Mężczyźni z pałkami i nożami na warszawskim targowisku. „Gangsterskie metody”

Mężczyźni z pałkami i nożami na warszawskim targowisku. „Gangsterskie metody”

Spalone centrum handlowe przy Marywilskiej w Warszawie
Spalone centrum handlowe przy Marywilskiej w Warszawie Źródło: PAP / Tomasz Gzell
Centrum Handlowe Modlińska 6d miało zastąpić spalone targowisko przy Marywilskiej. Jego początkowy sukces szybko doprowadził do poważnego konfliktu.

Modlińska 6d to centrum handlowe, które swoją działalność rozpoczęło w październiku 2024, po pożarze targowiska przy ulicy Marywilskiej w Warszawie. Przenieśli się tam kupcy, którzy z powodu żywiołu stracili miejsce pracy: głównie Wietnamczycy, ale też obywatele Polski.

Warszawa. Konflikt w nowej hali targowej

Nowe miejsce okazało się wielkim sukcesem. W każdy weekend na Modlińską przychodziły tłumy warszawiaków. Właściciel początkowo zaoferował kupcom niskie ceny. Kiedy jednak dostrzegł ruch w interesie, zaczął domagać się wyższych stawek. W odpowiedzi usłyszał, że handlarze chcą najpierw odpracować straty powstałe w pożarze.

– Przyszedł do mnie pan Bogusz i powiedział, że likwiduje spółkę, z którą mamy podpisaną umowę i zakłada nową, z którą trzeba będzie podpisać umowę, ale z gigantyczną podwyżką. Nie mogłem się na to zgodzić, bo wtedy wszyscy kupcy musieliby płacić więcej – tłumaczył w rozmowie z „Wyborczą” Chau Than Pnam, wietnamski kierownik i pomysłodawca centrum handlowego.

Ludzie z pałkami w centrum handlowym

W piątek 17 stycznia zarządca obiektu miał wysłać do hali firmę ochroniarską, która zamknęła drzwi i nie wpuszczała handlarzy. Na miejsce musiała przyjechać policja, by ochroniarze ustąpili. Prawo stało po stronie kupców, którzy posiadają odpowiednie dokumenty.

Zarządcy nie dali jednak za wygraną i sprowadzili na miejsce kolejną grupę. Zaniepokojeni właściciele sklepów mówili o kilkunastu mężczyznach z pałkami teleskopowymi i łańcuchami, a nawet nożami. Zdaniem kupców, miała to być grupa osób z Kaukazu.

„Mieli chodzić między stoiskami i mówili, że jeśli handlujący nie zgodzą się na zmianę warunków, będą musieli się stąd wynieść. Czasem blokowali drzwi i przeszkadzali handlarzom w pracy” – czytamy w relacji „Gazety Wyborczej”.

Wspomniana grupa pojawia się rano i znika wieczorem. Przestraszeni handlarze zaczęli nocować na swoich stanowiskach. Boją się, że ich rzeczy zostaną wyrzucone pod osłoną nocy.

Kupiec z Modlińskiej: To są metody gangsterskie

– Ci ludzie nie chcą opuścić hali, zarządca terenu nie kryje się z tym, że ich przysłał. Chcą nas zaszantażować i zmusić do podpisania podwyżek czynszu – przekonywał Łukasz Małkiewicz. Co noc przed halę targową przyjeżdżać musi radiowóz policji.

– Sytuacja jest patowa, handlarze pamiętający co się stało na Marywilskiej, gdy kilka miesięcy przed pożarem do przyjęcia propozycji podwyższenia czynszów chciano ich zmusić, wynajmując uzbrojoną ochronę, teraz mają koszmarne déjà vu – mówił jeden z kupców.

– Na szczęście jeszcze nic się nie stało, ale my nie opuścimy swoich stoisk. Wszyscy pilnujemy. Prowokują nas, jakby chcieli przejąć teren, to są metody gangsterskie – dodawał.

Czytaj też:
Pojazd wojskowy w rowie, trzej ranni. Dramatyczne chwile na Podlasiu
Czytaj też:
Wstrząsające kulisy zaginięcia Karoliny Wróbel. Prokuratura odniosła się do spekulacji

Opracował:
Źródło: Gazeta Wyborcza