Saga pól truskawkowych

Saga pól truskawkowych

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Mirosław Trembecki/PAP) 
Gdyby nie pracownicy z Ukrainy, na polskich wsiach nie byłoby komu zbierać plonów. Choć zarabiają mniej niż Polacy, pracują po kilkanaście godzin dziennie.
Okolice Płońska uważane są za największe w Polsce zagłębie truskawkowe. Ten powiat jest również rekordzistą pod względem liczby wystawionych zaproszeń do pracy dla obcokrajowców. Od kiedy w 2006 r. polskim przedsiębiorcom zezwolono zatrudniać przez sześć miesięcy w ciągu roku pracowników z Gruzji, Armenii, Mołdawii, Rosji, Ukrainy i Białorusi bez konieczności ubiegania się o pozwolenie na pracę od wojewody, na miejscowych plantacjach pracują niemal wyłącznie cudzoziemcy. A dokładnie Ukraińcy.

 UKRAIŃCY NIE NARZEKAJĄ

Oksana przyjechała do Płońska z okolic Tarnopola. Codziennie budzi się o wpół do piątej rano. Pół godziny później pod gospodarstwem już czeka bus, który ją i kilkanaścioro innych Ukraińców zawozi na plantację. W południe mają półgodzinną przerwę na obiad. Powrót o 19.00. Oksana mogłaby poprosić o wolny dzień, ale nie chce. Woli pracować po kilkanaście godzin przez siedem dni w tygodniu. W ten sposób więcej zarobi.

W ubiegłym roku za jedną zebraną łubiankę Oksana dostawała 1,2 zł. Ten sezon jest gorszy, bo na wiosnę były przymrozki, więc plantatorzy płacą od 80 groszy do złotówki za łubiankę. Ale Oksana nie narzeka, mówi, że w dalszym ciągu – jak na ukraińskie warunki – zarabia przyzwoicie. Dzień w dzień zbiera od 100 do 200 łubianek truskawek. Kiedy za parę miesięcy skończą się zbiory, będzie dużo pracy przy pieleniu. Wtedy za godzinę będzie dostawać 6,5 zł. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to wróci z zaoszczędzonymi 7-8 tys. zł.

MAFIJNE UKŁADY

Każdy rolnik ma prawo wystawić dowolną liczbę zaproszeń. Nauczyli się z tego korzystać ukraińscy pośrednicy zwani tu „kierowcami”, którzy rządzą przepływem pracowników na polskiej wsi. Od stycznia jeżdżą po okolicach, szukając rolników, którzy zgodzą się wystawić zaproszenie za 20 zł od sztuki. Zaproszenia są sprzedawane na Ukrainie za równowartość 80-200 zł. Ci sami pośrednicy w sezonie dowożą pracowników na plantacje. Często ociera się to o handel ludźmi.

Więcej na ten temat przeczytasz w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost", który dostępny jest w formie e-wydania na www.ewydanie.wprost.pl i w kioskach oraz salonach prasowych na terenie całego kraju.

"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.
Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na  AppleStore GooglePlay