaj osobowości, okoliczności rodzinne i społeczne, środowisko, wpływ drugiej osoby czy grupy rówieśniczej, stan emocjonalny, to statystyka pokazuje, że raz na jakiś czas taki zestaw prowadzi do zbrodni – to się po prostu musi wydarzyć. Niemożliwe jest wyjaśnienie wszystkiego jednym czynnikiem – tak nie działają procesy psychiczne – powiedziała.

Atrakcyjny zbrodniarz

Jednak zdaniem Heidtman przekazy medialne nie są do końca "niewinne" jeśli chodzi o kształtowanie agresywnych osobowości młodych. O brutalne zachowania wśród młodzieży oskarża między innymi lansowanie postaci "atrakcyjnego zbrodniarza". - W przekazach współczesnych, takich jak chociażby "American Psycho", czy seria filmów "Piła", mamy bardzo ciekawy obraz zbrodni. Sama zbrodnia nie jest jeszcze negatywnym przekazem – można na nią spojrzeć i pomyśleć, że jest odrażająca. Ważny jest kontekst. W obecnym trendzie w popkulturze zbrodnia często przedstawiana jest jako zabawa, czyn bohaterski, coś co czyni daną osobę bardziej atrakcyjną. (…) Morderca nie jest już zawsze słusznie karany za odrażającą zbrodnię. To zło zaczyna być atrakcyjne, kojarzone ze sprytem, inteligencją, przekraczaniem granic, bohaterstwem, możliwością wyróżnienia się i grą – wytłumaczyła. Heidtman wyraziła też wątpliwości dotyczące przedstawiania w popkulturze relacji międzyludzkich. - Chociażby w tych wszystkich wampirzych seriach o miłości, które ostatnio powstają. To wszystko trafia na ogromny brak dystansu i bawienie się wtedy dobrem, złem w wieloznaczny sposób, dla kogoś, kto nie jest jeszcze ukształtowany, jest ogromnie ryzykowne. Musimy zdawać sobie z tego sprawę tworząc filmy, gry komputerowe czy książki – ostrzegła. Woźniakowska-Fajst widzi w tych przekazach aspekty pozytywne. - Ludzie potrzebują takich przekazów by znaleźć ujście, czasami lubią się bać, daje im to kopa adrenaliny. Nie jest to złe, dopóki potem nie robią czegoś strasznego. Większość ludzi, która widziała "American Psycho" jednak nikogo nie zamordowała – oceniła.

Jako rozwiązanie ciśnie się na usta zaproponowanie usunięcia takich przekazów z przestrzeni publicznej. Czy byłoby to słuszne? - Wpływ kulturowy jest i będzie, nie da się go zlikwidować. Jest raczej podłożem, a nie gwoździem do trumny. Gwoździem było coś, co tam się wydarzyło, czyli np. ich wzajemne nakręcanie się emocjonalne, izolacja od otoczenia – zaznaczyła Heidtman. - Wpływ kulturowy jest podstawą, która jeśli trafi na pewne okoliczności – powoduje wybuch. Tak było w przypadku Columbine, tak było i tutaj. Nie można więc powiedzieć, że jeśli wyeliminujemy takie trendy w popkulturze, to tego unikniemy. Jeśli je usuniemy, to ktoś znajdzie starsze przekazy kulturowe, takie jak teksty Baudelaire'a. Nie można było temu zapobiec usuwając tylko jeden czynnik – dodała. Woźniakowska-Fajst zaproponowała rozwiązanie kompromisowe. - Takie przekazy medialne powinny być dostosowane do wieku. Siedemnastolatek czy osiemnastolatek może obejrzeć taki film, jeśli sprawia mu to przyjemność, dziesięciolatek nie powinien. Ale to już jest kwestia kontroli rodziców – powiedziała.