Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił powództwo Sławomira Nowaka przeciwko Agencji Wydawniczo-Reklamowej "Wprost" i Sylwestrowi Latkowskiemu. Sędzia w ustnych motywach uzasadnienia wskazał, że co prawda Sławomir Nowak miał prawo nawiązywać relacje z dowolnymi osobami, jednak jako polityk powinien mieć świadomość tego, że media będą interesowały się jego działalnością. Opisana w materiale prasowym sytuacja miała miejsce w przestrzeni publicznej, dlatego nawet jeśli Sławomir Nowak uznał, że doszło do naruszenia jego sfery prywatnej, to w tej sytuacji nie podlega ono ochronie prawnej. Prawo do informacji opinii publicznej ma prymat nad prawem do prywatności.
"Roszczenia w całości bezzasadne"
- Wyrok odpowiada prawu polskiemu i jest zgodny ze standardami europejskimi narzuconymi przez orzecznictwo ETPC. Należy podkreślić, że dziennikarze informujący o sprawach publicznie ważnych korzystają z gwarancji art. 10 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, także gdy wypowiedź może mieć potencjalnie charakter zniesławiający. W sprawie z powództwa Sławomira Nowaka przeciwko „Wprost”, istotne znaczenie miało nie tylko to, że powód był politykiem, ale także rzetelność informacji zawartych w materiale. Roszczenia powoda okazały się w całości bezzasadne – podkreśliła po rozprawie radca prawny Paulina Piaszczyk, która reprezentowała „Wprost”.
30 mln złotych
Roman Giertych, adwokat, który reprezentował Sławomira Nowaka, zapowiadał, że będzie domagał się sądowego zakazu sprzedaży tytułu "Wprost" w trybie zabezpieczenia pozwu, ponieważ przeprosiny, zdaniem powoda miałyby kosztować 30 mln złotych. Ostatecznie Nowak i Giertych wycofali się z tego pomysłu. "Sygnał płynący od władzy do mediów, nie tylko do »Wprost«, jest porażająco jasny: nie krytykujcie, nie grzebcie w naszych interesach, nie kontrolujcie, bo będziemy was finansowo niszczyli. To, co robi Nowak, jest zamachem na gwarantowaną przez konstytucję wolność słowa, zamachem na niezależność mediów. Nowak z Giertychem wyraźnie sugerują odpowiedź na pytanie: czy ma sens zadzieranie z władzą i patrzenie jej na ręce? Władza może was, dziennikarzy, zawsze załatwić. Repertuar zagrywek ma, jak się okazuje, niemal nieograniczony. To pospolite polityczne pałkarstwo. Próba zastraszenia nas i wydawcy: przestańcie o mnie pisać. Gwarantujemy ministrowi Nowakowi i jego prawnikowi, że nie przestaniemy" – napisali we wspólnym komentarzu autorzy artykułów - Sylwester Latkowski, Cezary Bielakowski oraz Michał Majewski - po ujawnieniu informacji o możliwym żądaniu zabezpieczenia pozwu na kwotę 30 mln złotych.
Biznesmeni i zegarki
Przypomnijmy, pozew dotyczył opublikowanych w 2013 roku na łamach tygodnika "Wprost" artykułów (m.in. "Nowak - złote dziecko Tuska" , "Minister Nowak ponad prawem" ), w których opisywane były m.in. relacje Sławomira Nowaka z biznesmenami ze spółki CAM Media, ale także niejasności związane z nieumieszczeniem w kilku kolejnych oświadczeniach majątkowych przez ówczesnego ministra drogiego zegarka.
CAM Media w 2013 roku złożyła zawiadomienie do prokuratury w sprawie tekstu, jednak śledczy odmówili wszczęcia śledztwa. - Prokurator uznał, że w działaniu dziennikarzy brak znamion czynu zabronionego polegającego na rozpowszechnianiu informacji fałszywych lub nierzetelnych albo pogłosek oraz działania bez zachowania należytej staranności - oceniła zastępca rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Warszawie Katarzyna Calów-Jaszewska.
