24-letnia Sylwia C. pochodząca ze Zduńskiej Woli zaginęła 20 lipca 2010 roku.
Do Anglii przyjeżdża miesiąc wcześniej. Chce zarobić na własne lokum. Ma plan wrócić po roku. W Burton-upon-Trent mieszka w domu wynajętym przez kilkoro Polaków, w tym Tomasza S.
Kobiety szuka londyńska policja i dziesięciu detektywów. Wielka Brytania żyje tą zbrodnią nawet bardziej niż Polska. Na bieżąco relacjonują ją lokalne dzienniki, BBC oraz inne media. Dwa miesiące później – 17 września – nieopodal boisk do gry w rugby w mieście odnaleziono czarną walizkę. Są w niej szczątki kobiety.
Podejrzany? Wspomniany wcześniej 29-letni Tomasz S. 5 sierpnia 2010 roku usłyszał zarzut zabójstwa. Przed sądem w Birmingham odmawia składania zeznań i nie przyznaje się do winy. Mimo drobiazgowego i mozolnego śledztwa nie udaje się ustalić motywu zbrodni – czytamy w książce „24 razy dożywocie. Rozmowy twarzą w twarz” Zbyszka Nowaka.
Dowodem rzeczowym staje się fakt, że na laptopie szukał informacji o seryjnych mordercach. Jego odciski palców znajdują się na pudełku, w którym przechowuje osobiste rzeczy C. Wyrok zapada w kwietniu 2011 roku. S. do więzienia trafia na minimum 20 lat. Potem może starać się o ewentualne warunkowe zwolnienie.
Oświadczenie rodziny
„Magda (tak nazywała ją rodzina – red.) przyjechała do Anglii po to, aby żyło jej się lepiej i po to, aby spełnić swoje marzenia. W zamian tego na swojej drodze spotkała mordercę. Nie jesteśmy w stanie pojąć, jakim człowiekiem jest [S.], który w tak okrutny sposób pozbawił Magdę życia. W stosunku do takiego czynu nie ma adekwatnej kary” – czytamy w oświadczeniu rodziny Sylwii. Opublikowano je po usłyszeniu wyroku.
Dwa różne światy
Zbyszek Nowak w swojej książce dociera do osadzonych. Rozmawia z nimi bez osądów i etykietowania. Po prostu słucha, dopytuje.
Tomasz S. odbywa karę w Polsce. – Wróciłem w 2015, bo chciałem być bliżej dzieci. One są najważniejsze. To był jedyny powód – mówi Nowakowi.
Aktualnie pracuje przy produkcji obuwia. Więzienie w Polsce i Wielkiej Brytanii? – Tu i tam to dwa różne światy. My jesteśmy 200 lat za murzynami. Wielka Brytania to cele jednoosobowe, telewizor, Xbox, radio. Cela otwarta w ciągu dnia. Kawka u kolegi piętro niżej, w tym czasie moja cela zamknięta przeze mnie na kluczyk.
Co mówi o sobie? – Jestem, jaki jestem, bierzesz mnie takiego i tyle. Mnie można kochać albo nienawidzić. Tylko to.
Ma dwoje dzieci: 16-letniego syna i 14-letnią córkę. Czy czekają na niego?
– Nie wiem. Są nastolatkami, wiesz, ojca nie ma w domu, nie ma kto zawracać głowy. Jakbym był, to pewnie się przyzwyczają. Ale wiedzą, za co jestem w więzieniu i na ten czas mnie nie osądzają. To, za co jestem wdzięczny żonie, to fakt, że nie blokuje mi kontaktów z nimi.
„Zabiłem”
Na łamach książki S. przyznaje się też do winy. Mówi wprost: – Zabiłem Sylwię.
– Nazywaliśmy ją Magda. Miała 24 lata. Była chyba po studiach. Rozumiem, co zrobiłem. Rozumiem, że zniszczyłem tym życie trzem rodzinom. Jej rodzinie, mojej i moim rodzicom i rodzeństwu. Przyjechała ze dwa tygodnie wcześniej. Zajęła pokój, początkowo chyba z koleżanką. Potem ta koleżanka się przeprowadziła do innego pokoju w tym domu. Nie mieliśmy z Sylwią żadnych relacji. „Dzień dobry”, „do widzenia”, „co tam słychać”. Tyle. Każde spędzało czas w pracy, a wolny czas – w weekendy – jak chciało. Łączyła nas wspólna kuchnia i łazienka w tym wynajmowanym domu. Przez dwa tygodnie jej mieszkania tam – czytamy w książce.
Jak doszło do zbrodni?
– Tego dnia byliśmy sami w domu. To było w tygodniu. 22 lipca 2010 roku, jakoś tak. Ja nie byłem w pracy tego dnia. Spotkaliśmy się przypadkiem w kuchni. Nie było żadnych sporów, kłótni. Żadnych podtekstów seksualnych. Niczego. Zresztą w tym kontekście interesowała mnie tylko ówczesna żona. Udusiłem ją tam, w tej kuchni. Stałem nad nią i nie wierzyłem w to, co zrobiłem. Patrzyłem, jak leży.
Nie pamiętam z tej chwili niczego. Żadnego spojrzenia, krzyku, oddechu. Nie pamiętam tego, czy się broniła. Chciałem tylko jej się pozbyć stamtąd. Spakowałem ją w walizkę i wyniosłem do parku, jakiś kilometr od domu. Okolice Tesco, uczelni. Od tej chwili tej kwestii miało już nie być w moim życiu. Sylwia była cała. Nie ćwiartowałem zwłok. Po prostu się zmieściła – opowiada Tomasz.
Dwa dni po zabójstwie do S. z Krakowa przylatują żona z synem. Żona w ciąży, syn trzyletni. W międzyczasie dwukrotnie rozmawia z policją.
– Czy coś na tym etapie mnie zdradziło? Mówiłem, że nic nie wiem, no ale nad reakcjami organizmu nie da się zapanować. Spocone ręce. Tiki, nerwowy uśmiech.
„Coś we mnie pękło”
Po upływie lat S. wciąż nie wie, dlaczego zabił.
– Coś we mnie pękło. Powtórzę: nie wiem. To nie jest tak, że nie myślałem o tym, co się stało. Myślałem. Że zabiłem. Starałem się te myśli od siebie odsuwać. Jak najdalej. Nie zaprzątać sobie tym wszystkim głowy cały czas.
Zbyszek Nowak jest pierwszą osobą, której oficjalnie przyznaje się do popełnienia zbrodni.
– W sądzie w Wielkiej Brytanii się nie przyznałem. W Polsce nikt mnie nie pytał. Zresztą też milczałem, a w Sądzie Okręgowym w Gliwicach nie byłem. 500 metrów od aresztu, ale mnie nie dowieźli na sprawę. (…) I po raz pierwszy też – dziś – oficjalnie przyznaję się do tego zabójstwa. Napisz to.
Mężczyzna ma świadomość, że w więzieniu zostanie najpewniej do końca życia. Jak podkreśla, „na 99 procent”.
– Mam wpisane w polskim wyroku 20 lat jako termin do wokandy. Jak to wyjdzie, zobaczymy. Ale wątpię, że coś się w tej materii zmieni. Nie sprawiam tu problemów. Pracuję. Tu z pracy mam z 1000 złotych miesięcznie. Od tego trzeba odjąć zajęcie komornika, więc dla osadzonego zostaje około 400 złotych na rękę po wszelkich odliczeniach.
Czy byłby w stanie zabić ponownie?
– Nie wiem. Pewnie wolałbym odejść. Dać sobie po gębie z tą drugą osobą i odejść. Na pewno nie zabiłem, żeby się sprawdzić. To nie jest powód do dumy lub przechwalania się tym. Są tu, w więzieniu, i tacy.
Dziś 43-letni Tomasz chce kiedyś napisać list do rodziców Sylwii.
– Przeproszę. Po prostu to im się należy. Czy to coś zmieni, nie wiem. Tyle z mojej strony wypadałoby zrobić. Wręcz trzeba to zrobić – puentuje rozmowę ze Zbyszkiem Nowakiem.
Czytaj też:
Zaginęła ponad pół wieku. Odnaleziono ją w innej części krajuCzytaj też:
Tajemnicze zaginięcie Beaty Klimek. Były mąż Agnieszki B. przerwał milczenie