Poruszenie nad Wisłą. „3 osoby na przęsłach”

Poruszenie nad Wisłą. „3 osoby na przęsłach”

Straż pożarna, zdjęcie ilustracyjne
Straż pożarna, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Longfin Media
Pierwszego dnia Świąt Wielkanocnych, nad Wisłą w Warszawie, doszło do niebezpiecznego incydentu. Straż pożarna musiała pilnie interweniować. Osoby, które spędzały czas na plaży Poniatówka, były zaskoczone obecnością służb. Co się stało?

O sprawie jako pierwsza poinformowała redakcja serwisu natemat.pl. 20 kwietnia w godzinach wieczornych, na przęsłach poniżej Mostu Śląsko-Dąbrowskiego, czyli tak zwanym trapie technicznym, znajdowały się trzy osoby.

Na miejsce wezwano nie tylko wozy strażackie, ale także łódki czy skuter ratowniczy.

O włos od tragedii? Incydent w Warszawie przyciągnął licznych gapiów

Strażacy przyjechali na miejsce samochodami ratowniczymi na sygnałach. Był z nimi także terenowy pojazd. To wszystko przyciągnęło wzrok ludzi, którzy zadawali sobie pytanie: co takiego wydarzyło się, że służby zostały postawione na nogi?

Niecałe pół godziny później straż odjechała z miejsca – nie zostawiając po sobie odpowiedzi na to pytanie. Redakcja NaTemat postanowiła zapytać o szczegóły interwencji Komendę Miejską Państwowej Straży Pożarnej miasta stołecznego Warszawy. Młodszy brygadier Artur Laudy poinformował, że „trzy osoby znalazły się na przęsłach poniżej mostu”.

W związku z tym wezwano na miejsce łódź i skuter ratowniczy – z grupy wodno-nurkowej. To jednak nie wszystko, bo pojechały tam także dwa zastępy jednostki ratowniczo-gaśniczej i grupa operacyjna. Były tam również wszystkie rodzaje służb: karetka pogotowia z zespołem ratownictwa medycznego czy policja.

Groźny incydent nad Wisłą. Obyło się bez rannych

Na czym polegała interwencja pożarników? Jeden z mundurowych wszedł po konstrukcji, a osoby – w jego asyście – bezpiecznie zeszły na brzeg. – Zostały przekazane policji – informuje oficer prasowy KM PSP m. st. Warszawy. Nikt nie potrzebował pomocy medycznej. Nie wiadomo, jak ci ludzie dostali się w to miejsce, lecz możliwe, że przez niedomknięte wejście. Jedno jest pewne – nie powinno ich tam być. Przedstawiciele PSP wskazują, że mogło przecież dojść do tragedii!

Pamiętajmy, aby pod żadnym pozorem nie wchodzić na przęsła. Chociaż uchylone drzwi mogą prowokować do zrobienia czegoś nieodpowiedzialnego „dla zabawy”, to jednak takie zachowanie jest niebezpieczne. Nie mówiąc już o kosztownej akcji służb.

Czytaj też:
Wścieklizna na Podlasiu. Chłopiec został ugryziony przez nietoperza
Czytaj też:
57-latek był poszukiwany od tygodni. Pomógł specjalistyczny sprzęt

Źródło: natemat.pl