Kowal dla "Wprost": Tureckie złudzenia

Kowal dla "Wprost": Tureckie złudzenia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Paweł Kowal (fot. Wprost )
Nic tak wiele nie mówi o polityce, jak dobre zdjęcie: tym razem świat obiegła fotografia Donalda Tuska w uścisku z premierem Turcji Ahmetem Davutoglu. Dyplomatyczne przytulanki nie przybliżają nas jednak do zbudowania prawdziwego zaufania z Ankarą.

A mogła Unia przez dziesięciolecia wyciągnąć rękę do Turcji, dla której skończyły się dni „kołatania” do „pustych” europejskich serc. Nie trzeba było w Berlinie tyle grymasić nad różnicami kulturowymi, tylko pracować nad tym, by turecki islam zżył się z Europą. Były na to spore szanse. Już na pewno były na to, by świeckie elity tureckie poczuły się częścią europejskiego świata i dostały wsparcie Brukseli. Dzisiejsza Turcja, a tym bardziej Davutoglu – intelektualista u władzy – wraca myślami do panturkizmu. Prawdziwym żywiołem tureckiej polityki jest powrót do historii, paleoimperializm, myślenie o wielkości rozumianej jak przed wiekami, a nie otwarcie kolejnego rozdziału negocjacji o członkostwo w Unii ani parę miliardów z Zachodu.

Witalność tureckiej polityki ukazała się w całej krasie w reakcji na rosyjski samolot nad tureckim terytorium. Ani chwili wahania. Zgrzytnęło, od determinacji Ankary posypało iskrami po całym globie, by pokazać, kto jest panem pod tureckim niebem. Nie było poważniejszej reakcji Turcji na zajęcie przez Rosję Krymu w 2014 r., aż dyplomaci plotkowali, że zawarto jakiś cichy rosyjsko-turecki pakt, bo inaczej Ankara powinna była zareagować na zmianę strategicznej sytuacji na Morzu Czarnym i prześladowania pobratymczych Tatarów krymskich. Tym razem rzecz ma się inaczej. Prezydent Recep Tayyip Erdogan postanowił zaciągnąć hamulec rozmów Zachodu z Rosją na temat taryfy ulgowej dla prezydenta Syrii Baszszara al-Asada. Nawet Arabia Saudyjska i jej sojusznicy, jak Katar, pod wpływem argumentów Kremla łagodzili ton wobec syryjskiego dyktatora, a Turcja zdecydowanym strzałem do rosyjskiego SU-24, który akurat się napatoczył, powiedziała krótkie: nie. Odepchnięta przez Europę Turcja już parę dobrych lat temu poszła swoją drogą, otwarte pozostaje pytanie, czy jest jeszcze gotowa rozważyć zmianę trajektorii.

Znajoma turkolożka napisała, że nie pojmuje polskiego podejścia do porozumienia z Turcją w oparciu o obietnicę ruchu bezwizowego za dwa lata. Albo ktoś sobie w Brukseli żartuje z Turków (a jak widać nie ma tu miejsca na dyplomatyczną ciuciubabkę) i kolejny raz nie zamierza dotrzymywać słowa, albo ktoś nie rozumie, że już dzisiaj w tureckim społeczeństwie wedle niektórych szacunków minimum 3 proc. populacji to zwolennicy tzw. Państwa Islamskiego. Wychodzi więc na to, że boimy się paru tysięcy uchodźców z Syrii, których jednak można sprawdzić, jeśli się chce, a nie straszni nam miłośnicy ISIS wjeżdżający do Unii na prawo jazdy. Na tych, którym Turcja kojarzyła się do wczoraj z bitwą pod Wiedniem, pytaniem o posła z Lechistanu w czasie zaborów i wakacjami za dobre pieniądze, czeka ważna wiadomość: Ankara to znów kluczowy polityczny gracz w regionie, a jej polityka będzie poważnie rzutować na pokój lub jego brak w znacznie szerszej skali. Powinno nas to zainteresować.

Nowy numer "Wprost” trafi do kiosków w poniedziałek, 7 grudnia 2015 r. E-wydanie tygodnika będzie dostępne w niedzielę o godz. 20:00. "Wprost" można zakupić także  w wersji do słuchaniaoraz na  AppleStore GooglePlay.