Katofeministki. "Chcemy zmieniać Kościół od wewnątrz"

Katofeministki. "Chcemy zmieniać Kościół od wewnątrz"

Dodano:   /  Zmieniono: 
witraż, kościół (fot. jorisvo/fotolia.pl)
Są zaangażowanymi katoliczkami, biorą aktywny udział w życiu Kościoła, ale nie odpowiada im rola, jaką przewidzieli dla nich księża. Polskie feministki katolickie właśnie postanowiły przemówić.
Moja książka jest akcją – mówi teolożka Zuzanna Radzik. „Kościół kobiet”, który właśnie wydała, to feministyczny manifest, jakiego w polskim katolicyzmie dotąd nie było. – Tą książką szukam dla siebie przestrzeni w Kościele. Chciałabym też pokazać innym kobietom, które nie do końca się w nim dziś odnajdują, że i one mogą znaleźć sobie miejsce – tłumaczy Radzik. I precyzuje, że chce być „w środku”, a nie „na zewnątrz”. Bo choć wiele wierzących feministek na Zachodzie z Kościoła odeszło, ona mówi: – Zostańcie, ale nie siedźcie cicho. Nazwijcie problem. Powiedzcie, co was boli.

Odzew od czytelniczek jest spory: na spotkaniach autorskich, na Facebooku, w e-mailach i prywatnych rozmowach czytelniczki mówią, że napisała to, co one czuły. Namawiają, żeby się jakoś zorganizować. Powstał nawet pomysł powołania katolickiego kolektywu feministycznego, trochę na wzór tego, który w latach 80. powstał w Indiach. Grupa tamtejszych katoliczek zaczęła się spotykać, dyskutować, z czasem członkinie stawały się przełożonymi zakonów i doradczyniami biskupów.

O co im chodzi? Chciałyby większej równości w Kościele. Nawet jeśli kapłaństwo kobiet jest dziś nierealne, dlaczego dziewczęta w większości parafii nie są nawet ministrantkami? Postulują też dopuszczenie kobiet do posługi diakona, tak jak to było w starożytności. Niemal wszyscy eksperci są zgodni, że nie ma przeszkód teologicznych, by kobiety, diakonki, udzielały komunii, błogosławiły małżeństwa, prowadziły niektóre nabożeństwa. Kolejna kwestia to władza – w Kościele zarezerwowana niemal wyłącznie dla księży. A więc mężczyzn. Feministki chciałyby, żeby to uległo zmianie. Postulat na dziś to więcej kobiet w kuriach, na wydziałach teologicznych, w watykańskich kongregacjach czy na synodach.

KOBIECA UCIECZKA Z KOŚCIOŁA

Według statystyk od upadku komunizmu trwa systematyczny i silny odpływ kobiet z polskiego Kościoła. W tym czasie na niedzielne msze przestało chodzić aż 26 proc. z nich. W ciągu ostatnich 20 lat aż o 70 proc. spadła też liczba kandydatek do żeńskich klasztorów. Dlaczego tak się dzieje? Wielu ludzi Kościoła winę widzi głównie na zewnątrz.

– Współczesna kultura nie sprzyja decyzji o pójściu do zakonu – tłumaczy s. Krystiana Chojnacka, przewodnicząca Komisji ds. Powołań przy Konsulcie Zakonów Żeńskich. Mówi, że czuje to już w trakcie rozmowy z kandydatką, która prosi o przyjęcie do klasztoru. – Nie są pewne swojej decyzji, trudno im się rozstać z domem, zadają mnóstwo pytań, które mnie, gdy wstępowałam do klasztoru, w ogóle nie przychodziły do głowy – mówi s. Chojnacka. Ale feministki katolickie uważają, że za cichy exodus kobiet z Kościoła odpowiada też sam Kościół. – Trudno się dziwić, że wiele kobiet nie widzi w nim dla siebie miejsca, skoro ten Kościół ich prawie nie słucha, a tylko do nich mówi. Kobiety mają też bardzo ograniczone możliwości zaangażowania się w życie kościelne – mówi Zuzanna Radzik. Jednocześnie zastrzega: – Nie będziemy tworzyć nowego Kościoła. Chcemy zmieniać istniejący od wewnątrz.

Więcej na ten temat przeczytasz w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost", który dostępny jest
w formie e-wydania na www.ewydanie.wprost.pl i w kioskach oraz salonach prasowych na terenie całego kraju.

"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.
Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na  AppleStore GooglePlay